Tak to mogło wyglądać, ale pewności nie ma. Chociaż nie mam wątpliwości, że właśnie taka wersja zdarzeń utrwali się na zawsze. Romans (czy może raczej zauroczenie) Jerzego Giedroycia młodą i atrakcyjną Agnieszką Osiecką to ”miłość niemożliwa”, o której Osiecka milczała całe życie.
Świetnie napisana książka Manueli Gretkowskiej ”Poetka i książę” (z podtytułem: Pierwsza powieść o Agnieszce Osieckiej) wciąga, zwłaszcza, gdy się jest czytelnikiem, który w jakiś sposób otarł się o tamte czasy i postaci. W 1957 roku (tuż po Odwilży) Osiecka – wówczas jedna z podpór STS-u – jedzie do Paryża, przemycając w walizce opowiadanie swojego ówczesnego narzeczonego Marka Hłaski, które miała wydać paryska Kultura. Giedroyć, mający wówczas 51 lat, jest Osiecką (była od niego młodsza o 30 lat) olśniony, jedzie do niej później po kryjomu do Londynu, gdzie przebywała u swojej ciotki. Czy poza olśnieniem było między nimi coś więcej? Gretkowska zostawia to bez wyraźnej odpowiedzi.
Powieść jest znakomitym obrazkiem i Paryża, i Maisons-Laffitte, i wreszcie polskiego Londynu. Dla londyńskiej ciotki Giedroyć to mason, Czerwony Książę. Na wiadomość o tym, że Agnieszka ma spotkać się w Londynie z redaktorem Kultury, mówi:
– Żydokomuna i, pożal się Boże, książę, mówią o nich w Londynie straszne rzeczy. Kto tam mieszka z nim? Cwajgowie?
– Hertzowie, Ciociu – wyjaśnia Agnieszka.
Świat opisany przez Gretkowską jest jak z innej bajki, dzisiaj wydałby się archaiczny. Ale taki był, takie dylematy moralne dręczyły kiedyś intelektualistów. Takich barwnych postaci już dzisiaj nie ma – przynajmniej nie w takim wymiarze. Pomijając już nietuzinkowe życiorysy Giedroycia i Osieckiej, znajdziemy tam i o Hłasce, o Hertzach, o Kocie Jeleńskim, o Czapskim, Miłoszu…. Kto dzisiaj, z młodszego pokolenia, o nich słyszał?
Książka była dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem – to była nieco inna Gretkowska. Osobiście uważam, że to jej dotychczas najlepsza książka.
Tadeusz Nowakowski