Victoria czy Katarzyna? W tej fascynacji dwie postacie się przenikają. 37-letnia Victoria Enefors już od 26 lat realizuje swój życiowy projekt. Kulimacją jest obchodzona w tym roku 450-letnia rocznica koronacji Katarzyny Jagiellonki w Uppsali. Nowa Gazeta Polska spotkała Victorię Enefors w zamkowej zbrojowni w zamku sztokholmskim.
Co jest najbardziej fascynujące w postaci Katarzyny Jagiellonki?
Przede wszystkim wprowadziła spokój do rodziny Wazów i zmieniła samą Szwecję. Dzięki niej obydwie religie: i protestantyzm i katolicyzm, mogły istnieć obok siebie bezkonfliktowo. Cały czas dbała także o sprawy polskie.
Bardzo uosabiasz się z postacią Katarzyny. Czy jest ona w jakimś stopniu podobna do Ciebie?
Uważam, że jesteśmy do siebie bardzo podobne. Miała niemal tyle samo wzrostu co ja, miała wysokie czoło i ciemne oczy – tak jak ja, i podobny temperament. Obydwie urodziłyśmy się w Polsce – ona urodziła się w Krakowie, ja w Warszawie. Ponad to jest jeszcze wiele innych zbieżności między nami. W zeszłym roku obchodzono jubileusz 450 lat, od chwili gdy zostało królową Szwecji w 1658 roku. A ja w zeszłym roku obchodziłam “swój jubileusz” 25 lat, gdy zaczęłam się nią interesować. Dodatkowo, skończyłam właśnie w zeszłym roku 36 lat, tyle samo ile ona miała jak wyjechała z Polski do Szwecji. Czytałam, że Katarzyna często zwracała o pomoc lub porady do Kościoła Katolickiego – kardynałów, biskupów. Ja też pod tym względem jestem do niej podobna. Jak mnie coś irytuje, to zwracam się do Kościoła.
Czy to oznacza, że kościół jest ważny w Twoim życiu?
Może nie tak jak dla Katarzyny. Ja chodzę i do szwedzkiego i do katolickiego Kościoła. Ale, gdy mnie coś frapuje – chociażby, na przykład, stan służby zdrowia – to zdarza się, że piszę list do biskupów i do naszego szwedzkiego kardynała.
Jest jakaś reakcja z ich strony?
Tak, odpisują mi. Czuję zresztą, że jak mam jakiś problem, to Kościół Katolicki zawsze mi pomoże. Często nie chodzi o sprawy czysto duchowe, ale o pewną praktyczną pomoc, jak np. chociażby poprzez przesłanie informacji historycznych, które szukam.
Jakie są inne podobieństwa?
Katarzyna Jagiellonka angażowała się w działalność charytatywną, dla mnie też pomoc słabszym i potrzebującym jest bardzo ważna. Często wysyłam pieniądze do Czerwonego Krzyża, pomagam różnym klasztorom. Ja, podobnie jak ona, nigdy nie zapominam o Polsce. I ona i ja jesteśmy bardzo rodzinne.
Wspomniałaś, że w zeszyłm roku minęło 25 lat od chwili, gdy zaczęłaś się interesować życiem Katarzyny…
Miałam 11 lat, chodziłam do piątej klasy, podczas lekcji mowa była o Gustawie Wazie, o jego synach. W książce było zdjęcie Jagiellonki i bardzo mnie ono zaciekawiło. Zaczęłam szukać dodatkowych informacji i mnie to wciągnęło.
Czy to początek tego Twojego historycznego projektu, którego kuliminację mamy teraz?
Przez te pierwsze lata chodziłam i jeździłam śladami Katarzyny. Odwiedzałam miejsca, gdzie mieszkała, czytałam o niej. W zeszłym roku byłam w Wilnie, na zamku widziałam wiele pamiątek po Jagiellonach, było tam zdjęcia Jana III Wazy, męża Katarzyny. Wtedy uświadomiłam sobie, że zbliża się jubileusz koronowania jej na królowę Szwecji i przyszedł mi do głowy pomysł uszycia kopii sukni Katarzyny. Miałam wrażenie, że ona by doceniła taki pomysł. Jak opuściłam muzeum poszłam od razu do centrum handlowego, gdzie kupiłam perełki na suknię, bransolety i naszyjniki. Tak właśnie spontanicznie zrodził się pomysł uczczenia jubileuszu 450-lecia wstąpienia Katarzyny na tron szwedzki. Po powrocie do Szwecji zdecydowałam, że będę tę suknię szyła w miejscach, gdzie Katarzyna była lub mieszkała. Szyłam więc tę suknię i zamku w Kalmarze i w Vadstenie, w Uppsali, w Turku, w Lublinie, pod Wawelem, w Sztokholmie…
To Twój prywatny projekt i pomysł. Czy ktoś cię wspierał ze strony polskiej?
Nie. Instytut Polski w Sztokholmie widział mnie w sukni Jagiellonki 10 lipca tego roku w katedrze w Uppsali, podczas wykładu Evy Matsson o Jagiellonce, ale nie było żadnej reakcji z ich strony.
Czy Szwedzi mają świadomość, że Polka była królową Szwecji?
Może nie wszyscy, ale raczej wiedzą.
Pomówmy chwilę o Tobie. Kim jesteś z wykształcenia?
Jestem pracownikiem socjalnym. Pracuję w opiece społecznej. I w urzędzie socjalnym. Ale też pracowałam w szpitalu i w szkole. Mieszkam w Lund. Ważnym elementem mojego życia jest moje pochodzenie polskie, mam polski temperament, przynajmniej raz w roku muszę pojechać do Polski, być wśród Polaków, ważne jest dla mnie także, by mówić po polsku. I być ambasadorem Katarzyny Jagiellonki… To najważniejsze! Czuję do tego jakieś powołanie. Mój projekt związany z Katarzyną zamierzam prowadzić aż do czasu, gdy skończę 57 lat. Tyle lat właśnie żyła Jagiellonka.
Oj, niektórzy powiedzą, że to obsesja… Czy nie masz wrażenia, że całe życie podporządkowałaś Jagiellonce?
Nie, nie obsesja, to po prostu moja fascynacja! Jedni interesują się modą, inni sportem, inni zbierają znaczki, a ja interesuję się historią Katarzyny.
To jeszcze Ci brakuje Twojego Jana III-ego, by historia się spełniła w szczegółach…
Chyba tak (śmiech).
Gdzie można będzie cię spotkać w roli Katarzyny Jagiellonki w najbliższym czasie?
1 czerwca byłam w Mariefred, 2 i 3 czerwca odbyłam statkiem jej podróż koronacyjną ze Sztokholmu do Uppsali, 30 czerwca byłam na zamku w Uppsali, tam też inscenizowaliśmy przyjęcie koronacyjne – sama przygotowywałem potrawy, takie jakie mogły być 450 lat temu. W uroczystym obiedzie wzięli udział pracownicy zamku. Czyli Katarzyna zaprosiła swój dwór na uroczysty obiad… 14 września będę w Uppsali podczas Kulturnatten. Będzie to inscenizacja, jak Katarzyna opuszcza zamek uppsalski po koronacji. Będę też obecna w katedrze – tego dnia organizowane jest specjalne zwiedzanie katedry z przewodnikiem…
A ty pojawiasz się jako duch Katarzyny…
Tak. Ale żywy duch, który będzie mówił o Jagiellonce.
Zatem zapraszamy do Uppsali 14 września!
STREFA.SE
NOWA GAZETA POLSKA