„BŁĄD MAJOWY, BŁĄD PAŹDZIERNIKOWY”

Pisząc ”Burzliwą historię RUP” użyłem ”skrótu myślowego” charakteryzując sztokholmski oddział PPS napisałem, że ”szwedzki oddział PPS opowiedział się za tym odłamem PPS w Londynie, który poparł Gomułkę”. Naturalnie słowo poparł mogłem wziąć w cudzysłów, a jeszcze właściwiej mogłem napisać. ”poparł przemiany w Polsce, które w październiku 1956 symbolizował Gomułka”. Problem w tym, że był to wątek uboczny mało związany z tekstem właściwym. Nie raz miano do mnie pretensję, że piszę za obszernie, za ”łopatologicznie”. A jednak trzeba wszystko wszystkim tłumaczyć od początku. Pozwalam sobie przedstawić krótką historię roli, jaką odgrywała w naszej najnowszej historii wolnościowa, niepodległościowa i bardzo patriotyczna Polska Partia Socjalistyczna.

Gdy 80 lat temu w maju 1926 Piłsudski zgromadził swoje wojska pod Warszawą to liczył na to, że rząd narodowo-ludowy (taki ówczesny PiS z Samoobroną) podda się bez walki. Tak się jednak nie stało. Wojska rządowe zaczęły strzelać do wojsk demonstrujących. Generałowie wierni rządowi wydali rozkaz pojmania Piłsudskiego oraz jego sztabu i rozstrzelania wszystkich na miejscu. Wywiązała się walka w wyniku, której zginęło ponad 400 ludzi (z grubsza licząc 8 razy więcej niż w pamiętnym „stanie wojennym”). W Warszawie przewagę miał Piłsudski w skali całego kraju rząd. I tylko strajk kolejarzy, którzy nie dopuścili posiłków endeckich z Poznania do Warszawy, dał Piłsudskiemu zwycięstwo. Związkami zawodowymi na kolei rządzili socjaliści z PPS i komuniści z KPP. Poparcie zamachu Marszałka komuniści uznali szybko za ”błąd majowy”, pepesowcy doszli do tego samego wniosku trochę później. Wyjaśniam to wszystko tak dokładnie, bo przekonałem się, że już dawno nie piszę dla czytelników mojego pokolenia. Tych czytelników, którzy to cokolwiek  pamiętali i wiedzieli. Młodzi historii nie znają, a i niektórzy starsi ją zapomnieli. PPS (Polska Partia Socjalistyczna) w wyniku różnicy zdań co do ”zamachu majowego” rozpadła się na dwie zwalczające się frakcje: PSS (właściwą) i popierającą Piłsudskiego; PPS-Frakcja Rewolucyjna. Była to powtórka z historii. Podobny podział nastąpił w czasie rewolucji roku 1905, gdy ówczesny lider PPS towarzysz Żiuk (Józef Piłsudski) powołał ”Organizację Bojową” (bojówki zbrojne do walki z Caratem). W tedy to inni ”przyzwoici” socjal-demokraci odcieli się od akcji terrorystycznych i utworzyli PPS-Lewicę, a większość, która poszła za tow. Żukiem przyjęła nazwę PPS-Frakcja Rewolucyjna i tę rewolucję czyniła. Ta ”umiarkowana ” PPS-Lewica połączyła się później z SDKPiL (z Socjal-demokracją Królestwa Polskiego i Litwy) i utworzyła KPP (Komunistyczną Partię Polski) – sekcję sowieckiego Kominternu. Tłumaczył mi kiedyś Łukasz Winiarski dlaczego w tłumaczeniu na szwedzki dodaje PPS-owi przydomek ”socjal-demokratyczna”: ”Bo w Polsce wszystko było na odwrót; partia z nazwy socjal-demokratyczna SDKPiL była socjalistyczną (czytaj komunistyczną), a partia socjalistyczna (też z nazwy) PPS była socjal-demokratyczną z naciskiem na demokratyczna”.

KPP od początku do swego niesławnego końca była partią agenturalną. Naturalnie większość naiwnych  jej członków o tym się nie wiedziała.

Wracając do zasadniczego wątku poparcia dla antykonstytucyjnego zamachu majowego przez PPS i KPP. Obie partie uznały to za ”błąd majowy”. Nielegalna KPP przeszła do głębokiego podziemia, a PPS (ta większościowa socjal-demokratyczna) Daszyńskiego, Liebermana, Pragiera i innych do opozycji, w której odgrywała  niepoślednią rolę. A PSS-FR (ta prorządowa) zwana popularnie ” Frakami” nie odgrywała  już większej roli aż do wybuchu wojny. W czasie okupacji kraju PPS zawiesiła oficjalnie swoją działalność, a działacze PPS (obu frakcji) powołali konspiracyjną WRN (Wolność Równość Niepodległość). Działacze dawnej Frakcji Rewolucyjnej byli w tego rodzaju działalności bardziej doświadczeni i oni to zdominowali WRN tworząc jedne z najlepszych oddziałów zbrojnych (scalonych później z AK). Na emigranci zaś dużą rolę odgrywała ”zwykła” PPS jako partia zasłużona w walce z ”Sanacją”. Po wojnie, gdy eksperyment Zygmunta Żuławskiego z legalizacją PPS (liczącej podówczas ok. pół miliona członków) się nie udał. Ujawnioną partię przejęli pepesowcy – kryptokomuniści: Schwalbe, Cyrankiewicz i Osóbka-Morawski. I oni to doprowadzili do ”zjednoczenia” PPS z liczącym nie całe 50 tysięcy PPR-em wnosząc w posagu te pół miliona członków. W wyniku ”zjednoczenia” PPS w kraju przestała istnieć. I wtedy bardzo ważna była działalność PPS na emigracji. PPS była członkiem-założycielem międzynarodówki socjal-demokratycznej i jeszcze po wojnie w latach pięćdziesiątych przewodziła nawet tej międzynarodówce. Działacze PPS-WRN, którym udało się opuścić Polskę przed zdominowaniem jej przez Stalina stanowili główną siłę PPS na emigracji. Jeszcze w czasie wojny sprowadzono jednym z mostów lotniczych do Londynu  Tomasza Arciszewskiego, który był przewidziany na następcę prezydenta RP, a ostatecznie został ostatnim (uznawanym, choć nie chętnie, przez inne państwa) premierem RP na uchodźstwie. Na emigracji znaleźli się też przewódcy PPS-WRN: Wacław Zagórski i Zygmunt Zaremba. Zasłużeni działacze, którzy całą wojnę spędzili na emigracji znaleźli się w cieniu: Ciołkoszowie, Pragier i inni. PPS to partia podziałów. Pierwszy wyłamał Adam Pragier i utworzył z towarzyszami Partię Polskich Socjalistów (PPS) – skrót ten sam, ale nazwa inna.

Aż nadszedł niezapomniany rok 1956-sty. Nie zna życia kto nie żył w Peerelu. A ściślej biorąc w ”Polsce ludowej”, bo PRL powstała dopiero w 1952 roku. Do tego czasu ”Polska ludowa” podawała się za ”Rzeczpospolitę Polską”. Była to łże-Rzeczpospolita Polska, jakby użyć ulubionego przez Jarosława Kaczyńskiego rusycyzmu. Ale nie mniej pod tą nazwą uznawana była przez naszych byłych aliantów i wszystkie państwa należące do ONZ. Nota-bene Bolesław Bierut nie był nigdy (wbrew temu co napisano na pierwszej stronie 13 nru NGP) prezydentem PRL. Był prezydentem KRN (Krajowej Rady Narodowej), a później został ”wybrany” prezydentem RP przez Sejm RP, w którym zasiadały jeszcze szczątki opozycji: Mikołajczyk ze swoim PSL, PPS z Żuławskim i kryptokomunistami  oraz bezpartyjni m.in. przedwojenny wicepremier i twórca Gdyni Eugeniusz Kwiatkowski. Wybrany został jednogłośnie (tak się wszyscy bali). I to Bolesław Bierut jako ten łże-prezydent tej łże-Rzeczypospolitej Polskiej przyjmował listy uwierzytelniające od przedstawicieli królów: Wielkiej Brytanii, Szwecji, Danii, Norwegii, prezydentów USA, Francji i innych. Gdy 22 lipca 1952 roku ten sam Bierut zmienił konstytucję powstała PRL, w której urzędu prezydenckiego nie przewidziano to prezydenta w Polsce nie było aż do umów ”okrągłego stołu”. Jedynym prezydentem PRL był (znów wybrany przez sejm, o tyle ”jednogłośnie”, że jednym głosem przewagi Wojciech Jaruzelski, (bo ludzie już się mniej bali). Prezydent Jaruzelski awansował wraz z Peerelem na prezydenta RP.

To wszystko piszę m.in. dla własnej pamięci, bo w tym łatwo się pogubić. I znów nota-bene w 14 nrze NGP jest uwaga, że ”… jak w sierpniu 1951 roku grupa marynarzy uprowadziła do Szwecji okręt hydrograficzny…to władze PRL robiły wszystko, by sprawy nie nagłaśniać”, i jakby to bluźnierczo nie brzmiało, to ówczesne władze nosiły nazwę: władz Rzeczpospolitej Polskiej. Brrr.

A więc nie zna życia kto nie żył w tych czasach. Nie ma tu potrzeby się spierać o to, jaka część społeczeństwa popierała nowe  władze w Polsce ”pojałtańskiej”. Bo, że jakaś część popierała to nie ulega wątpliwości. Do PPR w pierwszym okresie, gdy do peperowców strzelano jak do kaczek, raczej nie zapisywali się koniunkturaliści, lecz otumanieni ideowcy. Jeśli w wojsku łącznie z powołanym do walki z  niepodległościowym podziemiem Korpusem Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) byli żołnierze z poboru, którzy mieli tylko jeden wybór: strzelać do polskich patriotów, lub stanąć ”pod  ścianą” (czyli być rozstrzelani) i różnie wybierali i chwała im za to. To trzeba pamiętać, że w MO i UB służyli ochotnicy, pewni swych racji. I trzeba pamiętać, że ponad 80% funkcjonariuszy UB stanowili rdzenni Polacy. TV Polonia wyemitowała nie dawno doskonały film Bugajskiego o mordzie sądowym dokonanym na rotmistrzu Pileckim. Oskarżycielem w tym procesie, był (bardzo wystraszony) oficer polski były kolega Pileckiego z AK. W czasach już bardziej cywilizowanych, gdy wydawało się, że poparcie społeczeństwa dla zbankrutowanej PRL jest żadne, to jednaj w pierwszych wolnych wyborach (na prezydenta ) ok 20% opowiedziało się za kandydatem postkomuny, a w następnych wyborach już parlamentarnych, było jeszcze gorzej. Około 3 milionów Polaków należało do partii, licząc nadbudówki ZSMP, ZSL, ZMW, SD, oraz PAX i innych koniukturalnych ”katolików” to było to ok. 5 milionów dorosłych ludzi. 1/3 dorosłej populacji plus rodziny. Duża część z tych ludzi jeśli nawet nie czuła się  dobrze w PRL. To dla własnej wygody popierała biernie reżim. W czasach zwanych ”stalinowskimi” nikt nie był pewien ”dnia, ani godziny”. Setki tysięcy przeszło przez więzienia i obozy pracy. Zapadały tysiące wyroków śmierci. Duża część z tych wyroków była wykonana. Gdy ci co o tym decydowali w parti postanowili, z tym skończyć. To nic dziwnego, że społeczeństwo nastawione nawet bardzo ”anty” ich poparło. Wydrukowana wówczas na okładce ”Szpilek” parafraza z z Zygmunta Krasińskiego ”Jeden, jeden tylko cud, z partią polską polski lud” – odpowiadała prawdzie chwili.

Z więzień wypuszczono więźniów politycznych, których rehabilitowano i którym dawano odszkodowania. Sądzono oprawców z UB, które nota-bene zlikwidowano. Zwolniono też naturalnie Prymasa Wyszyńskiego z internowania i wprowadzono Go na jego urząd. Rozwiązano ”kołchozy” i oddano chłopom ich ziemię. Wprowadzono religię (i krzyże) do szkół. W wyborach do Sejmu zezwolono wyborcom skreślać niechcianych posłów. Dopuszczono do sejmu ”konstruktywną” opozycję z kręgu katolickiego ”Tygodnika Powszechnego”. Złagodzono cenzurę, dopuszczono do kraju (na krótko) wydawnictwa emigracyjne. Społeczeństwo naturalnie liczyło na więcej. Krwawe ”wydarzenia węgierskie” ostudziły nastroje. Tzw. ”odwrót od października” nastąpił definitywnie po roku czasu, ale powrotu do ”stalinizmu” nie było. Polska przed październikiem 1956 i po; to były zupełnie inne kraje. I nic dziwnego, że duża część emigracji niepodległościowej przemiany te poparła. Z ugrupowań politycznych największe poparcie dał NiD (ugrupowanie Niepodległość i Demokracja) wpływowe konsorcjum, do którego należeli. Romuald Piłsudski, Jan Nowak- Jeziorański, Juliusz Mieroszewski, Zygmunt Zaremba, J. Wąsik i inni członkowie PPS-WRN (ze Szwecji np. Michał Lisiński). Po zawiedzeniu się na kierunku przemian ”Kultura” i Radio Wolna Europa cofnęły dany Gomułce kredyt a w PSS nastąpił wspomniany na wstępie rozłam. Co nie zmienia faktu, że w Polsce żyć było łatwiej, a przewrót październikowy, którego 50 rocznicę właśnie obchodzimy, był faktem pozytywnym.

Osobiście uważam że przewrót majowy, ten z przed 80 lat był też pozytywny. Historycy ciągle nie są tego pewni. Zwracają uwagę na późniejszą degrengoladę ekipy Marszałka, na naginanie prawa. Wypominają proces brzeski i obóz koncentracyjny w Berezie kartuskiej. Nikt jednak nie sprawdził jak by wyglądała Polska w dalszym ciągu prowadzona, przez ”sejmokrację”. W okresie przewrotu w Polsce była stagnacja, wielkie bezrobocie i brak perspektyw. Po roku 1926 nastąpił w Polsce okres rozbudowy (Gdynia i Centralny Okręg Przemysłowy). Szybko doganiano kraje przodujące. Przerwała to wojna. Opozycja korzystała z pozostawionych instytucji demokratycznych i skutecznie utrudniała rządzenie. Trudno sprawę rozstrzygnąć.

Ludomir Garczyński-Gąssowski

Lämna ett svar