Odkąd zaczęłam pisać zwracam większą uwagę na specyfikę języka polskiego. Nie znam innych języków słowiańskich, ale sądzę że polski pod tym względem wiedzie prym.
Przykładem mogą być czasowniki, które poprzedzone przedrostkami (formantami) otrzymują zmodyfikowane znaczenie w stosunku do ich rdzenia, podstawy słowotwórczej. Oto przykłady: pisać- napisać, zapisać, wpisać, opisać, dopisać, spisać, rozpisać, przepisać, odpisać, wypisać; robić: narobić, zarobić, wyrobić, zrobić, urobić, dorobić, przerobić, rozrobić, odrobić, wrobić.
Rość to rdzeń bez samodzielnego znaczenia. Zyskuje je poprzedzony zamiennikami: wyrość, narość, zarość, przerość czy dorość. „Rość” to nie to samo co rosnąć.
Inną właściwością języka polskiego są zdrobnienia. Jest ich multum. Zdrabniając okazujemy zażyłość, sympatię, przyjaźń, czułość lub miłość. Zdrabnia się imiona, na przykład: Krystyna, Krysia, Krystynka, Krysiunia. Ale są i zgrubienia: Kryśka, Krycha. Zdrabnia się rzeczowniki: kot, kotek, koteczek, kociątko, kicia, kiciuś a zgrubienia to kocur, kocisko. Ciekawe że od zgrubienia „kocur” jest zdrobnienie „kocurek”. Zgrubienie, zwane przez językoznawców augmentativum, to wyraz pochodny, który potęguje cechy znaczeniowe wskazywane przez wyraz podstawowy.
Zdrobnienia mogą zawierać pewną dozę ironi lub lekkiej pogardy, na przykład: kobietka czy kobiecina. Gdy powiemy bestyjka, dajemy do zrozumienia, że mówimy o jakiejś niegroźnej bestii i chcemy pomniejszyć jej znaczenie.
Nazywanie się zdrobniałymi określeniami, często pochodzącymi od zwierząt to częsty nawyk w początkowym okresie wśród udanych związków. „Misie”, „kotki” czy „żabcie” czy „złotka” cieszą się niesłabnącą popularnością, ale dotyczą głównie kobiet. Te pieszczotliwe zdrobnienia nie wytrzymują próby czasu. Przed ślubem narzeczona słyszy „uważaj złotko bo błotko” a po latach „ stara uważaj jak leziesz”. Ciekawe, że zdrobnienia stosuje się także do nazw potraw przy nieoficjalnych okazjach: marchewka, buraczki, chlebek z masełkiem czy wódeczka do śledzika.
Synonim, słowo pochodzące z greckiego synōnymos, oznacza „równoimienny”. Jest to wyraz lub dłuższe określenie równoważne znaczeniowo innemu (równoznacznik) lub na tyle zbliżone, że można nim zastąpić to drugie w odpowiednim kontekście. Synonimy dzieli się na bliskoznaczne (wymienne tylko w pewnym kontekście) i równoznaczne (wymienne w każdym przypadku). Wyrazów prawdziwie równoznacznych jest w języku niewiele aby móc stosować je wymiennie w każdym kontekście. Zadziwia ogromna ilość bliskoznacznych synonimów dostępna na Internecie. Dla pewnych wyrazów może być ich kilkadziesiąt. Jedne są literacko akceptowane, inne stosowane potocznie. Listy wyrazów bliskoznacznych są ogromnym ułatwieniem dla ludzi pióra. Porównując ilość synonimów polskich ze szwedzkimi ilościowo góruje Polska. Ośmielam sią twierdzić, że synonimowe bogactwo języka polskiego jest jego charakterystyczną i raczej unikalną cechą.
Szperając wśród deklinacji i koniugacji pozwalam sobie przytoczyć odmianę czasownika „jeść”. Bawiła ona wielu z nas w okresie szkolnym a i dziś może wywoła nostalgiczny uśmiech u co niektórych czytelników.
Ja jem – Jakim jajem? Ty jesz – Po co tyjesz? On je – Jaki on jakie je? My jemy – Co myjecie? Wy jecie – Po co wyjecie? Oni jedzą – Bez komentarza.
Teresa Urban