W cieniu jabłoni czyli o więziach rodzinnych – na dobre i na złe…

„Będzie to rodzaj autobiografii, wspomnienia jabłka, które nadal leży w cieniu jabłoni”, pisze autorka na wstępie swej książki, przygotowując niejako z góry jej odbiorcę na osobisty charakter tych wspomnień. Zwłaszcza podtytuł – czyli ja jako córka – nie pozostawia wątpliwości co do głównego wątku autobiografii, poświęconej, jak się okaże, w dużej mierze właśnie matce i jej relacji z córką. Motyw ten, a więc kreacje matek, od dawien dawna tworzy znane nam sławne literackie postacie, otoczone zwykle aurą matczynej miłości i oddania. W ostatnich czasach jednak motyw ten uzyskał nowe pole odniesienia, wiążące się z przewartościowaniem konstelacji matka-córka.

Tak jest właśnie w przypadku książki Renaty Werner. Relacja ta nabiera tu dodatkowego wymiaru, kiedy to córka patrzy na okres dzieciństwa i dorastania nie tylko jako dorosła już kobieta, ale również z pozycji córki-emigrantki. Ta obszerna opowieść, prowadzana w narracji pierwszoosobowej, wciąga od pierwszych zdań, a migawki wspomnień przesuwają się jak kadry filmu czy kalejdoskopu. Towarzyszymy głównej osobie, córce Renacie, od wczesnego dzieciństwa w Warszawie, do wielu lat później, z których większość upłynęła na emigracji w Szwecji, gdzie główna bohaterka znalazła się zaraz po studiach w Polsce i gdzie zrealizowała się zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Jednak, jak sama stwierdza, „Jesteśmy dziećmi swoich matek w większym stopniu, niż zdajemy sobie z tego sprawę” – córkę z matką przez całe życie łączyła, niezależnie od geograficznego dystansu, swoista niewidzialna pępowina. I to właśnie matka ukształtowała, na dobre i na złe, osobowość córki, jak również jej postawę i stosunek do świata i otoczenia, wpływając też, pośrednio lub bezpośrednio, na wiele jej życiowych przedsięwzięć. Dużo z nich zdeterminowało nie tylko wizerunek córki w oczach innych, ale przede wszystkim jej obraz siebie samej. Autorka z wielką szczerością i otwartością opisuje sytuacje rodzinne, głównie z udziałem matki, które zapoczątkowały u córki w okresie dzieciństwa i utrwaliły w latach dojrzewania kompleks niższości, brak pewności siebie i ciągłe poczucie winy wobec matki.

Okres dorastania dla wielu młodych kobiet (i nie tylko) oznacza próby odosobnienia się od matki i znalezienia swojej własnej tożsamości. Spojrzenie na matkę z dorosłej, pełnej dystansu perspektywy, stanowi dla większości nie lada wyzwanie. Zwłaszcza dla kobiet wcześniejszej generacji (jak autorka książki), które wyrastały w domach prowadzonych przez matki niepracujące zawodowo. Nierzadko, podobnie jak matka głównej książkowej postaci, kobiety te, mimo zdobytego wcześniej wykształcenia, przestawały, z chwilą założenia rodziny, udzielać się zawodowo, skupiając się wyłącznie na prowadzeniu domu. Niespełnione ambicje zawodowe przelewały, świadomie czy podświadomie, na córki, stawiając im wygórowane częstokroć wymagania odnośnie ewentualnej przyszłej kariery, a jednocześnie domagając się od nich powielania społecznych wzorów i ról oraz przejęcia matczynego systemu wartości i życiowych prawd. Rezultatem tych niewypowiadanych acz stale obecnych matczynych przekazów/nakazów jest właśnie narastające z wiekiem wspomniane poczucie winy i niewystarczalności.

O tym między innymi traktuje książka W cieniu jabłoni, oddając w sugestywny sposób skomplikowane i naładowane emocjami kontakty z matką, wszystko to na tle historycznego rozwoju w Polsce, od końca II wojny światowej, poprzez lata komunizmu, aż po czasy współczesne. Książka ta nie traktuje bowiem wyłącznie o rozliczeniu się po latach z dzieciństwem i relacją z matką. Okres czasów szkolnych, opisy zabaw z rówieśnikami i przyjaźniami z okresu dorastania, a potem oddanie atmosfery studiów i życia studenckiego, fascynuje czytelnika bogactwem szczegółów, nie tylko jeśli chodzi o rzeczywistość ówczesnej Polski, ale także perypetie bliższej i dalszej rodziny, sąsiadów i znajomych. Drobiazgowa wręcz pamięć i dbałość autorki przy oddawaniu szczegółów w opisie m.in. warszawskiej kamienicy i mieszkania głównej postaci, w tym pokoi, kuchni i mebli, jak również tradycji domowych związanych z obchodzeniem świąt i innych przyjęć rodzinnych, jest imponująca. Czytelnika bliższego powojennej generacji pobudzi nierzadko do nostalgii, młodszych odbiorców zaciekawią z kolei niewątpliwie socrealistyczne realia z życia ich rodziców czy dziadków.

Wszystkie te przytaczane wydarzenia i opisy, dające barwny obraz życia społecznego w Polsce powojennej, stanowią naturalną przeciwwagę dla wielu bolesnych wspomnień, związanych z żalem do matki za często niesprawiedliwe (w oczach córki) reakcje na różne zdarzenia czy sytuacje rodzinne. Nie znaczy to jednak, że w pamięci córki te tylko chwile zostały uwiecznione: wizerunek matki w tej obszernej książce jest o wiele bardziej zróżnicowany i nie ma w zasadzie wątpliwości co do głębi uczucia łączącego córkę z matką.  Autorka w wielu miejscach oddaje matce cześć za dbałość o fizyczne i praktyczne potrzeby rodziny, przyznając jej niepodważalną palmę pierwszeństwa w utrzymaniu rodzinnej wspólnoty: podczas gdy ojciec-naukowiec, skądinąd niedościgniony ideał nastoletniej, a potem dorosłej córki, dawał rodzinie stabilność bytu, której ceną (przy niekwestionowanej miłości do córki i jej młodszego brata), była jego częsta nieobecność, to właśnie matka, czemu córka niejednokrotnie daje wyraz, była ramą, która dawała strukturę rodzinnemu życiu. Nawet jeśli matka nie chciała czy nie potrafiła okazać córce czułości, wyrażała ją jednak na inne, niejednokrotnie irytujące dorastającą córkę sposoby, jak np. poprzez ciągłe sprawdzanie temperatury na jej czole czy nieustanne upominanie, żeby dbała o zdrowie i dobrze się odżywiała. Również po latach, kiedy córka z mężem odwiedzała rodzinę w Polsce, „Mama szykowaniem posiłków dawała swoim zwyczajem wyraz radości z naszego przyjazdu”.

Aby jednak móc wyzwolić się spod wpływu matczynych ambicji czy żądań, bohaterka zmuszona była stworzyć dorosłą relację wobec matki. Konflikt między nimi, który przybrał na sile w czasie studiów, znalazł w końcu swe ujście w wyjeździe córki do Szwecji, dokąd wcześniej udał się już jej chłopak. I tak w wieku 24 lat autorka opuściła dom rodzinny i Polskę, aby już nigdy nie powrócić do kraju na stałe. Refleksje córki-emigrantki to kolejny i ważny wymiar tej autobiograficznej książki, zwłaszcza przemyślenia dotyczące decyzji osiedlenia się w Szwecji. Autorka napisze po latach, że „to nie ekonomia ani polityka były przyczyną pozostania, tylko chęć rozpoczęcia samodzielnego życia bez ingerencji mamy, a warunkiem tego było dzielące nas morze”. Mocne to i gorzkie słowa, ale emocjonalne próby odcięcia pępowiny bywają często bolesne. Krytykowanie matki budzi silne poczucie winy, jednak jest to proces wyzwolenia, przez który wielu musi przejść na jakimś etapie dojrzewania. Klasyczny motyw relacji między matką a córką, owa skomplikowana mieszanka silnego poczucia bliskości, przy jednocześnie widomej potrzebie uwolnienia się i odnalezienia własnego „ja”, zyskała tu, w konfrontacji z emigracją córki, dodatkowo głęboki i przejmujący wymiar. „Chcę mieć ocean pomiędzy mną a mamą” – twierdziła córka osiedlając się za granicą, ale życie pokazało, że uczuciowo obie nigdy się w zasadzie nie rozstały. Jak też – na co wskazują odkryte po śmierci matki jej wiersze – wbrew pozorom obie były do siebie podobne. Tam bowiem uwidacznia się i przewija tęsknota matki i jej miłość do córki, której nie umiała zwerbalizować w bezpośrednim spotkaniu z nią. Poprzez wiersze te córka odkrywa nagle prawdziwą i niekłamaną więź z matką, a wymowny tytuł książki – W cieniu jabłoni – nabiera nagle tutaj nowego, pozytywnego sensu. Spojrzenie na matkę z perspektywy dojrzałej, samodzielnej kobiety pozwala córce zweryfikować i utrwalić miłość i szacunek dla tej najbliższej w końcu osoby, bez żalu za ogrom straconych uczuć i bez relacji podległości, a przez to również z akceptacją dla samej siebie i wielu swoich życiowych decyzji.

Książkę tę naprawdę warto przeczytać, z wielu ważnych powodów. Myślę, że każdy, kto wgłębi się w treść tej 700-stronicowej rodzinnej epopei znajdzie tu coś dla siebie, bo trudno oprzeć się skojarzeniom czy porównaniom z własnymi przejściami czy przemyśleniami. Uniwersalizm tej problematyki pobudzi też niewątpliwie do refleksji nad skomplikowanymi nierzadko układami rodzinnymi i ich wielowymiarowym wpływem na nasze życie, odczucia i poczynania.

Anna Packalén Parkman

Przypis: Powyższy tekst został napisany na zamówienie Warszawskiej Firmy Wydawniczej i opublikowany na stronie internetowej wydawnictwa w lutym 2021 r.

https://wfw.com.pl/aktualnosci/w-cieniu-jabloni4/

https://wfw.com.pl/ksiazki/w-cieniu-jabloni/slowa/

Renata Werner, W cieniu jabłoni czyli ja jako córka, Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2020, ss. 700.

Lämna ett svar