ANDRZEJ OLKIEWICZ: Małoludki są na świecie

Czy to bajka, czy nie bajka, myślcie sobie, jak tam chcecie. A ja przecież wam powiadam: Krasnoludki są na świecie! Maria Konopnicka

Wyruszyliśmy z Uppsali rankiem, Björn i ja. Mieliśmy przed sobą około 200 km drogi. Była wiosna – okres roztopów. Gdzieś w połowie drogi, zjeżdżając w dolinę, zauważyliśmy jak woda zaczyna przelewać się przez drogę którą jechaliśmy. Zadaliśmy sobie pytanie: Czy zdążymy przejechać, czy nie? Jeżeli nie odważymy się pojechać teraz, to aby dojechać do celu, będziemy zmuszeni jechać bocznymi, wąskimi i krętymi drogami.

Czasu na decyzję było mało. Wody gwałtownie przybywało. Dodałem gazu i… na szczęście przejechaliśmy. To była ostatnia chwila. Za nami silny strumień wody szeroko przelewał się przez drogę. Odetchnęliśmy i kontynuowaliśmy naszą podróż.

Celem naszej podróży była kopalnia żelaza Stripa w Bergslagen w której, w ramach szwedzko-amerykańskiego projektu, miałem przeprowadzić geologiczne i tektoniczne mapowanie specjalnego tunelu. Tunel ten miał służyć jako laboratorium do badań jak skały i krążąca w nich woda będą reagowały na radioaktywne odpady z siłowni atomowych.

Asystować w pracy miał mi Björn. Björn formalnie nie był geologiem, to znaczy nie studiował geologii, ale miał duże praktyczne doświadczenie. Przez wiele lat pracował w północnych regionach Szwecji jako poszukiwacz przydatnych mineralizacji w głazach narzutowych. Pochodził z Norlandii, był człowiekiem dzikich ostępów. Współpracowałem z nim już wcześniej i dobrze mi się z nim pracowało.

Czas nam się nie dłużył w czasie podróży. Rozmawialiśmy na różne tematy. Björn opowiadał mi między innymi o małoludkach, szaroludkach, trollach i o różnych innych istotach. Zamieszkiwały one lasy, żyły w kamieniach lub w skałach. Istoty te mogły być przyjazne dla ludzi albo złośliwe.

Björn osobiście nigdy nie spotkał małoludków czy trollów, ale miał krewnych i znajomych którym przydarzyły się spotkania z nimi. Jedną z jego opowieści zapamiętałem: Jeden z jego wujków idąc przez las natknął się na siedzącego na pieńku trolla. Troll powitał go grzecznie i poprosił aby mu użyczył tabaki. Wujek odmówił i w tej samej chwili troll zniknął. Wujek poczuł się nieswojo. Okazało się że uczucie to było uzasadnione, bo wróciwszy do domu zastał płonącą stodołę. Długo robił sobie wyrzuty, pewien, że była to kara trolla za jego skąpstwo.

Mimo że byłem zafascynowany jego opowieściami, nie potrafiłem ukryć mojego sceptycyzmu co do istnienia małoludków, szaroludków i innych tajemniczych istot. Björn odwrotnie, był święcie przekonany że małoludkowie istnieją i moje wątpliwości trochę go ubodły. Powiedział jednak pobłażliwie: ”nigdy nie wiesz kiedy i gdzie możesz je spotkać”.

Kopalnia żelaza Stripa do której jechaliśmy była starą kopalnią, z historią tak odległą jak XV a może nawet XIV wiek.

Zaczynaliśmy nasze mapowanie tunelu o dziewiątej wieczorem. Była to godzina kiedy druga zmiana górników opuszczała kopalnię. Zjeżdżaliśmy windą 330 metrów w dół a potem wędrowaliśmy krętymi korytarzami do naszego miejsca pracy. Byliśmy sami. Słychać było tylko szum płynącej wody i pracującego wentylatora. Noc upływała za nocą. Pewnego razu, mniej więcej o północy, zaraz po tym jak wypiliśmy kawę, usłyszeliśmy nagle ludzkie głosy – pięciu,  sześciu rozmawiających ze sobą mężczyzn szło w naszym kierunku. Korytarze były kręte więc głosy zbliżały się i oddalały. Niekiedy całkiem cichły. Trudno było odróżnić słowo od słowa – co mówili, ale czasami mogliśmy uchwycić, jednak, jakieś pojedyncze słowo, czasami ich rozmowę przerywał śmiech. Byliśmy zaskoczeni i zdziwieni. Kogo u licha tu niesie, o tej porze? Jedynym człowiekiem który pracował teraz w nocy był operator windy, ale on był na powierzchni, 330 metrów nad nami!

Staliśmy w napięciu. Czas upływał. Wydawało nam się że głosy były już całkiem blisko. Zaczęliśmy się niecierpliwić. Kiedy wreszcie dojdą do nas? Nagle głosy ucichły. Przez chwilę było cicho, całkiem cicho. Nagle, ziemia zadrżała. Z sufitu tunelu zaczęły spadać kamienie. Usłyszałem krzyk Björna: Andrzej! Do ściany! Staliśmy przylepieni do ściany podczas gdy odłamki skalne spadały na podłogę tunelu. Jak długo to trwało­? Tego nie potrafiliśmy sobie uświadomić. Prawdopodobnie nie dłużej niż kilkanaście sekund. Albo… jak nam się wydawało, długo jak wieczność.

Oglądaliśmy skalne odłamki – jeden z nich był takiej wielkości że mógłby, mimo naszych ochronnych hełmów, zmiażdżyć nam głowy.

Rano po wyjściu z kopalni spotkaliśmy górników idących do pracy. Opowiedzieliśmy im co się nam w nocy przydarzyło – o głosach. Nie, nikt nigdy nie słyszał o czymś takim. Owszem, jest historia o chłopcu, który w zamierzchłych czasach zagubił się w labiryntach kopalni i którego nigdy nie znaleziono – jego, albo wędrującego ślepego konia można podobno czasami spotkać.

Rozmawialiśmy z operatorem windy. Nie, on nikogo oprócz nas nie spuszczał do kopalni. Rozmawialiśmy z innymi, z wieloma. Nikt nie mógł nam wytłumaczyć co było przyczyną tego dziwnego zdarzenia. Czy byli to ludzie? Jeżeli nie, to kto? To może…?

Björn nigdy nie powiedział wyraźnie ”a nie mówiłem”, ale gdy rozmawialiśmy o naszej zagadkowej  przygodzie wiedziałem co myśli. On święcie wierzył że trolle, małoludki, szaroludki i inne istoty istnieją.

Później miałem z Björnem tylko luźne kontakty, wiedziałem że wrócił w swoje rodzinne strony, a potem całkiem go zgubiłem.

Aż kiedyś, jakieś 15-20 lat temu, otwierając rano gazetę zobaczyłem jego zdjęcie – Björn stał w lesie i wskazywał ręką na duży głaz. Tekst artykułu objaśniał że właśnie w tym głazie znalazł ślady minerałów które indykowały złoto. Po nitce do kłębka doprowadziło go to do rodzimej skały skąd głaz został przez lodowiec wykruszony, do miejsca w którym prawdopodobnie powstanie kopalnia złota. Artykuł głosił też, że już zawiązała się spółka która planuje dalsze badania i że Björn jest w niej udziałowcem.

Patrzyłem na zdjęcie i zadumałem się, pomyślałem sobie o jego opowiadaniach i o naszej wspólnej przygodzie. Björn wierzył i szanował małoludki. Może dlatego znalazł złoto? Może… jednak, może małoludki są na świecie?

Andrzej Olkiewicz

www.immigrant.nu  

Lämna ett svar