ZYGMUNT BARCZYK: Mińsk, ideał miasta komunistycznego

W całym poradzieckim świecie nie ma miasta tak krystalicznie sowieckiego jak Mińsk, stolica Białorusi. Doszczętnie zniszczony podczas II wojny światowej, stał się laboratorium nowej architektury i urbanistyki realizmu socjalistycznego. Po wojnie zbudowany został od podstaw jako wykwit socrealizmu. Odwiedzający to miasto wskazują na jego ogromne otwarte przestrzenie, szerokie arterie, ogromne place i potężne budowle państwowe. Rozmach ponad wszystko.

Stalin zerwał z architekturą modernistyczną, zastąpił zachodnie plany “miast funkcjonalnych” podejściem, które za jego czasów nazywano: “twórczym, radzieckim stylem, krytycznym wobec zachodnich wzorów”. Stylistyka była jednak rzymska. Podobnie jak faszystów, komunistów urzekał imperialny impet i krasa zabudowy Rzymu. Pupil Stalina, autor mauzoleum Lenina w Moskwie, Aleksiej Szczusiew, mówił wprost o radzieckim naśladownictwie rzymskich idei i dokonań, wskazując zarazem, że w społeczeństwie socjalistycznym, dzięki wyższej technice, możliwe jest budownictwo w większej skali i doskonalsze artystycznie.

Mińsk wita przyjezdnego u Wrót Miasta. To dwie wieże, za którymi czeka socjalistyczne paradiso w postaci nowego wspaniałego świata. Na szczycie jednej z nich umocowano potężny zegar (o średnicy 3,5 metra.) Warto pójść spacerem (nawet wirtualnym, via google streets, czy oglądając liczne filmiki na Youtube) szeroką arterią (jedną z kilku wyjątkowo szerokich i długich), na prostokątny Plac Niepodległości. Imponuje rozległością choć i przytłacza ogromem otwartej przestrzeni.

Wokół placu znajdują się ważne instytucje: zbudowany w latach 30-tych Dom Rządowy, przeogromny pomnik socrealizmu (przed nim wielka spiżowa statua-pomnik Lenina), Miński Miejski Komitet Wykonawczy, Białoruski Uniwersytet Państwowy, Poczta Główna, a także Kościół św. Szymona i św. Heleny zwany Czerwonym Kościołem. W pierwszych latach XXI wieku, już w niepodległej Białorusi, plac ów unowocześniono. W części podziemnej placu ulokowano 3-poziomowe centrum handlowe “Stolica” i 4-poziomowy parking na 500 stanowisk. Część naziemna placu stała się strefą wypoczynku ze świetlno-muzyczną fontanną.

Innym placem, który ma imponować rozmachem a przechodniowi pozwolić poczuć się drobiną w przepastnym świecie (ważną tylko jako cząsteczka w zbitej masie), jest Plac Październikowy. Prezydent Łukaszenka dodał mu Pałac Republiki. Klasycyzujący, nie przytłaczający bynajmniej, nie pnący się ku niebotycznym wyżynom, podłużny, prostokątny, z rytmicznie zaznaczoną kolumnadą. Wokół Pałacu, hen, hen, pusta przestrzeń, a za nią, okalające wielki plac, inne monumentalne budynki (jak chociażby Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli II wojny światowej, tak na Białorusi nazywanej).

Placem o zasadniczej wadze symbolu jest Plac Zwycięstwa, będący właściwie platformą dla ogromnego pomnika zbudowanego ku chwale Armii Czerwonej. Sam monument to wysoki obelisk zwieńczony radziecką gwiazdą z napisem: Pobieda (czyli Zwycięstwo). Na placu pali się wieczny ogień ku czci poległych w walce z faszystami Białorusinów. Miejsce sakralne. Młode pary zaraz po ślubie, przychodzą najpierw w to miejsce, zostawiając tam swoje kwiaty.

Sowieccy architekci lubili nie tylko wielkie przestrzenie ale i wielkie znaczenia budowli. Budowali potężne pałace państwa, ale w przeciwieństwie do faszystów włoskich, nazywali je “pałacami ludu”. “Ludowość” forsowali za pomocą umieszczanych, gdzie się dało, rzeźb, reliefów, sztukaterii, dekoracji, przedstawiających prężnych robotników, dzielne traktorzystki, zwinnych kołchoźników, ofiarnych żołnierzy. Przypominali tym nazistów, frenetycznie adorujących swój lud.

Pałace Ludu (skoro władza należała do ludu) zwane też, zgodnie z doktryną komunistyczną, Pałacami Powszechnymi, zamieszkałe były i użytkowane przez najlepszych reprezentantów ludu pracującego miast i wsi. A tych łatwo można było wskazać. Stanowili przywództwo partii narodu i jej mocarnej pięści, w postaci sił specjalnych (KGB, NKWD). I tu też podobieństwo z nazizmem wydaje się nieuchronne (jeśli wskazać na przywództwo NSDAP i rolę Gestapo oraz SS). Budowle tych urzędów stanowią symboliczne centrum miasta.

W Mińsku i dziś (2018) z łatwością można przywołać ducha komunizmu. W ogromnym budynku funkcjonuje tam nadal niezmienione  KGB, nieopodal którego na cokole nadal stoi “Krwawy Feliks”, czyli zbrodniarz sowiecki Feliks Dzierżyński. W śródmieściu nadal spacerować można ulicą Marksa, Engelsa, Lenina. Metro zatrzymuje się m.in na stacjach: Październikowa i Plac Lenina.  Dla turystów z wymazaną pamięcią to zabawna ciekawostka, ot, przechadzanie się po skansenie komunizmu. Innym zaś, dziś już wiekowym przybyszom, przywołuje w sposób nieunikniony wspomnienie grozy codzienności.

Komuniści sowieccy, krzewiący idee socrealizmu w latach 30-tych, podobnie jak formujący na nowo miasta naziści, czy faszyści włoscy, zauroczeni byli monumentalizmem swych dzieł. Gigantomania i rozmach jako celowa teatralizacja potęgi, były znakiem tego czasu. Chodziło o świadome utwardzanie totalitarnych idei w wyglądzie miast na wsze czasy. Dziś są one trudne, czy wręcz niemożliwe do wymazania. Z biegiem lat, dzieła animatorów dziejowego patosu i kreatorów monumentalizmu stawały się bowiem zabytkami kultury i częścią dziedzictwa. I dostały drugie życie.

Prezentowanie uzurpatorskich idei w twardej bryle kamienia jest groźniejsze niż w innych dziedzinach sztuki. Fałsz, kicz, idiolatrie ideowe, paskudne stylizacje, trudne są do wyrugowania, jeśli nie uciec się do wyburzeń. Nie da się tego ukryć, w niektórych przypadkach można, co najwyżej i to z trudem, zasłonić. Ulice, domy, place, mówią do nas językiem ich autorów. Jedyna nadzieja w tym, że na zapisy ich „tekstów miasta” nałożymy z wdziękiem nasze, „teksty”, bądź przynajmniej gotowi będziemy do nowej ich interpretacji. Tak się już dzieje w przypadku prezentu Stalina: Pałacu Kultury w Warszawie. Jego centralność, w otoczeniu śmigających ku niebu nowych superwieżowców, nabiera nowego wymiaru, nie mówiąc o tym, że niektórym obiekt ten nagle, w nowym otoczeniu, zaczyna się po prostu podobać.

Zygmunt Barczyk

En reaktion på ”ZYGMUNT BARCZYK: Mińsk, ideał miasta komunistycznego

  1. „W całym poradzieckim świecie nie ma miasta tak krystalicznie sowieckiego jak Mińsk, stolica Białorusi.”

    Podobno jeszcze Aszchabad, stolica Turkmenistanu jest równie albo i bardziej „sowiecka”.
    Ale nie wiem, bo nie byłem.

Lämna ett svar till Filip Avbryt svar