Wolność prasy powinna mieć swoje granice – twierdzą politycy skrajnie prawicowej partii Sverigedemokraterna. Posłowie partii chcieli wezwać przed komisję parlamentarną dziennikarzy odpowiedzialnych za dział informacji w mediach publicznych, m.in. Szwedzkiej Telewizji.
Wszystko zaczęło się od wypowiedzi w czasopiśmie ”Focus” Linusa Bylunda, zasiadającego w zarządzie Szwedzkiego Radia (SR) i Telewizji Szwedzkiej (SVT), który zarzucił pracującym tam dziennikarzom, że nie są ”wystarczająco bezstronni” i powinni być ukarani przez Granskningsnämnden (Komisję Etyki) obniżeniem pensji lub zwolnieniem z pracy.
Komisja parlamentarna odrzuciła wniosek Szwedzkich Demokratów, tym bardziej że cała sprawa spotkała się z ostrą reakcją szwedzkiego środowiska dziennikarskiego. Przewodnicząca Związku Wydawców, Viveka Hansson powiedziała, że ”tego typu tendencje muszą budzić niepokój u każdego kto jest za niezależnością mediów”, a próby politycznego wpływania na wolność prasy nigdy dobrze się nie kończą.
Z kolei przewodniczący Svenska Pens, Jasper Bengtsson w wypowiedzi dla branżowego pisma ”Journalisten” powiedział, że pomysły Szwedzkich Demokratów to myślenie o wolności prasy rodem z Węgier i Polski:
”Nie jest niczym nowym, że Sd czerpie swoje inspiracje właśnie z tych dwóch krajów. Tyle tylko, że jest to niezwykle niebezpieczne dla demokracji i niezależnego dziennikarstwa”.
Polska po raz kolejny stała się w Szwecji przykładem kraju o systemie politycznym, którego nie należy naśladować.
STREFA.SE