Taką osobę można wymyśleć. Ale wymyślona nie jest. Marta mieszka od ponad 20 lat w Szwecji, ma dzisiaj nieco ponad 50 lat. I olbrzymią wiarę w siebie, w swój uwodzicielski sexappil. Marta jest aktywna i pomysłowa. Nikt się przy niej nie nudzi. Jest zaborcza, a ludzi często traktuje jak poddanych. Uwielbia być niezależna. Marta jest również tak zwariowana, że trudno czasami brać na poważnie to, co mówi. Bo po prostu wydaje się to tak odległe od normalnego myślenia, że raczej budzi podejrzenia, że sobie po prostu z rozmówców kpi. Ale to wszystko jest na poważnie, bo – jak sama mówi: ”Normalne to jest to, co dla ciebie jest dobre”. Imię i fakty podane w publikowanym niżej wywiadzie zostały zmienione. Ale zapewne wielu z Czytelników taką ”Martę” w swoim życiu spotkało…
Przed swoim nazwiskiem masz wiele imion, wszystkie dziwne i niepolskie….
Bo ona mają mi zapewnić pozytywną energię!
A zapewniają?
No…. Do tej pory nie…
Skąd pochodzisz?
Pochodzę z Łodzi, urodziłam się na Bałutach. To nie najlepsza dzielnica, gdzie mieszka najgorszy element. Ale ja akurat pochodzę z dobrej rodziny, dobrze sytuowanej, mój dziadek był znaną postacią w mieście.
Miałaś zatem szczęśliwe dzieciństwo?
Nie, przeciwnie. Po wojnie wszystkie majątki zostały zabrane, zabrano także mojej rodzinie, więc klepaliśmy biedę. Często nie było co jeść, chodziłam głodna, na zimę nie miałam butów, brakowało ubrań. Do tego dołożyło się, że po różnych zawirowaniach rodzinnych, zostaliśmy w zasadzie sami bez ojca, który – mimo że miał pieniądze – nie chciał nam pomagać. Mieszkał co prawda z nami, ale zupełnie się nami nie zajmował.
A mama?
Mama była całkowicie podporządkowana ojcu. Nie potrafiła się sprzeciwić. To w jakiś sposób i mnie ukształtowało, bo nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć. Uważam, że każda kobieta powinna mieć swoje zdanie i nie pozwalać się zdominować przez mężczyzn. Matka była bardzo ładną kobietą, miała powodzenie wśród mężczyzn, ale jako pani domu nie bardzo się sprawdzała. Pamiętam, że na Boże Narodzenie zrobiła kanapki z szynką. Zresztą… jak sobie dzisiaj uświadamiam, kobiety w naszej rodzinie były raczej leniwe i nie lubiły się zajmować domem.
Jak sobie z tym wszystkim dawałaś radę?
Duża zasługa dziedka, u którego mieszkaliśmy. Ojciec wychodził z założenia, że dzieci to tylko wydatek, więc ze wszystkim był problem. Z książkami do szkoły…. Nie, moje dzieciństwo nie było fajne. Ale w moim przypadku, te złe doświadczenia okazały się pozytywne. Nauczyłam się szybko pokonywać trudności i radzić sobie sama już niemal od 14 roku życia.
Ukończyłaś szkoły?
Najpierw, jak wszyscy, podstawową. Później matka chciała mnie oddać do domu dziecka, bo twierdziła, że nie ma pieniędzy na moje wychowanie. Albo namawiała mnie bym szybko zaczęła pracować. Uciekłam więc z domu. I to chyba była najlepsza decyzja w moim życiu. Zaczęłam życie na własny rachunek.
Jak to wyglądało? Gdzie uciekłaś?
Znalazłam sobie narzeczonego.
To był ten ”narzeczony numer 1”?
Tak. Moja mama zabierała mnie na dancingi jak miałam 12 lat. Tam, podpijaczeni mężczyźni, klękali przede mną prosząc mnie do tańca. Wtedy zauważyłam, że moja osoba wzbudza duże zainteresowanie płci męskiej. Jak uciekłam z domu – miała 15 lat – nie miałam więc kłopotu, by znaleźć partnera. Zainteresował się mną mężczyzna starszy ode mnie o 32 lata, chciał się ze mną po roku ożenić. Potrzebna była na to zgoda sądu, którą uzyskaliśmy. Ale do ślubu jednak nie doszło. Mieszkaliśmy jednak ze sobą, wtedy po raz pierwszy w życiu czułam, że mam własny dom, gdzie mogę mieszkać.
Później zostałaś modelką?
To był przypadek. Tak, ale kariery nie zrobiłam. Niektórzy, znani fotograficy, robili ze mną dziesiątki sesji fotograficznych, tylko nikt mi za to nie chciał zapłacić. W pewnym momencie mi się to znudziło. Wtedy nie myślałam, że w ogóle można jakąś karierę z tego zrobić. Ani, że można na tym zarobić pieniądze.
Jakie zatem miałaś marzenia?
Chciałam zostać gwiazdą, marzyłam o tym by mieć dobrze ekonomicznie. Tylko, że to przyszło nieco później. I za późno. Bo wcześniej nie potrafiłam myśleć w sposób ekonomiczny. Wydawało mi się, że zawsze się wszystko jakoś ułoży – ja będę zawsze piękna, będą mnie utrzymywać. A dodatkowo byłam i jestem leniwa… Ale nie jestem osobą, która myśli w pierwszym rzędzie o pieniądzach.
Ale jak wybierałaś swojego partnera, to co było ważne? Co cię w nich kręciło?
Pierwszy mój partner był lekarzem, dobrze mu się powodziło. Ale, może to jest najśmieszniejsze, w tych facetach, z którymi byłam, nic mnie nie kręciło. Ale poważnie: chyba ich pozycja społeczna. I pieniądze. Może być garbaty i ślepy, to mi nie przeszkadza. Zresztą: im brzydszy tym lepiej dla mnie, bo przy nim się lepiej prezentuję. Kiedyś zazdrościłam mojej koleżance, że jest z facetem bogatym, przystojna twarz, dobry zawód, ale był chory, miał coś z nogami, więc na wózku inwalidzki jeździł. Coś dla mnie.
Mówisz poważnie? Co takiego ważnego jest w tym prestiżu mężczyzny?
Dla mnie to jest wszystko! Co jest wart facet bez prestiżu? Nazwij to jak chcesz, ale w moim przykonaniu, kobieta powinna być ładna, a facet bogaty. To takie moje proste myślenie.
Uważasz się za piękną kobietę?
A co? Nie widać? Dlatego oczekuję, że mój facet ma być z forsą.
A uczucia?
To rzecz drugoplanowa. Uczucia nie są najważniejsze w życiu.
Jak to rozumieć: jesteś wyrachowana?
Nie. Ale moim zdaniem uczucia nic nie są warte. Co z tego, że się kocham? Nuda. A z bogatym pojadę na wycieczkę, przelecę się samolotem…
Może jakbyś poszła do pracy, to byś miała pieniądze by sobie sama zafundować wyjazd…?
Z pracy nikt nie stał się bogaty. Jaką ja mogę mieć pracę? Jak nie zrobiłam kariery jako gwiazda, to do jakiej pracy mogę pójść? Uczucia to może są ważne dla tych, co mają pieniądze.
To znaczy, że można wykorzystywać ludzi?
Nie. Ja po prostu nie bardzo rozumiem, jak to jest z tymi uczuciami. Jak to jest ”kochać” kogoś. A ”zakochanie” nie ma u mnie w ogóle prawa bytu. To bez sensu. Chociaż za mną tacy latali. Był taki, który się we mnie kochał na zabój i był moim ”służącym”. Najpierw był moim facetem, po tym jak stracił wszystkie pieniądze, został moim służącym.
Co to znaczy?
Musiał wszystko robić, co ja chciałam. Musiał chodzić ze mną tam, gdzie ja chciałam. Raz poszliśmy do jakiejś super restauracji, zamawiałam wszystkie najdroższe dania, a on nic. Mówi, że nie jest głodny. Później okazało się, że w ten sposób chciał zaoszczędzić, bo to była bardzo droga restauracja.
Jest coś co traktujesz poważnie?
Co to znaczy poważnie? Ja to mówię poważnie. Wychodzę z założenia, że jak poznam milionera, to będę miała dobre życia do starości.
Uroda i atrakcyjność z wiekiem się kończą…
Ja będę piękna co najmniej do osiemdziesiątki… W tym wieku też nie brakuje adoratorów. Wcale nie potrzebuję młodszego faceta. Mogę mieć i straszego.
Jak ty będziesz miała 80-siąt, to on będzie miał 100!
Nie szkodzi. Chociaż do tej pory kariery nie zrobiłam, to mam w sobie dużą wiarę w samą siebie. Jestem pewna, że zawsze sobie poradzę w życiu. I żaden facet nie jest mi do tego potrzebny. Zwłaszcza taki, który nie ma pieniędzy.
Co zatem jest najważniejsze?
Pieniądze. I żeby dobrze wyglądać. Żeby wszyscy faceci się za mną oglądali.
A seks?
Seks nie jest taki ważny. Zresztą. Jak seks, to po królewsku.
Co masz na myśli?
Wspaniały apartament, najlepszy szampan. Dla mnie najważniejsze są te zewnętrzne atrybuty. To mi pasuje i to na mnie działa. Sam seks mnie w ogóle nie interesuje i nie jest mi potrzebny. Mnie interesuje uwodzenie mężczyzn… Najlepiej kilku uwodzicieli na raz, żebym się nimi nie znudziła…
Wierzysz w to, że działasz uwodzicielsko na mężczyzn?
Pewnie! Jestem anarchistką. Nie wyobrażam sobie takiego normalnego życia. Że idę do pracy, po pracy robię zakupy, wracam do domu, gotuję obiad. Szkoda na to czasu.
To nieco życie w krainie fantazji?
Pieniądze załatwiają wszystko. Prawie wszystko. Pieniądze i pozycja. W zasadzie nawet nie trzeba mieć pozycji, jak ma się pieniądze.
Za pieniądze można kupić marzenia, by być księżniczką?
W pewnym wymiarze z pewnością tak.
A ty byś chciała być księżniczką?
Taka rola by mi pasowała. Bo pasuje do mojego charakteru, sposobu bycia. Futra, pieniądze, szampan, limuzyny… Ja lubię się stroić, chodzić po knajpach, lubię się napić…
Księżniczki nie powinny pić…
Ale zależy co się pije. Dobry szampan nie powinien zaszkodzić. Zresztą nie chodzi tu o samą możliwość picia. Taka książniczka przede wszystkim ma dostęp do każdego towarzystwa, otaczają ją najlepsi i najbogatsi ludzie. To jest przywilej… Wchodzi się tam, gdzie inni nie mają wstępu.
Czy karierą jest to, że poznasz jakiegoś bogatego faceta?
Z pewnością!
To jest właśnie kariera?!
Jak najbardziej. Mnie by to usatysfakcjonowało.
Z taką formułą kariery pewnie większość się nie zgodzi.
Ale, gdy weźmiemy na przykład jakąś aktorkę czy piosenkarkę, to nawet gdy nie ma się talentu, a pozna kogoś odpowiedniego, to i tak karierę można zrobić.
Czy to nie jest poniżające dla kobiet? Że rzekomo same nie mogą zrobić kariery, bo potrzebują do tego mężczyzny?!
Przecież świat jest zdominowany przez mężczyzn.
Chyba już coś się zmieniło…?
Nie, nadal uważam, że świat jest ”męski”. Tu nie chodzi o obrażanie kogoś. Ja powiedziałam tylko, że kobieta może zrobić karierę poznawszy odpowiedniego mężczyznę.
No to jeszcze raz zapytam: jaką karierę byś chciała zrobić? Jakie masz talenty?
Uważam, że mam talent aktorski, mam odpowiedni wygląd i gdybym tylko spotkała kilka odpowiednich osób, to bym karierę zrobiła. Tak uważam.
A nie przyjmujesz takiego wariantu, że może talentu nie masz?
To jest niemożliwe. Talent mam na pewno. To nawet widać po mnie…
Chcesz mi powiedzieć, że talent jest połączony tylko z zewnętrznym wyglądem?
Tak. To się łączy.
Wracam do pytania: co ważne jest w życiu?
Dla mnie wróżki są bardzo ważne. Tylko takie prawdziwe wróżki. Ja wierzę w to, co mówią. Byłam wielokrotnie u wróżki i wszystko mi się sprawdziło w życiu, o czym mówiły. Ja mam dużą potrzebę pokazania siebie. W każdej sytuacji. Ja stwarzam sytuacje, by pokazać siebie. Jak gdzieś idę, to chcę bym była widoczna. Wszyscy mają się na mnie patrzeć.
To się nazywa ekshibicjonizm… Brakuje ci poczucia własnej wartości?
Wręcz przeciwnie. Mam olbrzymie poczucie wartości.
Są ludzie, którzy wolą pokazać się poprzez^, na przykład, swoją pracę.
A ja chcę pokazać się przez mój wygląd. Ja jestem szczęśliwa, gdy ktoś mi prawi komplementy. Gdy jestem w knajpie, mężczyźni zamawiają dla mnie drinki.
Zastanawiałaś się co będzie za 20 lat?
Na razie ząb czasu mnie nie naruszył. Nadgryzł, ale nie na ruszył. Mam wrażenie i nadzieję, że do 70-siątki będę wyglądać super sexy.
Może to wrażenie, że tak emanujesz na zewnątrz, bardziej dotyczy tylko twojego wyobrażenia o sobie, niż tego jak wyglądasz?
Nie, ja jestem po prostu wyjątkowa. Zresztą… Nie jest tajemnicą, że każdy człowiek opiera swoją opinię na tym pierwszym zewnętrznym wrażeniu, jakie robi obserwowana osoba. Ja jestem stworzona do wyższych celów…
To znaczy…?
To znaczy, że zawsze będę się czuła młoda. Nigdy się nie pomarszczę, ani nie zestarzeję.
Ludzie znajdują szczęście w swojej pracy, rodzinie, własnych osiągnięciach. Ty nie pracujesz, jak więc definiujesz szczęście?
Nie chcę takiego normalnego życia. Normalnie? Co to znaczy normalnie? Normalnie to jest tak, jak dla ciebie jest dobrze.
Czy to nie zaklinanie rzeczywsitości? Mam wrażenie, że nie jesteś osobą szczęśliwą…
Nie przeżyłam jeszcze takiej szczęśliwej chwili, jaką bym chciała przeżyć.
Ale uważasz się za osobę wybraną, wyróżniającą się z otaczającej nas rzeczywitości…
Mnie się wydaje, że mentalnie jestem daleko poza rzeczywistością.
Co to znaczy?
… że wyprzedziłam myśleniem codzienność.
Rozmawiał: TN
Wywiad publikowany był w Nowej Gazecie Polskiej w 2017 roku.