Ciekawość i empatia to niemal zawsze właściwa recepta na dobrą książkę. I nie chodzi o to by za każdym razem być ”sympatycznym” dla bohaterów opowieści, ale o odnajdywanie w każdym z nich tego, co najbardziej interesujące. Anna Winner (pseudonim literacki Anny Wiśniewskiej) niewątpliwie opanowała tę ”ciekawość ludzi”, a efektem jest już drugi tom opowiadań ”Jak ziarenka piasku” o ludziach spotkanych przez autorkę w Szwecji.
Mamy więc galerię 10 literackich portretów zarówno o Szwedach jak i Polakach, którzy w którymś momencie życia Anny Winner w Sztokholmie stanęli na jej drodze. Portrety bardzo różne: od bliskich przyjaciół po przypadkowo spotkane osoby. Niektóre bardzo ciepłe i emocjonalne, inne pełne zadumy nad, czasami, skomplikowanymi ludzkimi losami. We wstępie do książki Anna Winner tłumaczy, dlaczego właśnie o tych osobach chciała napisać książkę:
Gdy idzie się plażą, nie zapamiętuje się wszystkich ziarenek piasku. W pamięci zostają znalezione muszelki, okruchy bursztynu, szkiełko oszlifowane przez fale morskie, niektóre ślady głęboko odciśnięte w piasku.
Już Albert Einstein napisał kiedyś, że ”ważne jest, aby nigdy nie przestać pytać. Ciekawość nie istnieje bez przyczyny.”
Ta ciekawość charakterystyczna jest dla całej twórczości Anny Winner obejmującej już kilkanaście książek. Większość z nich związana jest właśnie ze Szwecją, w której autorka znalazła się zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce w grudniu 1981 roku.
Ewa Teodorowicz-Hellman prezentując książkę ”Jak ziarenka pisaku” zwróciła uwagę na lekkość języka, interesujący przebieg wydarzeń i zgrabnie prowadzone dialogi.
”Pisarka z prawdziwą sympatią, życzliwością i empatią traktuje swoich bohaterów. Ukazuje różnego rodzaju ich trudności życiowe, skomplikowane relacje między ludzkie, szczęśliwe i nieszczęśliwe miłości, problemy związane z emigracją i migracją, kłopoty z określeniem własnej tożsamości, a także poszukiwania choćby niewielkiego miejsca na ziemi, gdzie można czuć się jak u siebie w domu. Niczym w kalejdoskopie przeglądają się w tych opowiadaniach istotne problemy współczesnego człowieka i świata. W książce znajduje się wiele obserwacji odnośnie życia polskiej diaspory w Szwecji i szwedzkiego społeczeństwa, jakie w ciągu ostatnich dziesięcioleci uległo licznym zmianom.
Kim są bohaterowie tych opowiadań? Zazwyczaj osoby znane tylko autorce książki i może jeden portret osoby bardziej rozpoznawalnej w polskim środowisku sztokholmskim – Grażyny Kulpy, animatorki Galerii Lyktan. Dla mnie najbardziej interesujące były oczywiście opowiadania o ludziach, których sam spotkałem w Sztokholmie, o których losach niewiele wiedziałem.
Jeżeli wspólnym mianownikiem tej książki jest ciekawość autorki, to wspólnym mianownikiem tych wszystkich opowiadań jest… alkohol. Nie sądzę by był to zamierzony efekt autorki, raczej efekt pokrętnych ludzkich losów, które zbyt często determinuje brak umiaru… A w końcowym efekcie komplikuje życie nie tylko bohaterów, ale i ich otoczenia. Alkohol staje się zarzewiem konfliktów, niszczy miłość, psuje ludzi. W życiu emigracyjnym często działa z podwójną siłą.
Już w pierwszym tomie (który ukazał się w Wydawnictwie Aspra w 2016 roku) recenzent pisał na okładce książki:
W człowieku drzemie potężna siła – zwłaszcza gdy nie tłumi swojej inteligencji, chęci życia, otwartości wobec innych. Fascynujące, choć niby zwykłe historie autorka przedstawia w formie znakomicie prowadzonych dialogów. Rozmowa – wzajemna ciekawość, uwaga skierowana na drugą osobę, empatia – to wielka wartość, trochę ostatnio zapomniana.
Empatia pozwala ludziom odbierać emocje innych, tak jak uszy odbierają dźwięki, bez niej jesteś emocjonalnie głuchy – napisał ktoś. Może właśnie dla tej empatii książka warta jest polecenia.
Tadeusz Nowakowski