To co się obecnie dzieje na pograniczu Białej Rusi i Polski, przypomina mi, jak żywo, wypadki sprzed osiemdziesięciu trzech lat. Z listopada 1938 roku.
To było tak: po tzw. „anschluss’ie”, to jest przyłączeniu Austrii do III Rzeszy, nastąpiła unifikacja prawa np. importowano z Austrii karę śmierci, której w Republice Weimarskiej nie było i konsekwentnie w III Rzeszy. Natomiast w Austrii zaczęły obowiązywać tzw. „ustawy norymberskie”. W Austrii, a szczególnie w Wiedniu, znajdowała się pokaźna ilość Żydów z polskim obywatelstwem. Gdy zaczęły się prześladowania, Żydzi – polscy obywatele, zwrócili się o obronę do polskiego konsulatu w Wiedniu (polskiej ambasady w Austrii już wtedy nie było). Polskie władze załatwiły sprawę od ręki. Wydano dekret na podstawie którego przebywający poza Polską przez pięć lat lub dłużej polscy obywatele tracą obywatelstwo. Dekret miał Vacation Leggings. Więc nim się uprawomocnił to Niemcy wydalili do Polski polskich obywateli Żydów. Polacy ich nie przyjęli. Więc Niemcy przeganiali ich przez zieloną granicę do Polski. Polacy z powrotem do Niemiec. W zamieszaniu ucierpieli rodzice Herschela Grynszpana, który wówczas studiował w Paryżu na Sorbonie. Gdy doszła do niego informacja o potraktowaniu jego rodziców, kupił rewolwer i poszedł do ambasady niemieckiej, gdzie zastrzelił radcę tejże Ericha von Ratha. Było to wielkie nieporozumienie, bo właśnie ten radca ułatwiał Żydom niemieckim transfery ich majątków za granicę. Ale naturalnie Grynszpan o tym nie wiedział. Zastrzelił pierwszego, który mu się pod rewolwer nawinął. Goebbels wykorzystał to twórczo organizując „gniew ludu” owocujący największym w dziejach Niemiec pogromem Żydów znanym, jako „Noc Kryształowa”.
Jak to pisał Wyspiański w „Weselu”? „To było, to się jeszcze wróci”. Miejmy nadzieję, że NIE.
LGG