WYWIAD: Historia lubi się powtarzać

Rozmowa z redaktorem Ludomirem Garczyńskim-Gąssowskim, który prowadził w Sztokholmie Archiwum Emigracji Polskiej w Szwecji.

 

Do Szwecji trafiłem w 1971 roku. Zastałem tutaj emigrację w pewnym uśpieniu, ale wszystko zaczęło się aktywizować w połowie lat siedemdziesiątych. Przede wszystkim ze względu na to, co działo się w Kraju, między innymi wydarzenia radomskie w 1976 roku. Powstanie KOR-u… Tutaj, w Szwecji, KOR miał swoich przedstawicieli, z którymi trochę współpracowałem, warto wspomnieć Jakuba Święcickiego, Andrzeja Koraszewskiego, Marię Borowską i wiele innych osób z emigracji marcowej. W tym czasie powstały też inne ugrupowania jak np. KPN, głoszące bardzo niepodległościowe hasła – to środowisko bardziej podobało się tej starej emigracji londyńskiej. To też było przyczyną pewnego rozłamu emigracji w Szwecji.

Byłeś redaktorem jednego z pism polskich ukazujących się w Szwecji…

Jak wróciłem z Londynu do Sztokholmu, gdzie przez pół roku byłem na stażu Radia Wolnej Europy, to akurat Polski Związek byłych Więźniów Politycznych i Polski Komitet Pomocy w Szwecji szukały redaktora nowego pisma, była to „Jedność”. To już był czas, gdy nastąpił rozłam w środowisku emigracyjnym i ta grupa chciała mieć własne pismo, które miało być konkurencyjne dla ukazujących się „Wiadomości Polskich” wydawanych przez Radę Uchodźstwa Polskiego w Szwecji. W „Wiadomościach” w tym czasie ukazywały się artykuły szkalujące emigrację, znanych działaczy – takich jak ministra Wiesława Pateka, Witolda Szymaniaka i innych. Dlatego było potrzebne pismo, w którym można było odpowiadać na te zarzuty. „Jedność” szybko się przekształciła z biuletynu w pismo kulturalno-społeczne, od trzeciego numeru zaczęliśmy wydawać dodatek literacko-kulturalny „Miazga” redagowany przez Michała Moszkowicza.

Prowadziłeś w Sztokholmie Archiwum Emigracji Polskiej w Szwecji…

Polski Związek byłych Więźniów Politycznych, z którym byłem związany, w pewnym momencie zaczął tracić członków, działalność ustawała, ale posiadał bogate archiwum, często depozyty od byłych więźniów, więc wymyślono, żeby z tego zrobić Archiwum. Miał tę działalność finansować Kongres Polaków w Szwecji. Ówczesny prezes Roman Koba przystał na to, początkowo mieściło się wespół z innymi organizacjami w lokalu w Ulvsunda, później przenieśliśmy się do lokalu na Östermalmsgatan 75, do pomieszczenia, które funkcjonuje jako sekretariat Kongresu. Znajdują się tam dokumenty dawnych organizacji, depozyty – bardzo często osób, które już zmarły – materiały, które otrzymałem od pani Kazimiery Lenkszewicz, zasłużonej działaczki, czy Michała Lisińskiego, który był szefem biura RWE w Sztokholmie. Tu warunki były dość spartańskie, osobiście uważam, że te wszystkie dokumenty powinny zostać przekazane do jakiegoś porządnego archiwum w Polsce. Problem jest w tym, że takich archiwów, które zajmują się historią emigracji jest kilka i ze sobą nie współpracują.

Zaraz po przemianach w Polsce zainteresowanie emigracją było bardzo duże, ukazało się sporo prac również na temat historii emigracji w Szwecji. Później był czas, gdy to zainteresowanie spadło. Teraz jakby na nowo wzrosło…

Rzeczywiście. Z tego co wcześniej robiono powstawały lepsze i gorsze książki. Dla mnie najlepsze są prace Arnolda Kłonczyńskiego i Pawła Jaworskiego, ich prace mogą korespondować z opracowaniami Andrzeja Nilsa Uggli, który był niezwykle rzetelny w swojej pracy badawczej. Poszczególne prace najpierw ukazywały się w niewielkich nakładach w ramach biblioteki Archiwum, rozsyłane były do osób, które pamiętały jeszcze dawne czasy i mogły coś skorygować. Pamiętam, że Uggla korzystał z bardzo cennych uwag właśnie pani Lenkszewiczowej, pani Zofii Stadfors i, chyba najcenniejszych, pani Marii Winiarskiej. Ona chyba najwięcej wniosła, miała świetną pamięć.

Z lektury książki Arnolda Kłonczyńskiego „My w Szwecji…” można odnieść wrażenie, że wszystko się powtarza… Mam na myśli te kłótnie i podziały na emigracji.

Nikt nie przypuszczał na początku, że wszystko to będzie trwało tak długo, pięćdziesiąt lat, zanim Polska odzyska niepodległość. Bo emigracja na dużą skalę zaczęła się tutaj od przyjazdu byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Losy tej emigracji są bardzo złożone. Konflikty miały najczęściej charakter personalny, politycznie najczęściej się zgadzały: popierały rząd w Londynie, czytano te same gazety emigracyjne… Każdy myślał, że pewne rzeczy zrobi lepiej od drugich, stąd ten przerost ambicji. To się powtarza. Tylko, że kiedyś można to  było tłumaczyć czasem, gdy było o co walczyć, gdy trzeba było pójść pod ambasadę i protestować. Tak też się działo, skłócone organizacje razem brały udział w manifestacjach. Powracając do książki Kłonczyńskiego. On bardzo rzetelnie korzystał z archiwów polskich. Bo trzeba pamiętać, że dokumenty – te oficjalne, ubeckie – były bardzo niedokładne i często niezaktualizowane.

Główna różnica w pracy Kłonczyńskiego w porównaniu ze wcześniejszymi opracowaniami polega właśnie na tym, że sięgnął po dokumenty nieznane i poufne, ale potrafił je zweryfikować…

Wcześniej przyjeżdżali tutaj naukowcy, którzy głównie korzystali z materiałów udostępnianych im przez organizacje współpracujące z PRL-em. Byly to panie, które nosa nie wychylały z ambasady. Później pisały prace, których wartość nie była najwyższa.

Które dokumenty należą do najciekawszych w zbiorach Archiwum?

Myślę, że najciekawsza jest Księga Pamiątkowa Ogniska Polskiego w Sztokholmie, założona w 1934 roku. Miała ona bardzo ciekawą historię. Tam są wpisy jeszcze z czasów wojny, później księga zaginęła i została odnaleziona na jakimś strychu pod koniec lat 70-tych. Od tego czasu są ta wpisywane najważniejsze wydarzenia z życia emigracji, różne spotkania z gośćmi, którzy przejeżdżali do Szwecji z emigracji, z Kraju. Później, w nowych czasach, jako pierwszy wpisał się Tomasz Jastrun, jako attaché kulturalny ambasady, później pani ambasador Barbara Tuge-Erecińska. Najciekawiej było to prowadzone w czasie wojny przez Michała Pawlikowskiego. Drugą cenną rzeczą w Archiwum jest spis byłych więźniów obozów koncentracyjnych, którzy w 1945 roku przyjechali do Szwecji, sporządzony przez ministra Maurycego Karnioła.

Lämna ett svar