W latach 1970. pisał A.I. Sołżenicyn wspomnieniową książkę, którą nazwał ”Bodałsia tielionok z dubom”, gdzie cielakiem określał siebie samego a atakowany dąb to władza sowiecka. Dąb nie ucierpiał wiele, ale cielak też ocalał, miał bowiem za sobą światową renomę znanego pisarza, noblisty.
Władza poszła na kompromis, wydalając pisarza (1974) przymusowo do RFN i już pozostał na zachodzie, najdłużej w USA, a w latach 1990. powrócił triumfalnie do Rosji, już jelcynowskiej, gdzie po kilku latach zmarł. Nie był politykiem i na politykę Rosji miał niewielki wpływ, choć jego głos liczył się w opinii publicznej.
Na co liczył Aleksiej Navalnyj, powracając do Rosji po nieudanej próbie otrucia go preparatem nowiczok, po kuracji w Niemczech i wyzdrowieniu? Trawestując tytuł Sołżenicyna, sugeruję, że koziołek Navalnego miał o wiele mniejszą siłę przebicia (w skali światowej) niż cielak noblisty, mimo, że działał skutecznie w opozycji antyputinowskiej w internecie i na spotkaniach prywatnie organizowanych. Autorytarny system Putina, pozostawiający pozory demokracji, (stąd brzózka miast dębu), był jednak zdolny do wszystkiego i Nawalny musiał się liczyć z natychmiastowym aresztowaniem na poczet dawnych oskarżeń i wyroków. Tak się też stało i po trzech latach w więzieniu pożegnał się z życiem w nieustalonych do końca okolicznościach.
A mógł pozostać na Zachodzie i działać w opozycji (choć tam też mogła go dosięgnąć długa ręka Putina) i w najlepszym razie dożyć upadku tej Rosji i powrotu do kraju, jak niegdyś noblista.
I także Nawalnyj w swych wspomnieniach podkreśla rolę prawdy w życiu człowieka i społeczeństwa. Jak Sołżenicyn w tekście “Żyć bez kłamstwa”. Ale na oba te apele pozostawała – w ZSRS i pozostaje w Rosji – obojętna większość społeczeństwa, zastraszona represjami.
Książka Nawalnego, podkreślająca w tytule patriotyzm autora, przewyższający jego instynkt samozachowawczy (nie mówiąc już nawet o cierpieniach rodziny, żony i dwojga dorastających dzieci), to lektura przygnębiająca, bo akceptująca bierny opór bez szansy na sukces czy nawet ocalenie życia.
Pozostanie w pamięci wśród szeregu ludzi w podobny sposób ginących za sprawę, jak Boris Niemcow czy Anna Politkowskaja. Ale oni nie wkładali sami głowy w otwór gilotyny.
Aleksander Kwiatkowski