Dobry duch biblioteki w Szutokholmie

Na emigracji, w Szwecji, pojawił się dość późno. Ale miał wszystkie te najlepsze cechy, jakimi charakteryzowała się „stara emigracja”. Swoją „misję” do spełnienia znalazł w bibliotece polskiej w Sztokholmie.

Romuald Rusinek urodził się w 1931 roku w Tarnogórze, woj. lubelskie. Po ukończeniu liceum pedagogicznego w Bartoszycach zaczął pracować jako wychowawca w domu dziecka w Konstancinie, a następnie w Warszawie studiując jednocześnie pedagogikę na Uniwersytecie Warszawskim. Jako wychowawca, a później dyrektor Domu Dziecka na Nowym Mieście w Warszawie, bardzo angażował się w sprawę poprawy jakości życia osieroconych wychowanków, pochodzących z rodzin rozbitych lub niewydolnych społecznie. Pracował zawsze z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem podchodząc do swoich wychowanków w indywidualny sposób, starając się pomóc im w wytyczaniu celów życiowych i metodach, które mogą pomóc im te cele osiągnąć. Wielu z jego podopiecznych dzięki niemu „wyszło na prostą drogę” i wielu z nich było z nim w bliskim kontakcie, także w dorosłym, samodzielnym życiu. Od roku 1970 pracował jako dyrektor Pogotowia Wychowawczego, a później w Kuratorium Oświaty zajmując się nadzorem nad placówkami wychowawczymi. W tym czasie był bardzo zaangażowany w tworzenie rodzinnych domów dziecka, które, jego zdaniem, stwarzały lepszą atmosferę i warunki dorastania dzieciom mającym za sobą trudne doświadczenia. W 1993 roku przyjechał na stałe do Szwecji i niemal od samego początku poświęcił się pracy społecznej w Bibliotece Polskiej w OPONie.

Przez wiele lat sprawował w Towarzystwie Przyjaciół Biblioteki Polskiej w Sztokholmie rolę skarbnika i członka zarządu. Był człowiekiem skromnym, niekonfliktowym, życzliwym, pogodnym, chociaż często zdrowie odmawiało mu posłuszeństwa. O panu Romualdzie Rusinku niemal wszyscy mówili: „ten miły, bardzo grzeczny, starszy pan z biblioteki”.

Swoją funkcję sprawował sumiennie, z pełnym poświęceniem angażował się w pracę dla biblioteki, często ponad siły, gdy trzeba było przenosić ciężkie kartony z książkami na kolejne kiermasze. W ciągu ostatnich 10-15 latach, takich społeczników z krwi i kości było na emigracji coraz mniej. Ale w panu Romualdzie nie było nic staroświeckiego – wręcz przeciwnie. Praca w bibliotece dawała mu satysfakcję i był wśród książek, które lubił.

Będąc przez wiele lat prezesem Towarzystwa Przyjaciół Biblioteki miałem przyjemność pracować z nim w zarządzie, zawsze znajdując pomoc i wsparcie. A biblioteka i sztokholmska Polonia miały w nim „dobrego ducha”.

Choroba – kilka lat temu – nie pozwoliła mu na kontynuowanie działalności społecznej. Wycofał się dopiero wtedy, gdy wiedział, że może przekazać swoje obowiązki następcom.
Pan Romuald Rusinek zmarł 27 września 2017 roku w Sztokholmie w wieku 86 lat.

(tn)

Lämna ett svar