Od pewnego czasu mam wrażenie, że mieszkam wśród gniazd węży. Nowoczesna technika wymaga niezliczonej ilości przewodów. Największe ich kłębowisko łączy komputer z ekranem, głośnikami, rezerwowym twardym dyskiem, klawiaturą, myszką i mistyczną czarną skrzynką, routerem. Istnieją podobno rozwiązania bezprzewodowe, ale wypadek losowy sprawił, że nie mogliśmy zdecydować się na nie, kiedy było to aktualne, i żyjemy wśród gniazd węży.
Komputer z ekranem łączą dwa grube białe przewody, dwa czarne przewody średniej grubości i trzy cienkie białe przewody. Ich wtyczki mają wyznaczone miejsca podłączenia. Kiedyś byłam zmuszona dostarczyć komputer na serwis do punktu naprawczego. Zrobiłam dokładną listę podłączeń, biała gruba wtyczka na swoje gniazdko, biała cienka wtyczka swoje, pewne podłączenia wymagają gniazdek USB, a jeden z przewodów zakończony jest skomplikowaną wtyczką, którą, aby odłączyć, należy poluzować parę jej śrubek. Czarna magia!
Głośniki komputera są połączone ze sobą jednym przewodem, a dwa pozostałe przewody przy jednym z głośników zakończone są jeden grubszą a drugi cieńszą wtyczką.
Myszka teoretycznie może pracować bezprzewodowo na baterię. Taką posługiwałam się w pracy. Gdy bateria się rozładowała wołałam specjalistę, który baterię wymieniał. W domu nie mam takiego serwisu ani składu wszelkiego rodzaju baterii do rozmaitych zastosowań.
Prawdziwe węże mają tę zaletę, że w gnieździe leżą luzem i są wolne z obu końców. Kablowe węże natomiast przymocowane są na stałe jednym końcem, a podłączone do właściwego gniazdka drugim końcem.
Ostatnio dostawca usług telefonicznych wprowadził nowy system użytkowania telefonu stacjonarnego. Czarna skrzynka z ruchomą pałeczką, która jak się okazało jest anteną, tworzy mniejsze gniazdo węży. Zmontowaliśmy skrzyneczkę według załączonego opisu, ale telefon nie działał. Przez telefon komórkowy, ryzykując, że się lada moment rozładuje, słuchałam rad dostawcy. Radził podłączyć skrzynkę przewodami z gniazdkiem telefonicznym i prądem, ale kabelki miały niewłaściwe końcówki i nie dawały się podłączyć. Telefon nadal był głuchy. Zamówiłam technicznego eksperta i ten za umiarkowaną opłatą zgłębił tajemnicę nowego systemu. Okazało się, że telefon, mimo iż jest stacjonarny, działa jak komórkowy i wymaga wybrania kierunkowego kodu przy krajowych rozmowach. A czarna skrzynka z kilkoma metrami kabla tworzącymi gniazdo węża mruga od czasu do czasu zielonym światełkiem aby przypomnieć, że działa.
Następnym gniazdem węża są kable łączące telewizor ze światłowodem. Na szczęście nie trzeba w nie ingerować. Dwie skrzynki zdobiące elegancką półkę na książki bez przerwy migają zielonkawymi światełkami co jest irytujące, ale staram się na nie nie patrzeć.
Pokaźne gniazdo węży skryło się za telewizorem i kłębi się na podłodze. Łatwo się o nie potknąć przy podlewaniu kwiatów wypełniających róg pokoju. Kabli jest wiele: dwa grube czarne, dwa grube białe, szary i cienki czarny. Co do ich funkcji mam niewielkie pojęcie. Jeden na pewno prowadzi od paraboli, drugi od światłowodu uruchamiającego telewizor. A reszta… pozostaje tajemnicą.
Światłowód jest problemem sam w sobie. Ma humory i działa kiedy ma ochotę, a zdarza się to rzadko. Telewizor najczęściej nie daje się włączyć, gdy chcemy obejrzeć wieczorne wiadomości. Na szczęście ten sam program można obejrzeć na komputerze.
Relacja nie byłaby pełna bez wzmianki o dwóch dodatkowych skrzynkach umieszczonych na stelażu telewizora, oczywiście połączonych z nim kablami. Jedna z nich, służąca do nagrywania i odtwarzania programów telewizyjnych, jest całkowicie bezużyteczna. Przy instalacji telewizora zapisałam dokładnie instrukcję, ale natychmiast wiedziałam, że nigdy jej nie będą używać. Zbyt skomplikowana. Kiedyś do tego celu służyły magnetowidy, urządzenia, które obecnie wyszły z użytku. Przy braku technicznych uzdolnień i zainteresowań z pewnym mozołem instalowałam je, każdy następny, a było ich trzy, sprawiał coraz więcej trudności, ale programy nagrywałam bez trudu. Niestety płaskie telewizory nie mają podłączeń do magnetowidu. Musiałam z bolącym sercem pozbyć się funkcjonującego aparatu. A obecna skrzynka do nagrywania wymaga tylko odkurzania. Drugą skrzynka jest krążek, którego okienko świeci się raz na zielono, raz na czerwono. Podejrzewam , że ma on coś wspólnego z uruchamianiem telewizora. Przy zielonym świetle telewizor daje się czasem włączyć, przy czerwonym nie.
Często zadaję sobie pytanie, po co nam tyle źle funkcjonującej techniki, za którą płacimy krocie?
Teresa Urban