STAN WOJENNY 13 GRUDNIA 1981 ROKU. GENEZA (cz.3)

O godzinie pierwszej w nocy 13 grudnia, w Belwederze zebrali się członkowie Rady Państwa, teoretycznie najważniejszego urzędu PRL. Większość z nich nie wiedziała jednak, jaki był cel tego nocnego spotkania. Po półtoragodzinnych obradach członkowie Rady Państwa przyjęli przedstawiony im dekret o wprowadzeniu stanu wojennego oraz towarzyszące mu dokumenty, przy sprzeciwie przewodniczącego PAX Ryszarda Reiffa i głosie wstrzymującym prof. Jana Szczepańskiego. Oprócz uchwały o wprowadzeniu stanu wojennego przyjęto cztery inne dekrety, w tym o postępowaniu doraźnym, który przewidywał drakońskie kary za najmniejsze przewinienia. Wszystkie przyjęte dokumenty były antydatowane i nosiły datę 12 grudnia 1981 r. Dekret o wprowadzeniu stanu wojennego był niezgodny z obowiązującym wówczas prawem, ponieważ Rada Państwa mogła wydawać dekrety jedynie między sesjami Sejmu. Tymczasem sesja taka trwała, a najbliższe posiedzenie izby wyznaczone było na 15 i 16 grudnia.

Około godziny drugiej w nocy 13 grudnia zatrzymano w jego mieszkaniu Lecha Wałęsę. Przewodniczący ”Solidarności” odrzucił przedstawiane mu przez władze komunistyczne propozycje współpracy,  które liczyły, że uda się go wykorzystać politycznie. Został internowany w ośrodku rządowym w Arłamowie i odizolowany od innych działaczy ”Solidarności”. Nieliczni przywódcy ”Solidarności”, którzy uniknęli zatrzymań, m.in. Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bogdan Borusewicz, Aleksander Hall, Tadeusz Jedynak, Bogdan Lis czy Eugeniusz Szumiejko, rozpoczęli w wyjątkowo trudnych warunkach tworzenie związkowych struktur podziemnych.

Rozpoczęła się gehenna stanu wojennego. Przeciwko społeczeństwu użyto całej siły komunistycznego państwa. W ogromnej operacji milicyjno-wojskowej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i transporterów i 9 tys. samochodów. I jak to w wierszu poezji stanu wojennego napisano: „Trzynastego grudnia roku pamiętnego/ Wróg nie musiał przybyć z kraju sąsiedniego/ Bo on tu na miejscu, w Polsce się znajdował/ Jedną dłoń wyciągał, drugą cios szykował”.

14 grudnia rozpoczęły się niezależnie od siebie strajki okupacyjne w wielu dużych zakładach przemysłowych. Strajkowały huty, w tym największa w kraju ”Katowice” oraz im. Lenina w Krakowie, większość kopalń, porty, stocznie w Trójmieście i Szczecinie, największe fabryki, takie jak: WSK w Świdniku, Dolmel i PaFaWag we Wrocławiu, ”Ursus” czy Zakłady Przemysłu Odzieżowego im. Juliana Marchlewskiego w Łodzi. Strajkowano w sumie w 199 zakładach (w 50 utworzono komitety strajkowe), na około 7 tys. istniejących wtedy w Polsce przedsiębiorstw. W 40 zakładach doszło do brutalnych pacyfikacji strajków, przy użyciu oddziałów ZOMO i wojska, wyposażonego w ciężki sprzęt. Szczególnie dramatyczny przebieg miały strajki w kopalniach na Górnym Śląsku, gdzie górnicy stawili czynny opór. 16 grudnia 1981 r. w Kopalni Węgla Kamiennego ”Wujek” w trakcie kilkugodzinnych walk milicjanci użyli broni palnej, zabijając 9 górników. 23 grudnia przy wsparciu czołgów i desantu ze śmigłowców udało się stłumić strajk w Hucie ”Katowice”. Najdłużej trwały strajki w kopalniach ”Ziemowit” (do 24 grudnia) i ”Piast” (do 28 grudnia), w których zdecydowano się prowadzić protest pod ziemią. W proteście przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego doszło też do demonstracji ulicznych m.in. w Warszawie, Krakowie i Gdańsku. Największa z nich odbyła się w Gdańsku, w trakcie której milicjanci zastrzelili jednego z uczestników a 3 ranili.

Wprowadzając stan wojenny władze komunistyczne nie zdecydowały się zaatakować bezpośrednio Kościoła katolickiego. To miało dopiero nadejść. Prymas Józef Glemp od początku apelował o powstrzymanie się od rozlewu krwi, o spokój i zażegnanie bratobójczych walk, domagając się jednocześnie uwolnienia internowanych i aresztowanych oraz powrotu do dialogu z ”Solidarnością”. Mając na uwadze długofalowy interes kościoła i swoją wizję przyszłości Polski, biskupi unikali frontalnego zderzenia z władzami stanu wojennego i wzywali do spokoju, by uchronić społeczeństwo przed możliwą wojną domową i represjami. Umiarkowana linia większości biskupów była jednakże kontestowana przez część duchowieństwa i znajdującą się w mniejszości grupę hierarchów, która wspierała działalność opozycyjną upominając się jasno o prawa społeczne i narodowe, jak np. bp. Ignacy Tokarczuk. Episkopat dość stanowczo potępiał także wszelkie represyjne działania władz i używanie przemocy przy pacyfikowaniu manifestacji, znamion oporu społecznego i strajków w późniejszym czasie. Biskupi in gremio zajmowali zdystansowane stanowisko wobec kolejnych inicjatyw podejmowanych przez ekipę Jaruzelskiego, mających na celu poprawę legitymizacji społecznej, pomimo obietnic ustępstw w zakresie relacji państwo-Kościół, zgodnie z przeslaniem Papieża Jana Pawła II, że Kościół powinien bardziej angażować się w troskę o interesy społeczeństwa, a nie tylko dbać o sytuację instytucjonalną Kościoła w Polsce. Kościół katolicki od początku stanu wojennego prowadził akcje pomocy aresztowanym, internowanym i ich rodzinom oraz osobom prześladowanym przez władzę. Kościoły i budynki parafialne były miejscem spotkań z twórcami nauki, kultury i sztuki, którzy zdecydowali się na bojkot Telewizji Polskiej. Odbywały się tam przedstawienia teatralne, koncerty, wykłady myśli niezależnej, projekcje zakazanych filmów.

Polskie społeczeństwo potrafiło zafascynować świat swoim poświęceniem w walce o wolność z komunistyczną dyktaturą, rzucając wyzwanie największemu ówcześnie totalitaryzmowi na świecie. To wtedy Lech Wałęsa został człowiekiem roku tygodnika Time a w 1983 roku laureatem pokojowej Nagrody Nobla. Dobry wizerunek Polski budował także Jan Paweł II, który prowadził szerokie działania dyplomatyczne, wysyłając do Polski swoich przedstawicieli, a także rozmawiając z przywódcami Zachodu, między innymi z amerykańskim prezydentem Ronaldem Reaganem. Zajmował krytyczne stanowisko wobec decyzji komunistycznych władz, apelując – także w listach do generała Jaruzelskiego – o zaprzestanie przemocy i powrót do dialogu ze społeczeństwem. Po 13 grudnia w wielu krajach, zwłaszcza europejskich, organizowano spontanicznie, głównie przez centrale związkowe, masowe manifestacje poparcia, gale i happeningi. Szybko uaktywniły się również różne ośrodki polonijne i polska emigracja polityczna na Zachodzie.

Przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego wystąpiły rządy Stanów Zjednoczonych i innych krajów zachodnich. 23 grudnia 1981 r. prezydent USA Ronald Reagan ogłosił sankcje ekonomiczne wobec PRL, a kilka dni później podał do wiadomości, iż obejmą one także Związek Sowiecki, który jego zdaniem ponosił ”poważną i bezpośrednią odpowiedzialność za represje w Polsce”. W ciągu następnych tygodni do sankcji ekonomicznych przeciwko Polsce przyłączyły się inne kraje zachodnie. Nastąpiło wstrzymanie kredytowania handlu, zawieszenie klauzuli największego uprzywilejowania w wymianie handlowej z USA oraz uniemożliwienie transatlantyckiej komunikacji lotniczej. Z inicjatywy prezydenta Reagana 30 stycznia 1982 r. obchodzono Międzynarodowy Dzień Solidarności z Polską (International „Solidarity Day”), jako dzień wsparcia demokratycznej opozycji w Polsce. W swojej mowie wstępnej mówił: „Historia uczy, że stabilność Europy jest zagrożona wtedy, gdy Polska doświadcza ucisku. Wolni ludzie całego świata sercem i duchem wyrażają solidarność z narodem polskim w godzinie jego cierpienia”. Dzień później wyemitowano wspólny program telewizyjno-radiowy ”Let Poland Be Poland” („Żeby Polska była Polską”), który obejrzało ponad 185 milionów widzów w 50 krajach świata.

Wprowadzenie stanu wojennego spowodowało znaczący wzrost pomocy humanitarnej dla Polski. Organizowano specjalne akcje wysyłania paczek z żywnością, lekami i ubraniami oraz pomocą materialną a w późniejszym okresie organizowano również przemyt sprzętu poligraficznego i środków finansowych dla podziemia. Dary płynęły, m.in. z Francji, RFN, Szwecji, Włoch, USA a nawet z Australii. Rządy wielu krajów zwalniały przesyłki do Polski z opłat pocztowych.

W ciągu kilku miesięcy od wprowadzenia stanu wojennego w większości ośrodków powstały regionalne struktury podziemnej „Solidarności”. W kwietniu 1982 r. ogłoszono utworzenie ogólnopolskich władz związku – Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność”. Władze oprócz represji zastosowali cały aparat propagandowy do zmarginalizowania znaczenia podziemia, które potępiane było en bloc. Kreowano jego obraz i działaczy solidarnościowego podziemia jako dążących do konfrontacji „ekstremistów”, przeciwników socjalizmu, kontrrewolucjonistów i zdrajców narodowego interesu, charakteryzującymi się brakiem postawy patriotycznej, płatnych agentów zagranicznych służb specjalnych, dążących za wszelką cenę do przejęcia władzy. Zresztą w wyniku tej narracji sformułowanie „ekstrema Solidarności” stało się pleonazmem, a samo słowo „ekstrema” zamiast pejoratywnego nabrało z czasem znaczenia melioratywnego. Działania opozycji były przedstawiane jako ruch „antynarodowy” a formy oporu jako akcje „terrorystyczne”. Starano się zgodnie z zasadą divide et impera zastosować taktykę ośmieszenia i dezintegracji przeciwnika. Dawano czytelny przekaz społeczeństwu, że przywódcy i doradcy związku zawłaszczyli sobie „Solidarność”, i stosując mafijną socjotechnikę narzucali osobiste interesy klasie robotniczej, co było rzekomo w całkowitej sprzeczności z ich interesami. Solidarność miała rzekomo anarchizować życie społeczne. Przez jakiś czas po wprowadzeniu stanu wojennego władze rozważały zwołanie zjazdu NSZZ „Solidarność”, który miałby wybrać nowe władze z komunistycznego nadania i tym samym przejęcia kontroli nad związkiem. Już na jesieni 1981 roku SB  szykuje zapasowe, alternatywne kierownictwa większości najważniejszych regionów i komisji zakładowych. W tym celu od stycznia 1982 r. w Gdańsku była prowadzona przez SB operacja o kryptonimie „Renesans” mająca na celu realizację tego planu. Dziesięć dni po wprowadzeniu stanu wojennego, zarówno na poziomie centralnym jak i poszczególnych województw przygotowuje się grupy operacyjne, których zadaniem jest odbudowa nowej, socjalistycznej już teraz „Solidarności” z mniejszą, zweryfikowaną liczbą członków. Próby przekonania do tej idei Lecha Wałęsy, na początku stanu wojennego, spaliły na panewce, a „Solidarność” bez Wałęsy byłaby tylko nic nie znaczącą hybrydą. Z tego powodu, jak i ze stosunkowo nikłego oporu społecznego w pierwszych miesiącach stanu wojennego oraz przekonania, że dla uspokojenia sytuacji w Kraju nie jest konieczne wznowienie działalności „Solidarności”, zaniechano ten projekt. Zakładano też, że działalność podziemna ustabilizuje się na takim, stosunkowo niskim poziomie, i doprowadzi to do stopniowego zaniku szerszego społecznego poparcia dla opozycji.

Tak rozpoczynała się ciemna i okrutna noc stanu wojennego. Dokładna liczba osób, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Przedstawiane listy ofiar liczą od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk. Nieznana pozostaje również liczba osób, które straciły w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, w więzieniach, podczas demonstracji ulicznych czy bicia w trakcie śledztwa. Ile osób zmarło z powodu blokady telefonów w pierwszych dniach po wprowadzeniu stanu wojennego i niemożności połączeń z pogotowiem, szpitalem czy strażą pożarną? Ile osób popełniło samobójstwa dręczonych psychicznie czy nie radzących sobie z zaistniałą sytuacją? Ile było przypadkowych i niezamierzonych ofiar pacyfikowania społeczeństwa? Tych liczb nie poznamy z pewnością już nigdy. Nie policzymy również dramatów rodzinnych, związanych z więzieniem, internowaniem, represjami, śmiercią czy emigracją. Uczestników wystąpień protestacyjnych, działaczy konspiracji, członków Solidarności zwalniano z pracy, szykanowano, zniesławiano, nakłaniano do podpisywania ”deklaracji lojalności”. Przy współpracy Służby Bezpieczeństwa prowadzono weryfikacje pracowników wyższych uczelni, sądów, oświaty, administracji, środków przekazu i strategicznych zakładów pracy.

W okresie stanu wojennego w prokuraturach powszechnych i wojskowych wszczęto w trybie doraźnym 10 774 śledztw przeciwko 13 634 osobom, w tym z dekretu o stanie wojennym przeciwko 2594 osobom. Tymczasowo aresztowano 13 208 osób, w tym za przestępstwa z dekretu o stanie wojennym 2517. Łącznie z powodów politycznych sądy skazały 1685 osób, w tym 395 osób w trybie doraźnym. Za przestępstwa z dekretu o stanie wojennym sądy wymierzały kary pozbawienia wolności. W stanie wojennym skazano 6 osób za karę śmierci. Byli nimi Henryk Bogulak, Waldemar Mazurkiewicz, Jerzy Sumiński, Zdzisław Najder, Zdzisław Rurarz i Romuald Spasowski. Romuald Spasowski ambasador w Stanach Zjednoczonych i Zdzisław Rurarz ambasador w Japonii odmówili powrotu do kraju i poprosili o azyl polityczny w Stanach Zjednoczonych. Z kolei Zdzisław Najder na początku 1982 r. został dyrektorem Sekcji Polskiej Rada Wolna Europa. Nieco później Sąd Wojskowy w Warszawie skazał na karę śmierci 1984 r. płk Ryszarda Kuklińskiego oficera Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oskarżając go o szpiegostwo i dezercję. Niechlubnie zapisały się kolegia ds. wykroczeń, które w okresie od 13 grudnia 1981 r. do 21 lipa 1983 r. ukarały za wykroczenia z dekretu o stanie wojennym 207 692 osoby, w tym 207 477 w czasie stanu wojennego i 215 po jego zawieszeniu. Z tego karą aresztu 4273 osoby. W opisywanym okresie kolegia ukarały ponadto 30 000 osób w postępowaniu przyspieszonym za wykroczenia z art. 21 dekretu o postępowaniach szczególnych.

To są psychologiczne i socjologiczne skutki stanu wojennego, które odbiły się na kondycji i mentalności społecznej na całe dekady.

Maciej Klich

Lämna ett svar