ANDRZEJ SZMILICHOWSKI: Z jesienną aurą

Czym jest empatia? Państwo polskie demonstruje właśnie na granicy z Białorusią wyjątkowo bezlitosny przykład braku empatii. Czym, tak w ogóle, jest empatia? Jest stanem ducha i ma stosunkowo krótką historię. Ślady empatii odnajdujemy na Dalekim Wschodzie jakieś sześć wieków p.n.e. Przed buddyzmem – bo w jego łonie zaczęto w tym kierunku formułować myśli – chyba nikt nie sprecyzował znanej dziś powszechnie acz rzadko stosowanej idei: Patrz na drugiego, jakbyś nim był. Jeśli coś dzieje Jemu, dzieje się Tobie.

We współczesnym świecie buddyjskie przemyślenia brzmią, delikatnie rzecz ujmując, iluzorycznie. Rzeczywistość brutalnie stawia nas pod ścianą, bowiem wygląda na to, że świat nie został stworzony „przez Dobro jako dobry”. Fundamentami świata jest cierpienie, którego uniknąć nie sposób.

Dlaczego tak jest, nie wiemy. Ale jeśli chcemy coś zmienić, musimy sami podjąć wysiłek, który uczyni nas ludźmi życzliwymi bliźniemu i godnymi nazwania homo sapiens. Jednocześnie dobrze uświadomić sobie gorzką prawdę, że od genetyki /DNA/ nie możemy oczekiwać żadnej pomocy. Otacza nas ocean beznadziejności, a – my pomimo wszelkich spiętrzających się trudności – powinniśmy jednak zachowywać się przyzwoicie. Oto nie lada zadanie, obowiązek i „ciężar na sumieniu”.

Świat wydaje się być /jest?/ sztuczny i bezlitosny. I jakby tego było mało, na dodatek obserwujemy go w momencie ostatniego stadium istnienia, tuż przed zniszczeniem i rozpadem na bezimienną masę. To zaś, pomimo krańcowego dramatyzmu wizji, może niesie z sobą, może i płoną, ale jednak nadzieję. Otóż „stare” nie może się już zestarzeć, może tylko ulec transformacji, czyli przenieść się w stan spokojnego trwania poza czasem.
To, co napiszę teraz, zabrzmi niektórym jak poddanie się, jak oberporażka lub jeszcze gorzej, – durnowatość, albowiem ja silnie wierzę, że prócz wszelkich innych zabiegów, czytanie może uratować świat.

Nie czytając nic, nie pogrążając się w wyimaginowane światy autorów książek, tracimy zdolność do zabawy. Dydaktycznej zabawy w alternatywne istnienia i światy, balansowanie na granicy tego co jest, co mogłoby być, co się jeszcze nie wydarzyło i pewnikiem nie wydarzy, ale całkowitej pewności to nie mamy.

Ludzie powinni dużo czytać! Powinni czytać jeśli nie dla czego innego, to dla swojego dobra! Czytać, tworzyć w wyobraźni zróżnicowane światy i żyć tam razem z ich bohaterami.

Pamiętam jakby to było dziś. Miałem wówczas czternaście-piętnaście lat, gdy któregoś dnia wyszedłem z domu, spojrzałem wokół i zobaczyłem, zdumiony i przestraszony, świat jakbym patrzył przez lornetkę z odwrotnej strony. Moje stopy były oddalone o milę, samochód przed domem wydawał się zabaweczką, bryła kościoła budką telefoniczną, moja dłoń sięgała metry w przód, a wszystko działo się w otoczce drgającego światła w atmosferze ultrarapid. Trwało to parę dni, może tydzień, w szkole trzymałem się blisko ściany, w końcu jak przyszło, tak znikło.

Nikomu się nie przyznałem. Nie uwierzyliby, wyśmiali. Co o tym myślę dziś? Dziś pewnie, jak i wówczas, by wyśmiali, ale co mi tam. Dziś mam twardszą skórę. Myślę, że znajdowałem się, za „czyjąś” przyczyną, w alternatywnej rzeczywistości, że coś mi chciano zaproponować, w jakąś stronę skierować. Wtedy nie zrozumiałem, że to może być rodzaj inicjacji. Zrozumiałem dużo później, gdy przyszły inne znaki.

Już kończę. Ale zanim co, wrócę na moment do książek. Ludzie, których zauroczy czytanie w wieku nastolatka/ki, będą czytać do końca życia, i staną się „więksi i lepsi”, będą mieć szersze spektrum świadomości. Poza tym, żyjąc życiem innych ludzi, będą lepiej rozumieli i potrafili cieszyć się ich radościami, będą współczuć i tak nauczą się empatii.

Każdy sposób rozumnego i życzliwego myślenia o bliźnim, ma boskie przyzwolenie i niesie boską radość, a imię jego Empatia.

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar