Dziennik „Trudny rok” Andrzeja Szmilichowskiego

Moja znajomość z Andrzejem Szmilichowskim, a właściwie z jego twórczością – z esejami, poezją i powieściami – rozpoczęła się znacznie wcześniej, zanim poznałam samego pisarza. Z czasem prowadziłam parę jego wieczorów literackich, opublikowałam też na temat jego bogatej twórczości poetyckiej i prozatorskiej kilka artykułów. Ostatnio przeczytałam nowy utwór Andrzeja Szmilichowskiego, inny niż poprzednie – dziennik Trudny rok (2021), jaki powstał w okresie jednego roku – roku pandemii covid -19.

Pisarz stwierdza w książce, że rozpoczyna trzeci etap swojego życia, stojąc już niemal na brzegu rzeki życia. I właśnie wtedy zasiada do komputera, przeprowadza rozmowę z samym sobą i zaczyna codziennie pisać o przeżyciach każdego kolejnego dnia. Wybiera tradycyjną formę literacką – dziennik, który pisze na bieżąco dla potrzeb osobistych, emocjonalnych, psychologicznych… Stąd niezwykle szczera i zarazem intymna forma książki.
Szmilichowski nie omieszka zdradzić czytelnikowi chęci tworzenia dziennika i dodaje:

Dziennik można zacząć pisać, gdy się jest po sześćdziesiątce, nie ma przeciwskazań, żeby po siedemdziesiątce, jak się jest świeżym staruszkiem, może się powieść i po osiemdziesiątce, ale w ostatnim przypadku należy już przyspieszyć tempo. Jestem, co wynika z dat, w ostatniej, sprinterskiej grupie.

Książka Trudny rok składa się z chronologicznie ułożonych notatek zwykle nieprzekraczających jednej strony, czasem zaś – przy dłuższych rozważaniach pisarza – zaledwie parę stron. W ich treści nawiązuje autor zarówno do ważnych jak i codziennych zdarzeń w swoim życiu. Utwór zawiera sporo refleksji na temat współczesnej Polski (w mniejszym stopniu Szwecji), polskiej mentalności, kultury, stylu życia, a także własnej tożsamości pisarza. Autor w sposób bezpośredni wypowiada się o zachodzących w polskim społeczeństwie zmianach politycznych społecznych, kulturowych, moralnych, religijnych… Łatwo zauważyć, że inspiracją do licznych przemyśliwań są śledzone przez pisarza aktualne wydarzenia w Kraju.

Szmilichowski pisze swój dziennik w szczególnym okresie życia, w latach szerzącej się na całym świecie zarazy, w roku ciężkiej choroby i potem śmierci swojej żony Krystyny, a także w okresie, kiedy musi podjąć wielkie wyzwanie losu – trud życia w pojedynkę, co prawda w otoczeniu dzieci i przyjaciół, ale jednak w samotności, silnie odczuwanej po śmierci najbliższej osoby. Pisarz codziennie obserwuje świat wokół, który coraz bardziej oddala się od niego, albo odwrotnie, to on sam nabiera do niego dystansu. Znajdując się na trzecim etapie życia coraz częściej dostrzega, że rzeczywistość go otaczająca przyjmuje nowe formy i bez przerwy ukazuje obce mu oblicza. Stąd pojawia się w dzienniku refleksja:

Struktura społeczna świata w którym żyjemy zmienia się. Bardzo zmieniły się wyobrażenia, co wolno robić, a czego się nie powinno. Moje doświadczenie życiowe już nie nadąża. Świata również nie, co jaskrawie unaoczniła pandemia. Jest w tym jakaś – trudno znaleźć mi inne słowo – jakaś narracja ofiary. Jesteśmy gwałceni przez życie i nie mamy na to, albo mamy minimalny, wpływ.

W moim dalszym omówieniu książki Andrzeja Szmilichowskiego Trudny rok postanowiłam zostawić problematykę polityczno-społeczną “na boku”, gdyż podobne kwestie, jakie dyskutuje pisarz, często pojawiają się w różnego rodzaju mediach… Czytelnik może się zgadzać z poglądami autora lub nie, mogą go one nawet czasem oburzać i irytować, zwłaszcza wtedy, kiedy emocje w książce zaczynają przejmować górę i język pisarza staje się coraz bardziej dosadny… Szczęśliwie się jednak składa, że kwestie polityczne, chociaż zajmują w utworze sporo miejsca, nie są najważniejsze i nie przesłaniają innych, głębszych warstw utworu, którym poświęcę tutaj trochę uwagi.
Z lektury najnowszej książki Szmilichowskiego dowiadujemy się sporo o samym autorze, poznajemy jego sposób interpretacji świata, jego spojrzenie na ludzkie życie, na jego sens, czy też bezsens. Podobnie jak w poprzednich utworach prozatorskich i poetyckich pisarz zastanawia się nad Tajemnicą Istnienia, nad fenomenem życia na Ziemi, nad różnymi formami egzystencji ludzkiej i nad współistnieniem obok siebie kilku rzeczywistości: konkretnej i materialnej oraz duchowej.

Od czasu do czasu Szmilichowski stawia sobie i zarazem czytelnikowi trudne pytania: Kim my właściwie jesteśmy? Skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy? Czym jest świat materialny, a czym ten inny i nieznany, którego nie widzimy? Pisarz uważa, że ślepo wierząc w dostrzeganą jedynie ludzkim okiem rzeczywistość, zaprzeczamy istnieniu niematerialnej i duchowej sferze życia. I co gorsze, dzieje się tak nawet wtedy, kiedy wbrew własnym doświadczeniom duchowym odrzucamy tamten świat, aby nie narazić się na śmiech, kpinę i drwiny.

Jak to w dziennikach bywa, Szmilichowski otwarcie deklaruje swoje stanowisko wobec tej poruszanej przez siebie kwestii i pisze m.in.:

Tak niewiele wiemy na pewno, tak niewiele. Świat, do którego blasków migotań i refleksji jesteśmy dopuszczani, przestrzeń ponadmaterialna, rządzi się innymi prawami, o ile w ogóle jakimikolwiek się rządzi, inną logiką niż królująca w naszym, materialnym świecie. Jesteśmy cząstką przestrzeni, o której wiemy tyle co nic, choć wydaje nam się – już słyszę oponentów – że jednak wiemy sporo. Jesteśmy tylko o lepsi od ryby, która nie wie, że istnieje woda. (…) Nie należę do materialistów, życie nie jest nieustanną pogonią za dobrami tego świata…

W dzienniku – podobnie jak w całej swojej dotychczasowej twórczości – Andrzej Szmilichowski usuwa na plan dalszy osiągnięcia materialne człowieka. Najbardziej zainteresowany jest duchową i astralną strona życia, dla odkrycia której przestudiował setki książek, przeanalizował własne sny i m.in. dzięki owej onirycznej przestrzeni podświadomości potrafił nawiązać kontakt ze sferą duchową. Jednak głównym źródłem jej poznania stało się dla niego zrozumienie jego własnej duszy:

Warto skupić się nad sobą, warto bardzo. Wcześniej czy później, ale zawsze każda ideologia zdechnie, wojna kultur trwa od wieków, a wieczne ja, dusza, pozostaje nienaruszona. Trwa, bo wiara w duszę, w ja, wieczna jest i nie podlega racjonalnej dyskusji.

W kontekście deklarowanej wiary w istnienie wiecznej duszy, Szmilichowski stara się również znaleźć odpowiedź na pytanie, jakie wartości w życiu człowieka są najważniejsze. I tak na przykład prowadzi dialog z samym sobą:
Co jest w życiu najważniejsze, co najwyższe i ponad wszystko? Rozum? Może bezinteresowność, wierność, bohaterstwo, braterstwo, przyzwoitość? Może cierpliwość, wątpliwości, życzliwość?

Mi się wydaje, że najważniejsza jest dobroć i ona idzie przed rozumem! Rozum ma swoją cenę, dobroć jej nie ma, dobroć jest bezcenna. Niestety w rutynach codzienności rządzą inne prawa. Dobro, ale też i miłość, są dla autora najważniejsze, gdyż to tylko one potrafią nadać sens życiu człowieka i jedynie dzięki nim nabiera ono prawdziwego blasku.

Szmilichowski znajduje się, jak już sam zaznaczył, na krańcu życia, dlatego aktualny jest też dla niego, zwłaszcza teraz w czasach pandemii i po odejściu na zawsze żony, temat śmierci oraz problem egzystencji Boga, widziany i interpretowany na różne sposoby w religiach świata. Pisarz uważa, że śmierć jest najważniejszą chwilą w życiu człowieka i to po niej następuje ciąg dalszy – istnienie duszy, zwykle niedostrzeganej i niedocenianej, a przecież jakże ważnej w swej wiecznej egzystencji, innej niż ta, jakiej sami doświadczamy i jaką sobie potrafimy wyobrazić. Do tematu duszy powraca autor wielokrotnie, analizując go w nawiązaniu do różnych systemów filozoficznych i religijnych, ale też skłaniając się najbardziej ku bliskiej sobie gnozie. Stąd tak wiele w dzienniku opisów snów, które zbliżają go ku lepszemu poznaniu nie tylko samego siebie, ale i innego, niematerialnego świata.

Jedną z najcieplejszych stron dziennika jest motyw żony pisarza. Podobnie jak i inne poruszane w książce tematy przewija się on przez niemal cały utwór. Śmierć Krystyny wyostrzyła jeszcze bardziej wrażliwość Szmilichowskiego na duchowy wymiar życia, co pozwoliło mu nawet na nawiązanie kontaktu ze zmarłą, przypomniało wiele chwil z długich lat małżeństwa: tych szczęśliwych i niezapomnianych, ale i tych codziennych, niemal banalnych, ale jakże istotnych dla funkcjonowania rodziny. Pisarz wyznaje:

Nie przypuszczałem, że mój związek z Krystyną był tak mocny. Gdy nagle jej zabrakło, okazało się jak nikła, jak dziurawa jest moja samodzielność. Nie wiem, co z sobą robić, a słowa, które chciałbym zapisać w zdania, rozsypują się jak przerwany łańcuszek koralików.

Poruszyłam tutaj jedynie parę “aspektów” zawartości dziennika, ale jest ich w książce znacznie więcej. Utwór nie ma charakteru zdyscyplinowanego filozoficznego wywodu, pisarz nie doprowadza prezentowanych rozważań do ostatecznych konkluzji, zapisuje jedynie swoje doznania, wrażenia i przeżycia z poszczególnych dni. Stąd wiele ważnych tematów rozproszonych jest we fragmentach tekstu, gdzie powracają na nowo widziane nierzadko z innych perspektyw, jakie rodzą się pod wpływem snów, drobnych znaków i szczególnych w swej wymowie zdarzeń.

Andrzej Szmilichowski wprowadza w książce czytelnika w sferę wielu nieznaną, przez wielu zaprzeczaną, czy może nawet wyśmiewaną. A jednak poeta, pisarz i eseista z przekonaniem wierzy w jej istnienie, obserwując bliżej własne życie. Czynił to zresztą od dawna, kiedy w swoich utworach poetyckich i prozatorskich, czy też w esejach opublikowanych w piśmie Nieznany Świat i w książce Biała czerń (2013) starał się przekazać czytelnikom swoją wiedzę na temat innej rzeczywistości niż ta, którą potrafimy dostrzec, opisać i zbadać… W dzienniku czytelnik spotyka się zatem z propozycją takiego oglądu, przeżywania i rozumienia świata, w jakim nawet najmniejsze wydarzenie dnia codziennego jest znakiem szczególnym, drogą wiodącą ku poznaniu sfery duchowości…

Książkę Trudny rok czytać można na wyrywki, można ją też przeglądać, by tu i tam wyłowić interesujące myśli, można też wgłębić się w jej treść i próbować bliżej poznać stan duszy autora w przeciągu jednego, trudnego dla niego roku. Dziennik pisany na bieżąco gwarantuje bowiem szczerość wypowiedzi, które nie są jak w pamiętniku przefiltrowane przez cenzurę pamięci…

Ewa Teodorowicz Hellman

Andrzej Szmilichowski, Trudny rok. Sztokholm 2021, Wydawnictwo Polonica. s.122

 

 

2 reaktioner på ”Dziennik „Trudny rok” Andrzeja Szmilichowskiego

  1. Sądząc po ilustracji, ”Andrzej Szmilichowski” to kolejny pseudonim Anny Winner?

Lämna ett svar till Tolek Avbryt svar