15 mozołów

Fenicjanie twierdzili – już o tym napisałem, ale powtórzę – że pieniądze są w odległościach, zaś zysk w tym, co dzieli potrzebujących w przestrzeni. Nieco później studenci Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie, gdzie pobierałem nauki, stworzyli jednostkę określająca poziom inteligencji i nazwali „jeden mozoł”. Mozoł było nazwiskiem wojskowego, bodaj sierżanta, który miał z nami zajęcia wojskowe. Studenci drugiego roku na zajęciach ze statystyki wyliczyli, że inteligencja przeciętnego Polaka wynosi piętnaście mozołów.

Czytam Marka Angiela, który pisze:

„Lubię” „pana” Adriana. Kulturowo jest jak Dulski. Taki krakowsko-drobnomieszczański, a jednocześnie wioskowo-małomiasteczkowy. Jest dziecinnie nadmuchany, nieporadny, zagubiony, wystraszony, pospolicie głupi, nieustępliwy w wykrzykiwaniu swojej „prawdy”, a jednocześnie tchórzliwy i urobiony jak plastelina. Osobnik, w którym skumulowało się wszystko to, co wyklucza człowieka z piastowania jakiegokolwiek urzędu, gdzie trzeba podejmować samodzielne decyzje i brać za nie odpowiedzialność. Materiał w sam raz na urzędnika IV kategorii (kierownik referatu w urzędzie niedużej gminy). A do tego dewocyjny i nachalnie obrzędowy w wyrażaniu swojej religijności. Słowem: nieprezydent. Taki tam „pan” Adrian półprzeźroczysty. To majstersztyk, żeby w 38 milionowym kraju znaleźć, wypromować i posadzić w prezydenckim pałacu Takie Nic!

Symptomatyczne i zarazem bolesne, że czytając co napisał Marek Angiel, przypomniał mi się studencki żart ze studium wojskowego sprzed lat, który na początku. Takie skojarzenie są nie do pomyślenia w przypadku wszystkich bez wyjątku poprzedników Andrzeja Dudy na urzędzie prezydenta RP (za wyjątkiem Bieruta, ale to zupełnie inna kategoria człowieka i czynu), nie zapominając bynajmniej o wadach i błędach, jakie obciążają kadencje każdego z Nich. Żyjemy w wyjątkowych pod wieloma względami czasach. Oby się nigdy nie powtórzyły.

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar