Saranda położona jest na południu Albanii, przy granicy z Grecją nad Morzem Jońskim. Jest to miasto, w którym wakacje letnie spędzają Albańczycy i od pewnego czasu Niemcy i Włosi. Są też i Polacy, zaglądający tam coraz częściej, mogący wjeżdżać od paru lat do Albanii bez wizy.
Saranda czaruje słońcem przez 300 dni w roku, morzem ciepłym późną jesienią i starożytnymi zabytkami. Swym kształtem przypomina amfiteatr otaczający zatokę, nad którą jest położona. W I wieku p.n.e. była portem iliryjskim, następnie kolonią grecką i rzymską, w III wieku naszej ery stolicą Epiru, a w czasie II wojny światowej stanowiła ważny port włoskiej floty. Nosiła wówczas nazwę Porto Eda na cześć córki Mussoliniego.
Z racji swojego strategicznego położenia miasto było często celem najazdów, a w roku 1878 nawet zostało spalone. Prawie czterdzieści lat później, w roku 1913, na mocy Protokołu z Florencji, Saranda weszła w skład powstającej Albanii. Rok później trafiła niestety trafiła pod okupację Greków, a później, w roku 1916, włoską. Do Albanii wróciła dopiero w roku 1920. W roku 1939 Saranda ponownie została zajęta przez faszystowskie Włochy. Włosi założyli tam bazę marynarki wojennej. W grudniu roku 1940 miasto przejęli Grecy, którzy byli tam do wiosny roku 1941, do inwazji niemieckiej.
Swą bogatą historią i pięknymi plażami Saranda wprawia w zachwyt wszystkich gości. Główny bulwar wysadzony palmami jest centralnym punktem miasta. Sporo tam kawiarni, w których za 50 leków (1,30 zł) można wypić pyszną kawę. Nie brakuje też stoisk ulicznych sprzedawców oferujących grillowaną kukurydzę lub albański specjał byrkę – rodzaj dużego pieroga z ciasta filo, z nadzieniem szpinakowym, twarogiem lub mięsem i z serem i cynamonem. Tamtejsza kuchnia swymi walorami przypomina kuchnie innych krajów bałkańskich. Jest trochę wzbogacona poprzez wpływy tureckie. Jedną z najpopularniejszych potraw jest gyros – czyli pieczona baranina podawana najczęściej z chlebem pita. Innymi potrawami chętnie jadanymi przez Albańczyków są: pieczone mięso; qofte – przyrządzane z mięsa siekanego lub mielonego; ziemniaki z jarzynami z dodatkiem oliwy z oliwek i wreszcie różne gatunki sera oraz oriz më tamel – czyli pudding ryżowy na owczym mleku z jogurtem.
Narodowym albańskim trunkiem jest rakija, którą wyrabia się z winogron oraz z innych owoców. Popularne w Albanii jest także picie młodego wina, które jest podawane do prawie każdego posiłku.
Saranda to niewielkie miasto liczące dziś około 40 tys. mieszkańców. Możemy tam zobaczyć pozostałości po zabytkowych budynkach, kawałki starych murów, które widać nawet na plaży, małe muzeum czy wreszcie ruiny twierdzy na wzgórzu. W samym centrum miasta, naprzeciwko przystanku autobusowego, można zobaczyć pozostałości po synagodze, które świadczą, że w V w. n.e. mieszkała w nim duża i zamożna społeczność żydowska. Synagoga została opuszczona najprawdopodobniej pod koniec VI wieku, a jej ruiny zostały odkryte dopiero w latach osiemdziesiątych XX wieku.
Miasto aspiruje przecież do miana najnowocześniejszego kurortu w kraju. Kiedy spojrzy się na nie od strony zatoki, to widać setki domów w budowie, przeważnie wznoszonych własnoręcznie lub przy pomocy przyjaciół i rodziny. Budowa trwa latami, a wysokie ceny materiałów budowlanych sprawiają, że nigdy nie jest pewne, czy dom w ogóle zostanie ukończony. Pomimo tego większość z nich jest już zamieszkana. Wystarczy, że powstanie choć jedno piętro zwieńczone sufitem. Wtedy rodzina momentalnie się wprowadza, licząc na to, że w przyszłości prace posuną się dalej.
Mieszkańcy Sarandy mają bardzo ekspresyjny styl bycia. Często podkreślają swoje wypowiedzi gestami rąk, wzruszeniem ramion czy „wywracaniem” oczu. Kiedy chcą powiedzieć „nie”, mogą skinąć głową lub pogrozić wskazującym palcem.
W Sarandzie jest łatwo o nocleg. Jest tam sporo niewielkich pensjonatów i kilka dużych hoteli, w tym pięciogwiazdkowy Butrinti. Prostokątny budynek w stylu socrealistycznym nie zachęca do odwiedzin, ale gruntownie wyremontowane wnętrze jest luksusowe. Cena nocy w dwuosobowym apartamencie zaczyna się od 80 euro. W euro można też płacić w większości hoteli i sklepów, to jednak korzystniej jest wymienić pieniądze na miejscową walutę.
Aż 80 % samochodów jeżdżących ulicami Sarandy to mercedesy. Opowiadali mi także Albańczycy, że 90 % tamtejszych mieszkańców posiada broń palną, a 100 % rodzin miało, jeszcze parę lat temu, własny bunkier na wypadek chińskiej inwazji.
Albania była członkiem Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Od śmierci Stalina narastał konflikt między Albańską Partią Pracy a KPZR, który przybrał na sile po roku w 1956. Albania zaczęła wtedy dryfować ku współpracy z Chinami. W ciągu kilkudziesięciu godzin ZSRR musiał ewakuować swe wojska z bazy morskiej w Vlora, a Albania przejęła kilka radzieckich okrętów podwodnych.
W roku 1968 Albania skrytykowała interwencję państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji i wystąpiła z niego. Swą politykę zagraniczną opierała wówczas na sojuszu z Chińską Republiką Ludową. Pod koniec lat siedemdziesiątych, ubiegłego wieku, Albania zerwała z Chinami. Jaj decyzja sprawiła, iż pogrążyła się w zupełnej izolacji międzynarodowej. Nastąpiły walki frakcji we władzach, czego efektem była śmierć premiera Mehmeta Shehu oskarżonego przez Hodżę o szpiegostwo na rzecz supermocarstw. Zaczęto też wówczas budować pierwsze schrony, których jest tam dziś jeszcze ponad 700 tys. Po długotrwałej izolacji Albania stawia intensywnie na rozwój turystyki międzynarodowej, głównie na wybrzeżu Riwiery Albańskiej. Liczba turystów zagranicznych przekracza już milion rocznie.
To kraj niemal jednolity etnicznie: 96% populacji stanowią Albańczycy, pozostali to głównie Grecy – 3 % i Macedończycy. Poza granicami kraju żyje blisko 2 mln osób, z czego 1,3 mln w Kosowie, ponad 200 tys. w Grecji i przeszło 170 tys. we Włoszech. Po epoce komunizmu powoli odradza się życie religijne: 60% muzułmanie sunniccy, 18% prawosławni, 10% katolicy, pozostali to niewierzący.
Albania, jeden z najbiedniejszych krajów kontynentu, może stać się w niedługim czasie śmietniskiem Europy. Jej rząd postanowił zezwolić na import śmieci, uzasadniając swoją decyzję twierdzeniem, że importowane śmieci w całości będą poddawane recyklingowi. Obrońcy środowiska wyrażają jednak obawy, że słabość albańskich instytucji i brak wyspecjalizowanych służb celnych i kontrolerów mogą doprowadzić kraj do tragedii.
Tekst i zdjęcia: Leszek Wątróbski