Kuba? Kto mówi? Ale czy Kuba?

Co znaczy „szmonces”? Ryszard Marek Groński twierdził, że szmonces to język kapitalizmu międzywojennego, przeniesiony na scenkę kabaretową. Pożyczki, długi, komornik, posag, bankrut, nędzarz, marzyciel, pechowiec. Krótkie fragmenty opowiedziane w skeczach, piosenkach, scenkach. Jan Lechoń uważał, że szmonces, to żydowsko-polska komedia dell`arte. Przypomnę garstkę międzywojennych szmoncesów zaczerpnięte ze wspomnień, między innymi Grońskiego.

Ławeczka w parku: – Pan usiadł na moim kapeluszu! – A co, już Pan odchodzi?

*

Poznałeś przez telefon, że mam katar? I przez co ja się byłem przeziębiłem? Ja mam takie wyścigowe palto. Dlaczego wyścigowe? Bo ja się muszę ścigać z tramwajem, żeby się rozgrzać.

*

Mówisz, że w „Panopticum” pokazują trzy zrośnięte siostry syjamskie? Tak! I to warto zobaczyć, tylko się pospiesz. Jutro jedna wyjeżdża!

*

Ławeczka w parku w Izraelu. Dwóch Panów przysiada jednocześnie na ławeczce i się sobie przedstawiają: -Jestem Rabinowicz! – Przecież widzę!

*

Lopek (Kazimierz Krukowski), niedościgniony mistrz szmoncesu i autor wielu „definicji” związanych z żydowskim środowiskiem: – Moja żona to chodząca propaganda, co do płeć, ażeby nie!

*

To w imię dzieci ja mam zacząć nowy byt,

Już w ferbla nie gram, tylko się męczę z brydżem,

I kalesony noszę krótkie aż mi wstyd,

I koszul nocnych ja już nie mam, ja mam „pyżem”.

*

Państwo Izdebscy wzbraniają się dopuścić swoją rasową suczkę, do rasowego pieska: – Myśmy się dowiedzieli, że Państwo są Żydzi!

*

Bohaterowie skeczów rzadko komentowali politykę, ale nadciągająca groza faszyzmu to zmieniła. Wielką popularnością cieszył się Sempoliński śpiewając kuplet „Ten wąsik, ach ten wąsik”, gdzie imitował Hitlera. Lopek śpiewał, zwracając się wprost do Hitlera:

Zamieńmy się nosami.

Ty dasz mi swój nos pański,

Z dziurkami nad wąsami,

Swój nos starogermański.

A ja ci dam nos długi,

Skrzywiony aż do szczytu,

I spróbuj z takim nosem,

Pan być antysemitą!

*

Kneset, posiedzenie rządu Izraela. Prowadzi premier Ben Gurion i w pewnej chwili zdejmuje marynarkę. Opozycyjny poseł zwraca mu uwagę, że to nie wypada. Na to Ben Gurion: – Panie pośle! Ja otrzymałem osobiste zezwolenie Królowej Brytyjskiej! – Jak to? – dziwi się poseł. – Jak Pan poseł wie – kontynuuje premier Ben Gurion – byłem niedawno z oficjalną wizytą w Wielkiej Brytanii i na pożegnalne kolacji zdjąłem marynarkę. Było bardzo duszno. Na to brytyjska monarchini mówi: – Panie Ben Gurion! Marynarkę, to Pan sobie może zdejmować w Knesecie!

*

Mówi się, że zabawa najlepiej stwarza nieistniejące światy. Coś w tym jest.

Zebrał: Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar