Myśli nieuporządkowane 2.

Coraz gorzej idzie nam przyswajanie idei i ideałów, coraz trudniej radzimy sobie z wartkim nurtem życia. Masy, z roku na rok więcej i więcej ludzi, odczuwa swoje istnienie jako niespełnione, okaleczone i pozbawione czegoś wielkiego (czego, nie wiedzą). Szarpiemy się i próbujemy coś wyrazić, wyjaśnić, dotrzeć do sedna, ale zagonieni niemożnością wycofujemy się żółwim sposobem. W końcu umieramy i kładziemy na szalę-dobrego-i-złego swoją zagonioną i zdesperowaną duszę. Monumentalny dramat, ludzi jest tak wiele a nie obchodzą świata. Czyżby greccy filozofowie mieli rację? Historia jest zamkniętym kołem? Jeśli tak, to z kim walczył Święty Jerzy?

Nie ma co rozdzierać szat, jest jak jest. W pewnym kraju, mieście, ulicy, domu, pojawił się miecz, koronny miecz Wirusa. Zapadł w rojowisko i robi swoje, zaprzeczając tym samym istnieniu dobrego Boga. Przecież żaden Bóg, a szczególnie już Bóg dobry, nie poddawałby torturom świata, który sam wymyślił i stworzył?

Wirusowa apokalipsa może być ostrzeżeniem, wskazaniem żeby ludzi się rozrzedzili. Prastary zwyczaj ludów zamieszkujących Skandynawię mówił, że gdy młoda para zakładała rodzinę i budowała swój dom, stawiali go tak, aby nie było widać dymu z komina sąsiada. Wystarczała im świadomość, że jest tam, za sosnowym lasem.

Człowiek jest wspaniałym wynalazkiem Wszechświata, ale społeczeństwom które stworzył bliżej do piekieł i wynaturzeń niż czegoś dobrego. W takim stanie rzeczy nie ma co się dziwić ludziom głębiej czującym, że zostają pustelnikami. Wiedzą, że jeśli się nie schronią na pustyni, ich duchowość zostanie zaprzepaszczona. Dzisiejsi, nasi rodzinni pustelnicy (jak kiedyś Gauguin Tahiti), wybierają Bieszczady.

Ludzie wrażliwi na sprawiedliwość i prawo, ludzie hardzi, wypowiadają posłuszeństwo państwu, jeśli państwo przekracza granice wytyczane przez moralność. Kieruje nimi instynkt plemienia, moralny instynkt jednostek stanowiących lud. Czy być tak może, że wirusowa apokalipsa jest ostrzeżeniem, wskazaniem światu by przestał szaleć i zwolnił? Niewiele potrafimy zdziałać by pomóc, ludzie chorują i umierają. Ale mamy marzenia, żywimy nadzieję, że dobry Bóg zobaczy jakich nam narobił kłopotów i się zawstydzi.

Stoimy przed gładką wypolerowaną skałą, w której ni śladu szczeliny i cały nasz wysiłek skierowany na pokonanie ściany, nie tylko idzie na marne, ale może nam zagrażać? Prawa fizyki, boskie prawo kosmosu o zachowaniu energii, nie znajdując ujścia, rykoszetem zwraca się przeciw nam i sieje zniszczenie? A może ściany w ogóle nie ma, a tylko my nie potrafimy się przystosować? Nie ma prostych odpowiedzi. Gott ist tot! Bóg umarł!

Człowiek potrafi zapominać. Ma wyjątkową umiejętność zapominania, umie nawet zapomnieć zapomniane. Być może tak powstają baśnie i mity? Na szarym pograniczu pamięci zapominającej zapomniane?

No dobrze, teraz modlitwa: Nie jesteś Boże dla nas łaskawe, ale dziękujemy ci mądry Panie za organ zapomnienia. Od rozpanoszonego i rozdętego ambicjami, od durnego w swojej pysze ego, zachowaj nas Panie. Amen.

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar