Tupot białych mew. Młynarski w Sztokholmie

Już niedługo w Sztokholmie szczególny koncert: grupa polskich artystów ze Sztokholmu wystąpi w spektaklu poświęconym twórczości Wojciecha Młynarskiego.

Tupot białych mew o pusty pokład” – to wspomnienie Wojciecha Młynarskiego z rejsu Batorym do Ameryki. Człowiekowi na kacu to nawet kot idący po miękkim dywanie przeszkadza, a co dopiero tupiące mewy. Na transatlantyku płynącym parę dni naturalnie się pije i to dużo. Prawdopodobnie wszystkie białe mewy i ich potomkinie, tych opisanych przez Wojtka Młynarskiego, przywdziały w dniu jego śmierci w 2017 roku, żałobny strój. Podobnie, jak wrony, które On polubił.

Bardzo nie lubię, gdy umierają ludzie młodsi ode mnie nawet tylko o dwa lata. Ja wiem, że Ten Najwyższy powołuje do siebie tych najlepszych. Bo chce ich mieć u siebie. Wybrańcy Bogów umierają młodo. W tym wypadku to jest jednak wielka niesprawiedliwość, która nie pozwoliła Młynarskiemu spełnić jego zawołania, że musi żyć długo.

Została tylko piękna poezja ukryta w tekstach Jego wypowiedzi. Nawet wtedy, gdy parodiował maneli.

Nie należy tego mnożyć. Mieliśmy Trzech Wieszczów. Później się zastanawiano, czy może Norwid nie był czwartym? Był. A Wyspiański może piątym? Po Weselu i Wyzwoleniu na pewno. A Wojciech Młynarski? Który w  najgorszych czasach budował Arkę i grał w zielone?

To nawet nie chodzi o to, że z Nim idziemy w Polskę. Budujemy drogę, którą, gdy przyjdzie walec, to się wyrówna. Gramy w zielone i robimy swoje. Warto przypomnieć, że w tym rozluźnionym Peerelu, to nawet koza skakała na byle drzewo. Ale już w poważnym Stanie Wojennym to tylko nieliczni. I tu była wielka rola Wojciecha Młynarskiego.

Gdy się wszystko przewaliło, to wyszły myszy (i szczury) spod miotły i próbowały z większym lub mniejszym skutkiem upominać się o swoją pozycję.

Młynarski nie musiał, i co więcej, po prostu oceniał sytuację właściwie. To znaczy źle. Nie angażował się w okresie euforii. W okresie dobrej zmiany wypowiadał w „Szkle kontaktowym” TVN swoje krytyczne uwagi wyrażane, jak to u Niego, w formie uprzejmej i rzeczowej, i naturalnie trochę złośliwej. W dniu Jego śmierci „Szkło kontaktowe” poświęciło Mu całą swoją audycję rozumiejąc, że to jest strata nie do odrobienia.

Można o Nim wiele: poeta, eseista, dramaturg, inscenizator, genialny tłumacz ważnych tekstów z francuskiego i rosyjskiego. I tak dalej. Naturalnie, warto przypomnieć, że za śp. PRL Wojciech Młynarski wystawił w teatrze Ateneum spektakl o Hemarze. Poeta, satyryk i publicysta Marian Hemar oficjalnie był na liście największych wrogów Polski Ludowej. Prowadził na falach Radia Wolna Europa swój złośliwy w stosunku do PRL kabaret. Jeszcze wcześniej Prezydent Bierut pozbawił go obywatelstwa polskiego. To wszystko obowiązywało wtedy, gdy właśnie Młynarski na tekstach Hemara zrobił przedstawienie. A jakaś firma polonijna nagrała to i wydała na ogólnie dostępnej kasecie VHS. Dzisiaj to naturalnie  jest opowieść o przysłowiowym żelaznym wilku. Inna rzecz, że dzisiejszy czytelnik tego nie zrozumie.

W tzw. Stanie Wojennym z inicjatywy pana Tadeusza Karolaka, Kongres Polaków w Szwecji, nieoficjalnie sfinansował podróż do Sztokholmu Wojciechowi Młynarskiemu i jego małżonce, pani Adrianie Godlewskiej. Po występie rozmawiałem z Panem Wojciechem i przyznałem mu się do tego, że nielegalnie zdobytą kasetę z nagraniem piosenki Przyjdzie walec i wyrówna przekazałem do Panoramy dnia RWE na ręce Tadeusza Olsztyńskiego (Nowakowskiego). Bałem się, że może Pan Wojciech miał z tego powodu jakieś nieprzyjemności. „Miałem – powiedział. – Pytali się, czy to ja? Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie. Wstrzymano mi paszport do Bułgarii, ale ktoś o nieznanym mi nazwisku przysłał mi na konto w PKO 200 dolarów i domyśliłem się, że to honorarium za pirackie nadanie mojego tekstu w Radiu Wolno Europa, Więc wyszedłem na swoje.

Poinformowałem Go, że piosenka była emitowana trzy razy, a spisany jej tekst został opublikowany w miesięczniku RWE Na Antenie. Rzeczywiście, jak można było, to RWE starała się dyskretnie płacić honoraria. Ja za posłanie tej piosenki dostałem też honorarium 170 koron szwedzkich po ówczesnym kursie 35 dolarów. Więc też wyszedłem na swoje.                                             

Ludomir Garczyński-Gąssowski

Lämna ett svar