Nie ujmując nic Mickiewiczowi, w końcu wieszcz, wolę Norwida choć trudny i – rzec można – niewygodny. „Nie ten gniazdo kala, co je kala, lecz ten co mówić o tym nie pozwala”. Jesteśmy opanowani obsesjami, z których najsilniejsza wolnościowa. Można zrozumieć, nasze najcenniejsze dzieła romantyczne powstały w czasach długotrwałej niewoli. Nie-wola, brak woli, brak zmasowanej postawy i chęci do walki ze strony niewolniczego ludu.
Polski romantyzm walczył o wolność przez duże „W”. O wolność narodu, nie jednostki. Tak biegły lata, a my nie robiliśmy nic. Proszę się nie oburzać, oto fakty: pańszczyznę zlikwidowała nam ruska caryca, w zaborze pruskim zrobili to Prusacy, w Galicji Austriacy. Nie my sami, nie tymi oto ręcami! I dalej – Kto przeprowadził w Polsce reformę rolną? Sowieci!
Nie jesteśmy niestety mocnym i samodzielnym narodem. Ale krzyczymy, że tak, że chcemy nim być, że właściwie to nawet jakbyśmy już byli, tylko nam zawsze ktoś staje na przeszkodzie! Francja podniosła się, zrobiła rewolucję i ma od trzech wieków republikę. A my? My robimy wiele hałasu i podnosimy szlachetne patriotyczne spazmy, gdy Holoubek w „Dziadach” mówi ze sceny, że łańcuchy trzeba zerwać. Jest takie powiedzenie, pasujące do nas jak ulał: Silny w pysku na boisku!
Gniew? Oburzenie? Nie na miejscu. Stoimy bez ruchu od trzech wieków, a wszystko ważne robione jest obcymi rękami. Jeden Lech Wałęsa nie czyni wiosny. Gdyby nie straszna wojna, która przeorała Europę, czy polskie ziemiaństwo, samo z siebie, zrobiłoby w okolicach połowy ubiegłego stulecia rewolucję agrarną? Nie żartujmy! Mielibyśmy długie dziesięciolecia, albo i do dziś tak, jak Hiszpania pod Franco.
Poruszamy się w mgłach sloganów, odmieniając przez wszystkie przypadki i w kółko – w czym przoduje złotousty premier – wolność, naród, patriotyzm, wiara. Wciąż musimy się pilnować, wciąż być czujni w walce o wolność i wiarę, co nam stale ktoś chce odebrać.
Patrzymy do tyłu, w historię, i zamieniamy faktyczne klęski w triumfy. We wszystkich telewizjach gadające głowy, a jedna mądrzejsza od drugiej, wydzielają złote myśli, które zamykają się albo w peanach na temat wspaniałego rządu – a w szczególności geniusza z Żoliborza, albo w enigmatycznym ***** ***!
Nasiąkliśmy krwią chłopsko-niewolniczą i jeśli się tego nie pozbędziemy, drodzy parafianie, jeśli nie otworzymy umysłów i nie skierujemy ich w przyszłość, będziemy dalej pragnąć starego porządku, bo zdaje się być wygodniejszy i bezpieczny.
Nie chcę tej myśl dalej rozwijać, ponieważ prowadzi prostą drogą do wstydliwej dla Polek i Polaków konkluzji, iż żoliborski głowacz ów stan polskich umysłów odkrył i jedzie na tym w najlepsze, jak na łysej kobyle! Przyjemnej podróży.
Andrzej Szmilichowski