Mam problem z otwieraniem opakowań. Przyczyną może być utrata siły w palcach i gorsza motoryka, a może i same opakowania. Małżonek przychodzi mi czasem z pomocą, ale nie zawsze mogę na to liczyć.
Butelki z wodą mineralną, kartony z mlekiem i sokami mają nakrętki oporne dla palców. Zaczęłam więc stosować dziadka do orzechów, aby je odkręcać. Puszka sardynek to następne wyzwanie. Po mozolnym odciągnięciu zamknięcia pojawia się szparka przez którą nie prześlizgnie się żadna sardynka. Wtedy należy wepchnąć w szparkę jakiś ostry przedmiot i ostrożnie podważyć wieczko. Nie jest to całkiem bezpieczne, ponieważ blacha puszki jest ostra i może boleśnie poranić.
Nawet prozaiczne słoiki nie lubią być otwierane. Zamykane pod próżnią wieczka nie dają się odkręcić. Jedyny sposób to wcisnąć ostry przedmiot pomiędzy kant wieczka, a słoik i podważyć je likwidując próżnię. Ale nie nożem, bo odkształca się lub łamie. Co zastosujemy, zależy od naszej kreatywności. Jeśli przy tej operacji ukruszy się kant słoika, najlepiej go wraz z zawartością wyrzucić. Odłamki szkła są ciężkostrawne.
Mam wrażenie, że projektanci opakowań naczytali się zbyt wiele literatury wojennej. Traktują opakowania jak granaty, które trzeba odbezpieczać. Ostatnio przy otwieraniu butelki z ekologiczną oliwą spotkało mnie co następuję. Niewielki języczek folii metalowej otaczającej szyjkę z trudnością dał się uchwycić. Nakrętka stawiała opór, ale w końcu ustąpiła. Otwór butelki zabezpieczała na podobieństwo granatu plastikowa zawleczka, którą należało usunąć. A wtedy strumyczki oliwy wytrysnęły z butelki, jak przy prawdziwej eksplozji.
Otwarcie opakowań wędlin w plasterkach nie wymaga siły, a sposobu. Kiedyś w szkole nauczycielka przysposobienia wojskowego użyła tego sformułowania, kiedy pękła rama demonstrowanej na lekcji planszy. Sposób polegał na silnym uderzeniu w ramę, po czym jej części zaskoczyły na swoje miejsce. Plastikowe opakowania wędlin posiadają w jednym rogu niewielki języczek, za który należy pociągnąć. Niestety jest on tak śliski, że trudno go uchwycić palcami. Przyznam się w tajemnicy, że czasem pomagam sobie w tym zębami. A jeszcze częściej, na przekór rekomendacjom, rozcinam opakowanie nożem.
Plastikowe opakowania kosmetyków budzą odmienne zastrzeżenia. Otwierają się zbyt łatwo. Dawne szczelne nakrętki z uszczelkami zastąpiono obecnie wieczkiem. W konsekwencji kosmetyki przewożone w walizkach nadawanych w samolocie na bagaż, gdzie panuje podciśnienie, po zakończonej podróży pływają w koktajlu szamponu, olejku do opalania i mleczka do ciała. Na razie jest to jednak teoretyczny problem, jako że w czasie pandemii nie lata się samolotami.
Teresa Urban