LUDOMIR GARCZYŃSKI GĄSSOWSKI: Wirus w koronie

Gdy w 1990 roku przywrócono koronę Orłu, byliśmy bardzo zadowoleni. Gdy 2020 roku koronowano Wirusa to bardzo żeśmy się zmartwili. Ludziom trudno jest dogodzić.

Nie tak dawno Pan Prezydent oświadczył  że: „Nikt w obcym języku nie będzie nam dyktował, co i jak mamy robić”. Koronowany Wirus, gdy do nas przybył, nie znał polskiego. Mówił po chińsku, włosku i w paru innych obcych nam językach, a mimo to podyktował Panu Prezydentowi i Rządowi Najjaśniejszej swoje warunki i sposoby zachowania.

Z drugiej strony ten z Piekła rodem Wirus spadł Panu Prezydentowi, jak gwiazdka lub manna z nieba. I bardzo Mu pomaga w staraniach o reelekcję. On (ja jako Prezydent) jeździ po całym kraju z „wizytami gospodarskimi”. Często występuje w mundurze, jako najwyższy zwierzchnik Sił Zbrojnych, które wygrają batalię z zarazą. On jeździ. Jego konkurenci, nie bardzo mogą to czynić.

Przyjęte przez parlament drakońskie prawa ograniczają ich działalność. Nie wprowadzono jednak stanu wyjątkowego, bo to by zgodnie z Konstytucją automatycznie przesunęło datę wyborów prezydenckich, a tego PiS nie chce. Jest wprawdzie jeszcze taka furtka, gdyby wszyscy konkurenci zrezygnowali z kandydowania i został by tylko Andrzej Duda, to wtedy też automatycznie wybory nie mogły by się odbyć. Sęk w tym, że w takim wypadku obóz rządzący prawdopodobnie znalazłby jakiegoś figuranta, sparringspartnera , który by grzecznie z Dudą przegrał. Była by wtedy tylko jedna tura.

Tak źle i tak nie dobrze. Przeklęty ten koronowany Wirus. Jak tak dalej pójdzie przestanę być monarchistą.   

Ludomir Garczyński Gąssowski     

Lämna ett svar