WYWIAD: Szwedzi pomagają innym nie dlatego, że jest to poprawne politycznie, ale dlatego, że chcą to robić

NGP rozmawia z Iwoną Preis z Intercult w Sztokholmie

Przy okazji dyskusji na temat uchodźców i imigrantów, ci którzy są przeciwni ich przyjmowaniu, mówią o zagrożeniu tak zwanym multikulti. Może wyjaśnijmy, czym jest multikulti?

Można odnieść wrażenie, że samo sformułowanie multikuli brzmi negatywnie. Może więc mówmy o wielokulturowości. Taka formuła wydaje się bardziej neutralna. W Szwecji używamy sfomułowania “mångfald”, czyli “różnorodność” – w szerokim znaczeniu. Gdy mówimy “wielokulturowość” to mamy na myśli i tę różnorodność kulturową wewnątrz jednego kraju, jak i międzynarodową: interkulturell i internationell. Wielokulturowość w Szwecji pojawiała się stosunkowo niedawno z napływem imigrantów. Ale również związana jest z różnymi grupami etnicznymi żyjącymi na terenie Szwecji od dawna. Czyli ta wielokulturowość to kultura wielu nacji, która miesza się z kulturą szwedzką.

Jaki to ma wpływ na życie kulturalne Szwecji?

Można powiedzieć, że ten proces w tej chwili bardzo się zintensyfikował. Wcześniej sektor kultury nie reagował tak żywo na zachodzące zmiany społeczne. Ale o tym, w jakim stopniu wielokulturowość ma wpływ, decyduje też charakter instytucji: bo na przykład Opera czy Teatr Dramatyczny nastawione były zazwyczaj na publiczność szwedzką. Również repertuar tych instytucji był szwedzki. Instytucje, które działają w innych kręgach społecznych, w ośrodkach, w których jest wielu imigrantów, starają się w jakimś stopniu zobrazować tę nową sytuację społeczną. Sedno kultury polega na tym, że obrazuje ona nasze życie: codzienność, konflikty.

Czy nie jest to jednak przykład pewnej segregacji? Centralne i narodowe instytucje są “szwedzkie”, a te lokalne, na obrzeżach miast “wielokulturowe”?

Kultura może jedynie obrazować segregację. Ale segregacja nie tworzy kultury. Oczywiście, że mamy do czynienia w Szwecji z segregacją, gdy imigranci mieszkają w tak zwanych “gorszych” dzielnicach. Chociaż one nie są gorsze dla tych, którzy tam mieszkają. Trzeba wejść w tamtą społeczność, by stwierdzić, że nie jest to gorsza dzielnica. Instytucje kultury same wybierają sobie często miejsca, w których chcą funkcjonować, zwłaszcza tak zwany sektor “wolnej kultury”. Ale też, od pewnego czasu, widać również, że ta kultura instytucjonalna “przenosi się” do tych dzielnic “gorszych”, czyli dzielnic, które – według nich – wymagają intensyfikacji działań kulturalnych. Mam na myśli na przykład sztokholmski Stadsteatern, który otworzył swoją filię w Skärholmen.

Mówimy o tej instytucjonalnej kulturze. Ale jaki wpływ na społeczeństwo w Szwecji ma wielokulturowość? Czy kultura szwedzka zrobiła się wielokulturowa?

Jak najbardziej! Widzimy to także my, Polacy. Wystarczy porównać, jak tu było na początku lat osiemdziesiątych. Jak wyglądała ulica szwedzka, restauracje, spotkania między ludźmi. Z kim się spotykaliśmy, z kim pracowaliśmy. Wszystko się bardzo zmieniło. A przecież to wszystko też jest pewnego rodzaju kulturą.

W którym kierunku ta wielokulturowość działa silniej?

Tego nie da się w ten sposób ocenić. Jeśli spojrzymy proporcjonalnie na liczbę mieszkańców, rodowitych Szwedów, to oczywiście kultura szwedzka musi silniej wpływać na imigrantów. Natomiast Szwedzi są bardzo otwarci na wpływy kulturowe z innych krajów, są ich ciekawi. Oczywiście są też środowiska, które reprezentują tę ultraprawicę, która jest przeciwna wielokulturowości. Ale są w mniejszości.

Mówi się często, że szwedzka wielokulturowość jest wyrazem poprawności politycznej…

Otwarcie na inne kultury, czy na przyjmowanie uchodźców, jest według mnie wyrazem pozytywnego nastawienia Szwedów do tego, co się dzieje i nie widzę w tym żadnej poprawności politycznej. Szwedzi przodują w świecie, gdy chodzi o pomoc dla krajów rozwijających się. Nawet, gdy mówimy o “poprawności politycznej” to ma ona dla mnie wymiar pozytywny. Szwedzi pomagają innym nie dlatego, że jest to poprawne politycznie, ale dlatego, że chcą to robić.

Czy wielokulturowość jest przywilejem, z którego mogą korzystać kraje bogate? A w tych innych “na dorobku”, np w Polsce, wciąż jest opór bądź niezrozumienie wielokulturowości?

Żeby zrozumieć na czym polega emigracja, obcowanie z ludźmi innych kultur, potrzebne jest “spotkanie” i kontakt z tymi “innymi” ludźmi. Wtedy dopiero można pojąć, na czym polega inność, bądź problemy dopasowania się. Spotkanie kultur doprowadza bowiem do zrozumienia. W Polsce nie było doświadczeń ze spotkania z kulturami z Dalekiego Wschodu. Oczywiście, że kraje bogate mają łatwiej. Ale to “bogactwo” też zobowiązuje. A Polska nie jest krajem biednym.

A jak w tej szwedzkiej wielokulturowości ma się polska kultura?

W mojej ocenie ma się bardzo dobrze.

Czy jest widoczna?

Nie. Ale to nie jest negatywne. Jesteśmy w Szwecji dużą grupą, więc jesteśmy obecni w szwedzkiej kulturze. Ale jednocześnie Polacy dobrze się integrują, i mam nadzieję, że również korzystają z kultury szwedzkiej. A dużo dzieje się za pośrednictwem tego drugiego już pokolenia Polaków w Szwecji.

A jak to wygląda w drugą stronę? Obecność szwedzkiej kultury w Polsce.

Z tym pewnie jest gorzej. Szwedzki rząd nie daje tyle pieniędzy na promowanie kultury szwedzkiej w Polsce. Te nakłady się zmnieszyły. Kiedyś był attaché kulturalny w ambasadzie szwedzkiej w Warszawie, dzisiaj nie ma. Szwecja bardziej kojarzy się nam z krajem dobrobytu, społeczeństwem obywatelskim.

Wiemy, że kultura jest ważna. Ale jak przychodzi kryzys, to pierwsze co się robi, to oszczędza się na kulturze…

Gdy zapytasz mnie, to odpowiem: kultura jest najważniejsza! To moja praca, to moje środowisko. Walczę o to, by kultura otrzymywała jak najwięcej nakładów finansowych i była jak najbardziej widoczna. Zwłaszcza, gdy chodzi o współpracę międzynarodową. Chodzi nie tylko o politykę, ale także o to, by lepiej się rozumieć, integrować, także o wartości demokratyczne. Integracja europejska nie nastąpi jeśli nie nastąpi rozszerzenie kultur. Otwartość granic i europejska integracja doprowadziły do lepszego wzajemnego zrozumienia. A to zapobiega konfliktom. Kultura ma tutaj do odegrania bardzo ważną rolę.

Powrócę do mojego pytania: dlaczego więc oszczędza się na kulturze? Politycy nie rozumieją tego mechanizmu, który niesie w sobie kultura?

Kiedyś pracowałam w branży reklamowej i wiem, że jak był kryzys, to oszczędzało się na reklamie. W tym jest coś wspólnego, ale trudno to wyłumaczyć. Podobny problem ma zawsze służba zdrowia. To co jest “wydatkiem” i według polityków nie przynosi państwu dochodu, nie ma priorytetu. Kulturę traktuje się jako sferę budżetową, na którą się tylko wydaje pieniądze, a nie przynosi dochodów. Ale to nie jest prawdą. Bo branża kultury często jest taka sama jak każda inna – przynosi dochody i zwiększa zatrudnienie. Weźmy na przykład muzykę szwedzką, która jest produktem eksportowym.

Kultura jest wartością samą w sobie?

Tak. My, którzy pracujemy w kulturze, wiemy, że jest to wartość sama w sobie: demokracja, pokój, wartości międzyludzkie, spotkania… Dlatego też tak ważne jest wspieranie wielokulurowości. Bo my nigdy już nie wrócimy do stanu, jaki był kiedyś! Wszystkie społeczeństwa są już wymieszane i nie ma powrotu. Ja to rozumiem i rozumie wielu ludzi. Chcemy, by zrozumiały to społeczeństwa i politycy.

Rozmawiał Tadeusz Nowakowski

Rozmowa była publikowana w Nowej Gazecie Polskiej w listopadzie 2015 roku

Lämna ett svar