Egzemplarz jednorazowy

W większym lub mniejszym stopniu każdy człowiek, każdy naród tak ma. Przejmuje się obcą własnym tradycjom ideę, przyswaja ją, trochę zniekształca i fałszuje na swoją korzyść, a wszystko po to, żeby pasowało do m o i c h pojęć. Gdy sprawy idą zbiorowo – to nacjonalizm, kiedy indywidualne – geniusz.

My Polacy mamy słabe tradycje demokratyczne, sąsiedzi Czesi mają je starsze i lepsze. Ale zawsze kochaliśmy i kochamy, częstokroć nad życie, wolność. Kochamy ją po kozacku, na całego, ze skłonnością do dewastacji i bałaganu, do stanu burdelu w ogniu. Samochwały z nas mocno złaknione mołojeckiej chwały! Mało w nas cierpliwości, zdolności do zatrzymania, do chwili powagi i zrozumienia, że demokracja tylko wtedy ma szanse przetrwania, gdy jest bezwzględnie, literalnie posłuszna ustanowionemu prawu.

Pozytywnego myślenie o bliźnim (o każdym bliźnim) to sfera marzeń. Wydaje się, że stoimy – nie zdając sobie z tego świadomie sprawy – przed ważnymi pytaniami: Jak zostać dobrym człowiekiem? Jak to udźwignąć, żeby nie uwierało? Byłoby wspaniale, gdyby ludzie kierowali się po pierwsze dobrem, a nie tylko sprawnością i skutecznością. Sprawność i Skuteczność właśnie to dwa aspekty, w których już wyprzedza nas sztuczna inteligencja, owo złowróżbne choć nasze własne dziecko AI /Artificiell Intelligens/.

Słowem jest średnio, ponieważ powinno nam już dawno zacząć ciąży: co ludzie robią ludziom? A nie ciąży! Człowiek jest – tu i teraz, w fizycznej postaci – egzemplarzem jednorazowym, w identycznej formie już się nie powtórzy. Oznacza to, że wszystko co robisz innemu, nie da się już w żaden sposób cofnąć.

Niestety, religia nam w niczym nie pomaga. Polska religijność jest kompletnie bezmyślna. Jest ślepą ideą tępo klepanych słów i rytuałów, pilnowanych przez funkcjonariusze tradycyjnie oprotestowujących każdą refleksję pobudzającą do myślenia. A jak bez refleksji w ogóle mówić o myśleniu, które notabene jest i tak w dramatycznym deficycie? Polski katolicyzm jest zaślepiony na wielkich ideach, podtrzymywanych przez małych ludzi.

Jakie mamy perspektywy? Kim/Czym dalej będzie człowiek? Nie wiadomo. Ale ja przyzwyczaiłem się już do myśli, że w XX wieku skończył się humanizm i teraz, na naszych uroczych XXI-cznych oczętach, sobie dogorywa. Wygląda na to, że najwyższy czas podjąć wysiłek wymyślenia siebie na nowo tak, żeby każdy miał prawo do samodefinicji w sprawach płci, kultury, języka, wiary, oraz obrazu ojczystego kraju i w ramach obowiązującego prawa, mógł mieć swoją własną Polskę!

A człowiek? Tak w ogóle, Ty, ja? Cóż, człowiek jest niestety wart tyle, ile świat w którym żyje. Sumując, ale bez konkluzji: Tak długo jak mieliśmy wroga w postaci ZSRR, nasz sprzymierzeniec Kościół trzymał poziom. Kiedy umarł komunizm, wraz nim rozpoczął się upadek polskiego katolicyzmu.

Dzisiejszy świat coraz gorzej znosi samego siebie. Jakby zapomniał, że życie to poważna sprawa, bój, nie żadne tam heheszki. Determinuje nas czas i biologia, co między innymi powoduje, że starsi umierają przed nami. W porządku, żadna tragedia i tak ma być. Skąd byśmy inaczej wiedzieli, jak byli dla nas ważni?

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar