Obłaskawić kryzys!? XIII Kinoteka. Sztokholm 2022

Tegoroczna Kinoteka (Kino Klara w Kulturhuset 2-4 września) ułatwiła znalezienie wspólnego mianownika dla obecnych w filmach problemów. Jest nim niemal katastrofizm, czy może raczej poważne kryzysy, z jakimi borykają się protagoniści filmów.

Najtrudniej było  oczywiście przetrwać stale obecne zagrożenia w czasie okupacji hitlerowskiej. Szczególnie dla więźniów obozów koncentracyjnych. Przeżyć udawało się najbardziej zaradnym – fizycznie (i psychicznie), najlepiej przygotowanym na codzienną gehennę pracy ponad siły i stałe upokorzenia. Należeli do nich sportowcy, choć nie wszyscy, o czym świadczą przykłady Bronka Czecha i Heleny Marusarzówny. Wśród szczęśliwców znalazł się Tadeusz Pietrzykowski, którego nazwisko pojawiające się w filmie wywołało dużą ilość pytań w Internecie, czy i co go łączy ze znanym po wojnie olimpijczykiem w tej samej konkurencji, choć innej kategorii wagowej,  Zbigniewem Pietrzykowskim (m.in. pogromcą Laszlo Pappa). Obaj pochodzili z Bielska, ale nie byli spokrewnieni, poza tym różnił ich wiek.

Bohater filmu ”Mistrz” reż. Macieja Barczewskiego, więzień Auschwitz i Neuengamme potrafił oprzeć się przemocy ze strony cięższych i silniejszych przeciwników dzięki nienagannej technice i opanowanej do perfekcji sztuce uników. To nie pierwszy ani jedyny film o boksie w hitlerowskich obozach oparty w dużej części na faktach. Można np. przywołać ekranizację powieści Józefa Hena ”Bokser i śmierć”(1963), czy dokument ”Box for life” (2017).

Z innego rodzaju kryzysem borykają się lokatorzy sprywatyzowanych po upadku komunizmu kamienic w różnych miastach, gdy nowi właściciele podnoszą komorne do niebotycznej wysokości, z czym prawie nikt nie może się uporać. Tytułowa postać filmu ”Lokatorka” reż. Michała Otłowskiego próbuje się bronić, ale nie znajduje zrozumienia u policji (z jednym wyjątkiem), prokuratury czy mediów. Sytuacja wydaje się beznadziejna, bo prywatyzacyjne przekręty znajdują się pod opieką byłych czy obecnych decydentów na wysokim szczeblu i nawet w filmowej fikcji trudno doczekać się happy-endu.

Inne trudności zwykłej rodziny widzimy w filmie Konrada Aksinowicza ”Powrót do tamtych dni” (ponownie lata 90. XX w.), gdy radiowiec wraca do żony i syna po nieudanej wyprawie na saksy w Nowym Jorku. Popada w alkoholizm, a żona – gdy jego nałóg posuwa się za daleko – nie wpada niestety na prosty pomysł odwołania się do służby zdrowia czy policji. Trudno więc dostrzec ostrze krytyczne filmu wymierzone w kierunku tych oficjalnych instytucji. Finał filmu dowodzi bezradności ludzi w sprawie, zdawałoby się, do załatwienia.

W sumie otrzymaliśmy dość ponury obraz rzeczywistości, mimo, że w programie nie znalazł się np. film mówiący o likwidowaniu niezależnych mediów czy podporządkowaniu sądownictwa władzy ustawodawczej i wykonawczej. Jeśli oczywiście takie filmy powstały. Jedyny porównywalny przykład znajdujemy w jednym z trzech krótkich metraży wyprodukowanych w Studio Munka (istniejące od lat 1970. niezależne studio promujące ambitne debiuty, powstałe dla upamiętnienia przedwcześnie odeszłego wybitnego reżysera Andrzeja Munka).

”Alicja i żabka” reż. Olgi Bołądź porusza problem utrudniania aborcji w przypadku ciąży 14-letniej dziewczyny, nie zachowującej ostrożności w stosunkach z równie młodym chłopcem. Film preferuje typowe dla Studia Munka konwencje kina awangardowego, obfitując w sceny symboliczne i alegoryczne, na wysokim poziomie wizualnym.

Aleksander Kwiatkowski

Lämna ett svar