Kilka dni temu byłem w pięknej miejscowości turystycznej Björnrike w szwedzkich górach. Wczeżniej w telewizji oglądałem program o znakomitej pizzerii, która znajduje się właśnie w tej miejscowości. Samochodem podjechałem niemal pod same drzwi restauracji na parking, tuż pod wyciągiem narciarskim. Sezonu jeszcze nie było, więc parking był niemal pusty. Moja radość szybko zmieniała się w niepokój, a nawet strach. Parking płatny.
Niby nic, ale dla mnie ”sknery”, który uważa, że restauracja powinna mieć swoje miejsca dla gości, była to sytuacja zupełnie zrozumiała. Łapię się za kieszeń i z podniesionym czołem poszukuję znanego mi od dawna automatu parkingowego. Tu spotyka mnie pierwszy, ale solidny cios (może nie fizyczny)… Przez ponad 50 lat zarabiałem pieniądze, które właśnie na tym parkingu okazały się nic nie warte. Okazało się w jednej chwili, że jestem nikim, nie zasługuję na wymarzoną pizzę, gdyż… nie mam ze sobą telefonu z zainstalowanymi dziesiątkami appów. Bez tego nie da się zapłacić za parking.
Przez 40 parę lat mieszkania w Szwecji raz tylko zapłaciłem karę za parkowanie. Więc łatwo zrozumieć mój strach w oczach. Na tym właśnie parkingu zamiast automatu parkingowego, z którym byłem już zaprzyjaźniony od lat, który chętnie przyjmował korony szwedzkie lub zapłatę kartą bankową, wyrosła potężna stalowa rura z tablicami ze standardowym napisem ”Parking płatny 24 godziny” i na drugiej tabliczce poniżej ”OPŁATA TYLKO TELEFONEM KOMÓRKOWYM”.
Bałem się odejść od samochodu, bo z doświadczenia wiem, że służby parkingowe mają w zwyczaju czaić się w pobliskich krzakach, i tylko czekają jak trzasnę ze złością drzwiami samochodu i udam się na wymarzony posiłek. To ich metoda na zarabianie pieniędzy. Jestem posiadaczem telefonu komórkowego – może nie tego najnowszego – ale nie sądziłem, że przy konsumpcji pizzy będzie mi potrzebny, zwłaszcza, że jak jem to nie gadam. Miałem taki przypadek w Sztokholmie, kiedy podczas ulewnego deszczu wiozłem samochodem mamę do lekarza. Po 50 minutach krążenia po okolicznych ulicach nie napotkałem żadnego znanego z widoku automatu parkingowego, tylko opisywane wyżej szyldy, że parkowanie płatne jest tylko telefonem. Wtedy od razu udało mi się stanąć oko w oko z pracownikiem służby parkingowej i niemalże na kolanach, wybłagałem go, żeby na 30 minut przymknął oko na mój nielegalnie zaparkowany samochód. Pokazałem mu swój telefon i tłumaczyłem, że to mnie przerasta i nie dam sobie rady z jakimś appem. Długo starał się mi pomóc i go zainstalować. Miałem wrażenie, że i on się na tym mało zna. Ale kiedy przyszedł moment na podanie 16 cyfrowego numeru mojej karty bankowej Visa plus data ważności i 3-cyfrowy specjalny kod, zwątpiłem w bezpieczeństwo tej operacji i sprytnie, niezauważalnie rozłączyłem baterię telefonu udając, że coś się zepsuło. Wreszcie pracownik firmy parkingowej zlitował się, kazał mi napisać jakąś kartkę i włożyć za szybę. I udało się. Nie dostałem wtedy mandatu, ale do lekarza spóźniliśmy się prawie dwie godziny i zapłaciłem wtedy inna karę: 400 koron za nie odwołanie wizyty lekarskiej.
Wróćmy do mojej wymarzonej pizzy. Czy ja zjadłem? TAK! Zostawiłem na parkingu na parę minut żonę na czatach w samochodzie. Sam biegiem udałem się do pizzerii. Musiałem wyglądać żałośnie, bo właściciel (znany mi z programu TV) łamanym szwedzkim powiedział do mnie: ”Oj då”. Starałem się wytłumaczyć mu mój strach, przykładając kciuk do ucha symulując telefon. Jednocześnie kręciłem głową z lewa do prawa na znak, że właśnie tego urządzenia nie mam. Potem biłem się pięścią w serce na znak że kocham pizzę i pokazałem mu przez okno mój samochód. Ten mój teatralny występ sprawdził się – wyszedł na parking i pokazał mi na zapleczu swoje prywatne miejsce parkingowe, na którym mogłem zostawić samochód.
Znam się oczywiście doskonale na technice digitalnej. Pracowałem przez wiele lat na Poczcie Szwedzkiej z najnowszą technologią czytania przez kamery liter ręcznie pisanych w adresach pocztowych, kodowaniach i programach komputerowych sortujących przesyłki. Wiem, że jest to nieuniknione w postępie technicznym i nowoczesnej produkcji. List, czy paczka zawsze trafiały do drzwi adresata. Ale nowe technologie nie mogą w sposób drastyczny sabotować życia przeciętnego człowieka. Sabotować – celowo używam tego słowa. Jakim prawem ktoś zmusza mnie i wręcz terroryzuje do posiadania i używania telefonu komórkowego nawet wtedy, kiedy nie mam na to ochoty, a specjalnie przy dokonywaniu jakiś płatności? Mam pieniądze i mam kartę bankową. To jest moje ”bezpieczeństwo” i sposób na płacenie należności.
Starałem się przestudiować szwedzkie prawo administracyjne i nawet zajrzałem do konstytucji. Nigdzie nie znalazłem nawet małej wzmianki, że jako obywatel tego kraju musze posiadać telefon komórkowy, żeby żyć na zasadach, do których ktoś mnie zmusza. Zasadach, które dla większość szwedzkich obywateli są zbyt skomplikowane czy to ze względu na wiek, na zaawansowaną technikę, czy umiejętności posługiwania się telefonem komórkowym. Do tej pory zapłata za zaparkowany samochód zawsze była czynnością prostą i zwyczajną. Zgadzam się w 100%, że opłata telefonem może być jedną z alternatyw. Ale osoby, które nie potrafią obsługiwać skomplikowanych appów, muszą mieć również możliwość zapłaty zgodnie z dotychczasowymi zasadami.
Dopóki w Szwecji obowiązującym środkiem płatniczym jest pieniądz i jego odpowiednikiem karta bankowa, musi być również zapewniona możliwość używania tej metody. Jeśli firmy parkingowe żądają płacenia przez telefon i nie dają innej możliwości, niech każdemu posiadaczowi samochodu rozdają iPhona najnowszej generacji.
Napisałem o moich ”doświadczeniach parkingowych” kilka słów na Facebooku. Nikt z moich znajomych również tego nie akceptuje – wręcz nazywa to debilizmem. Odezwali się nawet znajomi z Ameryki, Kanady i Niemiec, którym ten temat jest zupełnie nie znany. Czyżby Szwecja znów zajęła pierwsze miejsce na świecie? Ktoś na Facebooku pod moim wpisem dodał uwagę, że nasze pokolenie jest na wymarciu, a nasze dzieci, a zwłaszcza wnuki, mają to w małym palcu. Kiedyś byłem świadkiem w Lidlu, kiedy właśnie ci młodzi ”co mają wszystko w jednym palcu”, nie mogli zapłacić za wybrane produkty swoim telefonem, z powodu awarii czytnika kodu. Myślałem, że będą w tej frustracji forsować kasy bez płacenia. Moja karta Visa stanęła jak zwykle na wysokości zadania i dala mi przepustkę do domu z zakupionymi produktami. Miałem wtedy szczerą satysfakcję i radość.
Czy przypadkiem nie jest tak, jak napisał mój przyjaciel, dziennikarz z Polski, że jest to jawny przykład arogancji władzy i wykluczenie części społeczeństwa? Bo co ma zrobić starszy człowiek, który nie ma cudownego iPhona? Jak mogą przeżyć turyści, którzy nie mogą używać tej alternatywy płacenia telefonem, bo muszą mieć zainstalowane aplikacje różnych firm, nie tylko parkingowych? Żaden katalog turystyczny nie informuje i nie odradza: „Bez telefonu komórkowego wjazd do Królestwa Szwecji na własne ryzyko”. Sam widziałem jak turysta z Anglii wraz z rodziną borykał się z zapłaceniem biletu w autobusie w Sztokholmie. Przystawiał do czytnika swój telefon tak jak rodowici super zaawansowani Szwedzi. Nic nie zdziałał. Wyciągnął znaną na całym świecie kartę American Express, przyłożył ją do terminalu, który zapiszczał i zarejestrował jeden bilet. Chciał kupić dla czterech osób – nie udało się. Autobus nie ruszał, bo kierowca próbował mu pomóc. Nie udało się. W końcu kierowca pokazał, żeby usiedli i ruszył. Co by się stało, gdyby weszła kontrola?
Czyimi niewolnikami stajemy się przez bierne akceptowanie w ciemno narzucanych nam warunków ”życia”?
Powtórzę: płacenie telefonem może oczywiście być jedną z alternatyw. Bo może to i modne i wygodne. Ale trzeba pozostawić inne możliwości tym ci posiadają telefony głównie do rozmów, bo takich osób jest w dalszym ciągu wiele. Chyba żeby… od roku 2024 każdemu nowonarodzonemu obywatelowi Szwecji wszczepiano tak chip w okolicy kości ogonowej… Jak już to pokolenie dorośnie to bez problemów będą mogli robić zakupy – wystarczy tylko odwrócić się tylną częścią ciała do kasy… Czy to nie genialny pomysł? Nie wiem oczywiście, czy mój pomysł nie jest plagiatem. Bo może już o tym napisał dziesiątki lat temu Stanisław Lem?
Marek Lewandowski