Twierdzenie Pitagorasa

Łańcuszki dni przeciekają przez palce czasu, jak paciorki różańca w rękach zakonnicy. Kto je tak nieporządnie nanizał? Wojna w Ukrainie, w Polsce niepokojące i coraz silniejsze polityczne turbulencje zadyszanej władzy i rozsypująca się struktura kościelnego katolicyzmu. Wystarczy jeszcze jedna lub dwie niezręczne okoliczności, a wszystko może się rozlecieć jak domek z kart, jak zawsze na głowy bogu ducha winnych ludzi.

Przetrwaliśmy świat numer 2022 i zaczął się kolejny, 2023. Moje wnuczki mają zimowe ferie i szaleją, ale do szkoły chodzą z radością, bo nauczyciele, książki, przyjaźnie. Nie cierpiałem szkoły jako instytucji. Od siódmego roku życia musiałem, jak urzędnik w biurze, pracować sześć – siedem godzin dziennie, nie licząc utrapienia bzdurnych zadań domowych. Szkołę uwielbiałem, ale jako wydarzenie towarzyskie i wszystko to, co niosło sensualne wartości.

Zapamiętałem i pamiętam do dziś wszystko, co nie było tangensem i kotangensem, datą chrztu Polski albo bitwy pod Grunwaldem. Pamiętam aurę, emocje, przygodę, zmysły. Zapach nagrzanej słońcem skóry i piwne oczy panienki z równoległej klasy. Zapach i puch ręki, umykające wskazówki zegara, chwila dziwna, chwila tajemniczo obca, ulotna i najważniejsza, bez początku, bez końca, jedyna i zapamiętana, chwila kiedy czas najpiękniejszy.

Piękno? Co to jest piękno? Wkluczyłem (jak mawiał stary „przedwojenny” jeszcze woźny w mojej podstawówce numer dziesięć w Gdyni–Chylonii) Internet i oto co znalazłem na temat piękna.

Pitagoras: Wszystko jest piękne dzięki liczbie

Tomasz z Akwinu: Czego samo postrzeżenie się podoba.

Platon: Zachowanie miary i proporcji jest zawsze piękne.

Arystoteles: Piękno jest w wielkości i ładzie.

Alberti: Piękno jest zgodnością i wzajemnym zgraniem części.

Mądrzy skądinąd faceci, ponadczasowe znakomitości i klasycy plotą banialuki, a Pitagoras chyba oszalał!

Tymczasem czas, nieubłagalny czas biegnie niepostrzeżenie odsuwając za swoje nieprzekraczalne granice trud ludzi, który łagodzi moje trudy. Tempus fugit, aeternitas manet – czas ucieka, wieczność pozostaje, i na tym właściwie można by…

Pomimo dóbr, które zawdzięczam bliskim i mniej bliskim, noszę w sobie uczucie wewnętrznego nieporządku. Odkrywam ciągle nowe lądy, ale może to tylko fatamorgana, stare przestrzenie obserwowane nowymi oczami? Przypomina się stare przysłowie z „Księgi Przysłów”: Kłamstwem świat przejdziesz, ale nazad nie wrócisz.

Więc co? Rozwój? Ucieczka do przodu? Oczywiście rozwój, który w samej rzeczy zawsze jest protestem, buntem, niezadowoleniem z tak zwanych wartości i dążeniem do wyższych wartości, do ideałów. Cóż, można przystosować się z ochotą do dobra, piękna i prawdy, ale niestety także do krzywdy, kłamstwa, podstępu i zdrady.

Dobro, jakby wyczerpało swoje moce a piękno zbladło, spowszedniało i coraz częściej irytuje naiwnością, zaś prawdę zastępują kłamstwa w tak dobrym gatunku, że niewielu już pamięta, iż w ogóle istniała jakaś prawda. Może sensem życia nie są ideały, a po prostu samo życie, a więc wzmożona czujność, moralność, obrona przed zakłamaniem, ale też skłonność do samousprawiedliwienia, siły pozoru i czcze ambicje, egoistyczne motywacje? Uff! Więcej grzechów nie pamiętam, co nie oznacza, że lista zamknięta. Jeszcze się odezwę!

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar