Chcemy tego czy nie, potrzebujemy siebie nawzajem. Musimy być razem, musimy dzielić tą samą przestrzeń bo innej nie mamy. Musimy współżyć i wspólnie ją kultywować, w covidowych maskach czy bez. Tę przestrzeń, zawartość życia oraz bezradność wobec śmierci, możemy konfrontować tylko z tym, co znamy, z obrazami życia.
Sens tego wydaje się jasny i jeden – Życie zawsze kończy się śmiercią i na umieranie nie da się nigdy wystarczająco przygotować, więc ciesz się życiem póki trwa! Ale się też zastanów, że przecież śmierć może być również szansą na nowy początek, co sugeruje, że dom pogrzebowy może być gabinetem, miejscem rodzinnej terapii i odnowy. Jak by nie było, śmierć osoby bliskiej daje szansę opowiedzenia swojej historii, a wtedy ból wydaje się jakby o łut mniejszy.
No dobrze, nasze sprawy są ważne, ale w końcu co tam my, wojnę mamy! Wojnę rozpętaną przez Rosję z Ukrainą, która nie skończy się szybko, a może tylko na dwa sposoby – zwycięstwem albo śmiercią Putina. Na nic innego nie pozwoli mu rozbuchane ego, albo generałowie. Z ekranów telewizorów zionie bezprzykładne i szaleńcze bo niezrozumiałe okrucieństwo i bestialstwo rosyjskich żołnierzy.
Jak mamy się przed tym uchronić, jakiego oczyszczenia, jakiej formy zbiorowej reinkarnacji dokonać, jak odzyskać wiarę w silne ramię sprawiedliwości i moc prawdy? Arystoteles twierdził, że prawda to zgodność rzeczywistości z tym, jaki jej obraz tworzy się w umyśle. A jak te dwa obrazy się rozjeżdżają, to powstaje luka złudzeń, znana potocznie kłamstwem pospolitym.
Historia Związku Radzieckiego począwszy od 1917 roku, i dzisiejszej Rosji, oparta jest na kłamstwie. Kłamstwo jest fundamentem rosyjskiej myśli politycznej. Putin kłamie, bo inaczej nie potrafi myśleć. Kłamstwa owe wynikają między innymi z niemożności pogodzenia ogromnych możliwości olbrzymiego kraju, ze zniewoleniem społecznym i biedą oraz zawiścią obywateli, że na-Zachodzie-jest-lepiej. Swoją drogą prawda i kłamstwo, są w pewnym sensie tym samym, mówią że coś jest prawdziwe.
Wielka znawczyni Putina Krystyna Kurczab-Redlich twierdzi, że kłamstwa nie tylko sprawiają Putinowi przyjemność, ale stanowią ważny składnik jego osobowości. Kłamstwo w wykonaniu Putina przestaje być kłamstwem, a staje się aktem łaski dla umysłu, który pragnie aby wyobrażenia odpowiadały rzeczywistości.
My zaś, wydawałoby się, że wolne elektrony w europejsko-polskim piekiełku, ze zdumieniem zauważamy, że kłamstwo w sąsiedztwie prawdy dobrze się czuje i nie ma poczucia zagrożenia! Co więcej, wcale nie potrzebuje wsparcia i pomocy, żeby ludzie w nie uwierzyli i powtarzali.
Słyszałem, może czytałem, już nie pamiętam, jak któryś z polskich publicystów z literackim, wręcz poetyckim zacięciem, opisał swoją wizję historii Polski. Zobaczył Ją pod postacią żubra, jak mocarnie orze kopytem ziemię, a następnie wznosi potężny zwycięski ryk i rusza z impetem przed siebie. Dokąd? Nikt nie wie dokąd, ale pędzi, tętni i sapie w szalonej szarży ku.
Andrzej Szmilichowski