Z wolna uświadamiam sobie, jak wielką sprawą stała się przeprowadzka i start w samotne życie. Miałem nadzieję, że zacznę nasycać moje życie tym, co teraz obce, ale się w końcu wciągnę, świat wokół zacznie się wypełniać znakami do mnie przemawiającymi i tak wplotę siebie w nowe życie i krajobraz. Znajdę przyjacielskie drzewo, jakiś zakręt, jakąś ścianę, kąt załamania promieni słonecznych, coś, co będzie tylko moje własne.
Staram się, aby moje codzienne życie w jak najmniejszym stopniu różniło się od przedcovidowego, ale większość moich znajomych prawie wszystko (z gotowymi obiadami włącznie) kupuje teraz przez Internet i w ogóle nie widzi żywych ludzi! Zamówione zakupy przywozi kurier i stawia pod drzwiami. Oni „chodzą” na koncerty do opery, oglądają filmy i piją wino do komputera. Znajdują w nim i telewizorze „wszystko” co lubią i czego nie znoszą.
Na razie wszystko się zgadza, a nawet więcej, powinniśmy czuć wdzięczność, że jesteśmy tak pięknie i troskliwie zaopiekowani. Na razie korzystamy z Internetu i wybierając według własnych upodobań i potrzeb budujemy świadomie i samodzielnie własny świat, ale łatwo sobie wyobrazić, że będą nam stopniowo stwarzane i prezentowane różne światy. Iluzoryczne i kompletnie nieprawdziwe, ale przyjazne i łatwe do konsumpcji „rzeczywistości”.
Co nam począć? Co począć, kiedy my mali jesteśmy, a szum oceanów od zaczątków czasu niesie posmak nicości? Czym przy ogromie świata, zagrzebana w plażach oceanu Statua Wolności? Co począć, kiedy brak sił na więcej? Próbujemy tylko schwytać jakoś nasz ludzki czas.
Jakby tego było mało, jesteśmy świadkami i jednocześnie uczestnikami kryzysu wiary. Wiara i intelekt, dwie nieprzylegające do siebie całości. Z jednej strony nauka z całym swym dorobkiem, z drugiej dziedziny religijne podporządkowane przepisom konwenansu. Jeżeli prawem Natury jest morderstwo, jeżeli ma tak być, że przeżywa silniejszy, a ginie słabszy, jeżeli tak dzieje się od milionów milionów lat, gdzie tu miejsce dla dobrego i miłosiernego Boga?
Dlaczego człowiek istniejący na zawieszonej w pustce kosmicznej planetce, nie znaczącej więcej jak drobnoustroje pod mikroskopem, miałby mieć prawo do wyłączenia swojego cierpienia, identyczne wszak z cierpieniem psa ze złamaną łapą czy ptaka z przetrąconym skrzydłem? Dlaczego właśnie człowiek i tylko on, miałby być godny specjalnej uwagi i nagrody w postaci Odkupienia?
Skąd ten niezrozumiały przywilej wyjątkowości? Przecież okrucieństwo, choroby, śmierć, które są udziałem człowieka, mieszczą się w prawach Natury rozciągając się na wszystkie gatunki żywych stworzeń tej Ziemi? Czym różni się tłum na Nowym Świecie od zbiorowiska ameb, biorąc pod uwagę i odnotowując, że odruchy i zwyczaje ludzi są o wiele bardziej skomplikowane i różnorodne?
Czas jest przestrzenny i przestrzenna jest również teoria ewolucji. Jakżeby inaczej mogło być? Trudno sobie wyobrazić inny sposób niż, że czaso-przestrzeń rozciąga się wprzód i wstecz nauk przyrodniczych. Rzecz w tym, że człowiek stworzył sobie i na własny użytek problem w postaci wieczności, która się w tych ramach nie mieści. Potrafimy ją sobie (wieczność), wyobrazić jako linię bez początku i końca. Każde inne tłumaczenie niepojętej przestrzeni znajdującej się „gdzieś poza czasem” wymyka się umysłowi, który słowami „siły wyższe” ogłosił swoją kapitulację.
Życie jest skomplikowane. Banalne słowa, ale jak opisać sztywne kategorie wiary: Tu Niebo a tam Piekło, tu Zło a tam Dobro? A trudy umoszczenia się w życiu stale się powiększają. Przypomniało mi się stare polskie ludowe przysłowie: Każda pliszka swój ogonek chwali! – w dobrym momencie, ponieważ właśnie zastanawiam się nad zakończeniem.
Może dobrze będzie tak: Każdy chwali Boga, jak umie?
Andrzej Szmilichowski