W niedzielę w tragicznym wypadku samochodowym na autostradzie E4 koło Markardy zginął jeden z najbardziej kontrowersyjnych artystów szwedzkich Lars Vilks. Wraz z nim zginęło dwóch policjantów, którzy byli jego ochroną.
Ciężko ucierpiał także kierowca ciężarówki, w którą uderzył samochód którym jechał Viks. Szwedzki plastyk, rysownik, wykładowca akademicki, teoretyk sztuki i karykaturzysta Lars Vilks urodził się w 1946 roku w Helsingborg. Jego prace od lat budziły kontrowersje. Ale dopiero w 2007 roku zrobiło się naprawdę głośno, gdy szwedzka gazet ”Nerikes Allehanda” opublikowała karykaturę przedstawiające psa z głową Mahometa jego autorstwa, zatytułowaną ”Prawo do ośmieszania religii”. Wówczas 65-letniemu artyście zaczęto grozić śmiercią za jego satyryczne rysunki. Dla muzułmanów tworzenie wizerunków ludzi i innych istot żywych jest zabronione, a sportretowanie proroka Mahometa, zwłaszcza w obraźliwej formie, stanowi szczególne bluźnierstwo.
Od tej pory Viks miał stałą ochronę policji. Publikacja wzbudziła bowiem protesty i zamieszki w krajach arabskich, a al-Kaida oferowała za głowę Vilksa 100 tys. dolarów. W 2010 roku w Stanach Zjednoczonych za przygotowywanie zamachu na życie Vilksa skazana została Amerykanka Colleen LaRose, zwana ”Jihad Jane”, a w Irlandii w tym samym roku aresztowano siedem osób planujących zamach na niego.
W kolejnych latach również dochodziło do prób zamachu na niego. W 2012 roku artysta został zaatakowany przez 16-latka podczas wykładu w Uppsalii, i został obrzucony jajkami w czasie wykładu na uniwersytecie w Karlstad w środkowej Szwecji. Wykład dotyczył granic wolności ekspresji artystycznej.
W kolejnych latach dwóch sprawców próbowało podpalić jego dom. W 2015 roku Vilks przeżył atak terrorystyczny w Kopenhadze.
W ostatnim wywiadzie z września tego roku dla dziennika ”Svenska Dagbladet” Vilks stwierdził, że ”teraz rzadko się boi”. ”Myśl, że ktoś może mnie zaatakować pojawia się tylko podczas publicznych wystąpień” – podkreślił.
Na razie nie ustalono przyczyny wypadku, chociaż nie wyklucza się teorii i zamachu. Ale więcej wskazuje na to, że był to po prostu nieszczęśliwy wypadek, świadkowie zdarzenia mówią o tym, że prawdopodobnie eksplodowała opona w samochodzie którym jechał Viks.
Prace Larsa Vilksa są obecnie znane na całym świecie, między innymi wystawiane są obecnie na wystawie ”Sztuka polityczna” w Centrum Sztuki Współczesnej na Zamek Ujazdowski w Warszawie.
Prace i instalacje Vilksa budziły od samego początku kontrowersje i wywoływały wzburzenie. Tak było już w końcu lat 90-tych. W artykule ”Płonące pomniki” tak pisałem wówczas w ”Wiadomościach Kulturalnych”:
Dzieło sztuki powinno bawić i niepokoić. Obojętność wobec dzieła artystycznego to wyrok śmierci na sztukę. Z takim właśnie przekonaniem w bardzo napiętej atmosferze, organizatorzy największej tegorocznej wystawy rzeźbiarskiej w Szwecji (rok 1997 – dop. red.), Sculptura 97, zaprosili latem do niewielkiego miasteczka Falkenberg, leżącego na zachodnim wybrzeżu, 22 rzeźbiarzy z całego świata.
Nie była to może największa impreza kulturalna tego roku w Szwecji, ale niewątpliwie jedna z najgłośniejszych. Może dlatego, że jeszcze zanim nastąpiło jej uroczyste otwarcie, jedna z rzeźb została całkowicie spalona, druga poważnie zniszczona przez inny pożar, a na postawienie trzeciej w ostatniej chwili cofnięto pozwolenie. Wszystkie te działania były efektem niezadowolenia wzburzonych mieszkańców miasteczka, a przynajmniej ich części, która w anonimowych listach krytykowała artystów, że chcą miasteczko zaśmiecić czymś, co tylko w ich mniemaniu jest sztuką. Ale być może właśnie to podpalenie dzieła Gunilli Bandolins i Moniki Goras, które postawiły na głównym placu Falkenbergu, przedstawiające murowany z cegły dom, wypełniony śmieciami i deskami, zatytułowane ”Kupa śmieci naszych czasów”, spowodowało, że Sculptura 97 stała się wyzwaniem artystów rzuconym publiczności. Nie chodzi o to, by sztuka była piękna. Chodzi przede wszystkim o to, by dała do myślenia, by sprowokowała zastanowienie się nad naszym konsumpcyjnym trybem życia – stawały w swojej obronie rzeźbiarki. Mieszkańcy zgromadzeni na placu oklaskami przyjęli wyczyn nieznanego podpalacza i okrzykami niechęci przyjęli próby ugaszenia ognia przez straż pożarną.
Organizatorzy Sculptury 97 z niepokojem przyjęli tę akcję sabotażu, uznając, że jest ona wymierzona przeciwko twórczej niezależności. Nie był to zresztą pierwszy akt sabotażu w Szwecji wobec dzieł rzeźbiarskich. Już wcześniej próbowano zniszczyć znane dzieło Larsa Vilksa ”Ambasada”, zbudowane z setek desek i skrzynek wyrzuconych na brzeg przez morze. Pomnik, czy też raczej konstrukcja przestrzenna, była centralnym miejscem niezależnego państwa Ladonii, powołanego przez samego artystę. Władze komunalne na skutek parokrotnych prób zniszczenia jego pracy, a także meldunku złożonego na policję przez sąsiadujących z rzeźbą mieszkańców (twierdzili oni, że ta wysoka budowla stwarza niebezpieczeństwo dla bawiących się dzieci, które z chęcią wspinają się po konstrukcji ”Ambasady”), zmuszone były otoczyć teren wysoką siatką. Sam rzeźbiarz przyjmuje te akty gwałtu na jego pracach ze spokojem. Jego inna rzeźba ”Nimis”, w Kullabergu, już kilka razy była podpalana. Vilks twierdzi, że tak właśnie być powinno: sztuka musi wywoływać reakcje, a akty złości są normalnymi procesami socjalnymi. Poza tym, że jestem rzeźbiarzem, mam w sobie zadanie psychoterapeuty.
W takiej atmosferze ekspozycja rzeźbiarska Sculptura 97 ściągnęła do Falkenbergu dziesiątki tysięcy zwiedzających. W całym mieście prezentowano monumentalne pomniki, a także kompozycje przestrzenne, jak np. 50 masztów z pomarańczowymi wiatromierzami, wykonanych przez czeskiego artystę Ivana Kafkę, a umieszczonych wzdłuż wybrzeża.
Uwagę zwracały prace Norwega Per Inge Bjorlo, przedstawiające zamkniętą ze wszystkich stron wysokim murem latarnię uliczną, czy też 12 granitowych bloków w kształcie foteli, ważących każdy 8 ton, Francuza Erika Theretsa. Ale są i prace trochę mniejsze, jak zegar Stiny Ekman, poruszający się z szybkością o połowę mniejszą – specjalny podarunek dla zestresowanych mieszkańców Falkenbergu.
Wbrew bowiem opinii wielu mieszkańców, władze miasta zdecydowały się na sponsorowanie imprezy, i to sumą największą w historii Falkenbergu. W tej gorącej od pożarów atmosferze radni miejscy nie ulegli opinii, że z pieniędzy komunalnych powinna być finansowana przede wszystkim służba zdrowia, a nie kupa śmieci na głównym rynku. Twierdzili, że pieniądze przeznaczone na kulturę muszą być na kulturę przeznaczone, a Sculptura 97 czyni z Falkenbergu rzeźbiarska stolicę Szwecji. Okazało się zresztą, że chociaż budżet imprezy wyniósł ponad 3 miliony koron, to miasto, podobnie jak i ministerstwo kultury, wyłożyło tylko po pół miliona koron. Resztę sfinansowali prywatni sponsorzy uznając, że płonące pomniki to… dobra reklama dla regionu.
Organizator ekspozycji, a zarazem główny architekt Falkenbergu, Jan E. Forsberg, uważa, że świadoma polityka kulturalna zawsze pociąga za sobą rozwój życia gospodarczego. Palenie pomników to niezamierzona reklama. Każda reklama jest dla nas dobra, ale myśląc o przyszłości jestem niespokojny: do czego zdolne jest społeczeństwo? I nie chodzi mu tylko o niszczenie pomników, raczej o nietolerancję wobec myślących inaczej. W Szwecji płonęły już biblioteki i meczety. Czyżby nadszedł czas na palenie dzieł sztuki?…
Nic więc dziwnego, że Sculptura 97 stała się wydarzeniem kulturalnym, wobec którego nikt nie mógł przejść spokojnie. Bo chociaż obojętność wobec dzieła artysty to wyrok śmierci dla sztuki, to ogień rzadko kiedy sztukę tę potrafi utrwalić w naszej pamięci.
Tadeusz Nowakowski