Polacy na szczytach świata: Przyszłość taternictwa leży poza Tatrami (2)

Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych wspinaczkowe możliwości w Tatrach wydają się w zasadzie wyczerpane. (Jak mylne było to przekonanie, dowiodły lata późniejsze, wprowadzające taternictwo na nowy, super modernistyczny pułap (o czym niżej). Wąska czołówka taterników nie widzi już w zasadzie możliwości pierwszych przejść nowymi drogami i zdaje się być skazana na ciągłe powtarzanie dróg już opanowanych. Niezależnie od tego taternictwo nie ma się jeszcze czym pochwalić na arenie międzynarodowej, nasze osiągnięcia w porównaniu z narodami alpejskimi (Francuzi, Szwajcarzy, Austriacy, Niemcy) czy Anglikami są w r; 1930 żadne.

Wprawdzie już w r. 1818 młody polski poeta Antoni Malczewski, zapewne (jak wieści źródłowe niosą) uniesieniami romantyzmu (i zawiedzioną miłością) wiedziony – stanął na szczycie Europy – Mont Blanc (4807 m) – było to wówczas dopiero VIII wejście. Wprawdzie w tymże roku stanął on jako pierwszy człowiek na nieporównanie trudniejszej iglicy Aiguille du Midi. Wprawdzie na początku XX w. Alpy penetrowali wzdłuż i wszerz wybitni naukowcy – bracia Smoluchowscy, zaś Edward Janczewski stanął w r. 1916 na ”najpiękniejszej górze świata” – Matterhornie (4505). W r. 1930 było to jednak bardzo mało. Organizacja pierwszej, oficjalnej wyprawy polskiego Klubu Wysokogórskiego w Alpy stała się sprawą naglącą.

Pada hasło: ”Przyszłość taternictwa leży poza Tatrami”. Istotnie bowiem, zdobycie większego doświadczenia w terenie śnieżno-lodowym (a jak wiadomo szczyty Alp pokryte są grubą skorupą nietopniejącego śniegu i lodu przez okrągły rok) pozwoliłoby w przyszłości wyrwać przyrodzie ostatnie zagadki Tatr w zimie. Ponadto sukcesy w górach wysokich mogłyby stać się wielkiej miary czynnikiem propagandowym, przyciągającym w Tatry szerokie rzesze młodzieży.

Taternictwo było bowiem w okresie międzywojennym sportem stosunkowo elitarnym, dość kosztownym, przyciągającym z reguły ludzi wykształconych, szukających w zetknięciu z przyrodą odprężenia i antytezy swej codziennej działalności w wielkomiejskich ośrodkach. Stąd nigdy nie brak było w Tatrach artystów – ludzi znajdujących w górach natchnienie dla swej różnorakiej twórczości. Poza już wymienionymi, na stale łączyli swe życie z górami obaj Witkiewicze – ojciec i syn, Rafał Malczewski, Jalu Kurek, zakopiańczyk – powojenny dyrektor Szkoły Rzeźby – Antoni Kenar, pisarz J.M. Rytard i wielu innych, nierzadko jeszcze bardziej znanych i wybitnych.

Pod koniec lat dwudziestych ”ambasadorem” polskiego taternictwa w Alpach był Jerzy Golcz, wspinacz co się zowie zuchwały, często podejmujący samotne wyprawy i posiadający zazwyczaj wyjątkowe szczęście. W czasie jednej ze wspinaczek na szczyt Le Pave potrafił on ześlizgnąć się kilkaset metrów w dół po lodowcu, by później … o własnych siłach – choć poturbowany – dojść do schroniska. Golcza widzimy także w składzie I Polskiej Wyprawy w Alpy Delfinatu w r. 1931, w czasie której oprowadzał on niejako swych kolegów, świetnych taterników, lecz nowicjuszy wśród lodowych, czterotysięcznych masywów Barre des Ecrins czy La Meije. W wyprawie wzięli m.in. udział: Wincenty Birkenmajer, Jan Kazimierz Dorawski i Jan Alfred Szczepański. Dokonała ona kilku ładnych i dość trudnych powtórzeń, w sumie jednak nie mogła stać się więcej niż rekonesansem. Również dalsze wyprawy alpejskie w latach trzydziestych nie mogły siłą rzeczy przynieść polskiemu alpinizmów rewelacyjnych sukcesów. Większość liczących się dróg alpejskich była już (nierzadko wielokrotnie) pokonana, inne – w pełni osiągalne dziś również przez Polaków – były wówczas poza czyimkolwiek zasięgiem, leżały poza progiem możliwości fizycznych, psychicznych i sprzętowych. Toteż w czasie wypraw w Alpy Sabaudzkie (masyw Mont Blanc), Delfinackie czy Wysokie Taury Polakom pozostawały powtórzenia. Najtrudniejsze i najwartościowsze z nich to przejście grani Iluminaty oraz ostrogi Brenva w masywie Mont Blanc.

Jak się okazało, większe pole do popisu znaleźli Polacy w wyprawach zamorskich, w góry egzotyczne. I tu posiadaliśmy nie byle jakie, choć oparte najczęściej na inicjatywie jednostek – tradycje. Pionierami polskiego alpinizmu na obu półkulach byli z reguły wychodźcy polityczni, pozostający niekiedy – z konieczności – w służbie obcych państw. Strzelecki w górach Australii, Ignacy Domeyko  – niestrudzony eksplorator Andów Chilijskich, gen. Chodźko na Araracie i Antoni Jakubski na Kilimandżaro – ustanawiali rekordy wysokości, które miały być pobite dopiero przez I Polską Wyprawę w Andy.

Na Ventisquiero de los Polacos

Wyprawa mogła dojść do skutku dzięki ogromnemu wysiłkowi organizacyjnemu i finansowemu jej uczestników, Klubu Wysokogórskiego, pomocy wielu instytucji i całego społeczeństwa. Do Argentyny wyruszyło 6-ciu uczestników: Konstanty Jodko-Narkiewicz (kierownik), Stefan Osiecki, Stefan Daszyński, Wiktor Ostrowski, Jan Kazimierz Dorawski i Adam Karpiński. W pierwszym etapie wyprawy zbadano dziewiczą grupę Cordillera della Ramada, zdobywając kilka szczytów 6-tysięcznych (w tym 4-ty szczyt obu Ameryk – Mercedario – 6800 m, Alma Negra, La Mesa, Cerro Ramada) oraz pięciotysięcznych. Następnie – omijając ogarniętą krótkotrwałą rewoltą antyrządową prowincję San Juan – polscy alpiniści zwrócili swe kroki ku najwyższemu szczytowi kontynentu amerykańskiego – Aconcagua (według nowych pomiarów jednak nie przekraczającego 7000 m, wznoszącego się ”zaledwie” na wys. 6956 m). Szczyt ten był już zdobyty 7-krotnie (po raz pierwszy w r. 1897 a po raz siódmy na kilka dni przed wejściem Polaków) uciążliwą, lecz nie nastręczającą trudności technicznych drogą od półn-zachodu. Polacy postanowili dokonać VIII wejścia inną droga, od półn-wschodu, przez lodowiec nazwany później Lodowcem Polaków. Był to bodaj pierwszy w historii światowego alpinizmu wypadek wspinaczki na szczyt rzędu 7000 m inną drogą niż (z reguły najłatwiejsza) trasa pierwszych zdobywców. Toteż opinie prasy argentyńskiej były entuzjastyczne, a dotyczyły zarówno sportowego jak i naukowego dorobku wyprawy (skartografowanie rejonu Rarnada). Wysoko też oceniony został sprzęt wyprawy, najczęściej produkcji krajowej (np. rakobuty pomysłu Adama Karpińskiego czy specjalne namioty szturmowe).

Sukces pierwszej wyprawy zachęcił i umożliwił wysłanie w 3 lata później drugiej, liczącej tym razem czterech uczestników: weteran poprzedniej ekspedycji Stefan Osiecki oraz 3 nowicjuszy – Jan Alfred Szczepański, Witold H. Paryski i Justyn Wojsznis. Tym razem spenetrowano pustynny i odstręczający rejon Puna de Atacama na granicy argentyńsko-chilijskiej. W bardzo trudnych warunkach Puny (nazwa ta oznacza nie tylko obszar ale także panującą tam chorobę) zdobyto znów kilka dziewiczych 6-tysięczników, wśród nich 2-gi szczyt Ameryki Nevado Ojos del Salado (6688 m), oraz Nevado Pissis, Nevado Tres Truces i Volcan Copiapo. Podobnie jak członkowie pierwszej wyprawy, uczestnicy drugiej mieli możność odkrycia bardzo interesujących reliktów dawnej kultury materialnej Indian – tzw. pircas, kamienne murki wokół ognisk; obcowali także z bardzo ciekawymi zjawiskami przyrodniczymi i klimatycznymi (np. całe pola tzw. ”śniegów pokutniczych – nieves penitentes”, tych samych, z którymi zetknęli się w dwadzieścia kilka lat później i pod zupełnie inną szerokością geograficzną, uczestnicy polskiej wyprawy w Hindukusz). Także dorobek naukowy polskich andynistów powiększył się znacznie. Jest faktem interesującym, choć zapewne przypadkowym, że spośród uczestników II wyprawy, trzej zajmowali się później działalnością edytorską i dziennikarską, natomiast spośród członków 1-ej trzech nie żyje, zaś Wiktor Ostrowski (pisane w r. 1964) wyemigrował na stałe do Argentyny, gdzie nadal – mimo zaawansowanego wieku – uprawiał turystykę wysokogórską i był w stałym kontakcie z bardzo silnym ośrodkiem polonijnym i grupą polskich wspinaczy andynistów, notujących w ostatnich latach poważne osiągnięcia.

W r. 1935 wyprawa Klubu Wysokogórskiego w afrykańskie góry Wysokiego Atlasu zanotowała szereg liczących się osiągnięć, ze zdobyciem najwyższego szczytu całego masywu (Dzebel Tubkal – 4165 m) włącznie. Ale sukcesem bezspornie największym było zorganizowanie w r. 1939, w przededniu wojny, wyprawy w Himalaje.

Aleksander Kwiatkowski

cdn

Lämna ett svar