X Baneff 2021: Pir wo wremja czumy?

Dwa równoczesne, cyfrowo dostępne przeglądy filmów naszych południowych sąsiadów to może ni mniej ni więcej uczta dla kinomanów w czasie zarazy.

Tegoroczny, jubileuszowy, X-ty Festiwal Filmów Bałkańskich (12-24.4) nie po raz pierwszy pobudza do myślenia o granicach półwyspu bałkańskiego, będących częściowo granicami Europy.  Niejednokrotnie już przywoływana statystyka udziału w festiwalu poszczególnych krajów świadczy teraz o pewnej równowadze. Tradycyjna dotąd przewaga Serbii, w tym roku, zmniejszyła się do 3 filmów, wobec 2 greckich i po jednym z Macedonii (Północnej!), Chorwacji, Czarnogóry, Bułgarii i Rumunii. Niewytłumaczalną ciekawostką był natomiast jedyny film spoza Bałkanów, chiński dokument ”Malzidian”, tendencyjnie zamierzony panegiryk na temat sposobu opanowania pandemii w Chinach i może na temat Chin w ogóle, zgoła przemilczający nabrzmiałe tam problemy na obrzeżach, jak Hong-Kong czy Sinkiang.

Wystawiając ten totalitaryzm poza Bałkany nakreślmy z kolei granice półwyspu na kierunku południowo-wschodnim – sądząc po jednym z najlepszych filmów festiwalu, greckim dokumencie ”The UnLost homeland” reż. Eftychii Fragou. Zrealizowany w odpowiednim momencie konfliktu grecko-tureckiego na morzu Egejskim i Jońskim film przypomina mało znany pogrom konstantynopolskich Greków przez turecki motłoch we wrześniu 1955, związany ze sprawą Cypru, ponoć z inspiracji brytyjskiej. To przypomina noc kryształową 1938, a także noc św. Bartłomieja 1572. Główna ulica w dzielnicy Pera miała sklepy greckie, ormiańskie i żydowskie, a jedną grecką rodzinę ocala z bronią w ręku zatrudniony tam Kurd. Wspominają dzisiejsi 70-80- letni, wówczas dzieci i nastolatkowie, niektórzy zmarli tuż po realizacji, ale emigrujący do Grecji dużo wcześniej, w ramach kompletnej etnicznej czystki w Turcji, której szanse na członkostwo w EU winny być coraz mniejsze. Ale równie ważną częścią filmu, poza odbudową zniszczeń, jest szkolnictwo na poziomie gimnazjalnym, nawiązujące do greckiej przeszłości Bizancjum.

Do niedawnej historii nawiązał także drugi film grecki – ”A Tale of the North Greece”, reż. Marco Papadopoulos. Rozegrany w 2 planach czasowych: od zamachu gen. Metaxy 1936 po koniec wojny domowej 1949, ukazuje w naturalistycznych scenach, jak trudno lub łatwo jest zabić człowieka. To historia konfliktu politycznego, zbrodni i zemsty na tle przestępczego półświatka.

Podobnie w dwóch planach czasowych (1876, 1918) ukazane są – w filmie ”Ime Naroda”, reż. Darko Bajic – losy i spuścizna Svetozara Miletica (1826-1901), posła do sejmu Węgier z Novi Sad, wydającego tam pismo ”Zastava”, zasłużonego w walce o autonomię serbskiej Vojvodiny w ramach imperium Austro-Węgier.

Większość pozostałych filmów poświęcono tematyce współczesnej, częściej w formie dramatu psychologicznego niż społecznego. Małe kłopoty i wielkie marzenia w ”Dovati nebo” Milutina Darica, dzieci z rozbitych rodzin w bułgarskim filmie ”Petia na mojata Petia” Aleksandra Koseva. I nie narodzone dzieci w chorwackim ”Tereza 37” Danilo Serbedzija.

Ale w filmie Koseva rozpięto narrację w odstępie kilkudziesięciu lat między autentycznym samobójstwem poetki Petii Dubarowej (1962-79), a próbą tegoż współczesnej 17-latki postawionej w obliczu nawrotu autorytarnego wychowania przez nowego dyrektora gimnazjum.

*

Jedyny film rumuński należał niestety do najmniej udanych, ale równocześnie wspomogło go kilka innych w osobnym przeglądzie, zorganizowanym przez Instytut Rumuński w Sztokholmie. Z większym powodzeniem mógłby być zastąpiony przez obecną tam koprodukcję z Serbią ”Ivana the Terrible” w reżyserii pracującej w Rumunii Ivany Mladenovic. Choć nie jest to ”Osiem i pół” Felliniego, to jednak reżyserce udało się w swym drugim pełnym metrażu półdokumentalnie pokazać-  i może rozwiązać – swoje przeszłe i obecne problemy: zdrowotne, psychosomatyczne, zawodowe, prywatne na tożsamościowym pograniczu serbsko-rumuńskim (Kladovo-Dunav-Bucuresti).

Wspólnym mianownikiem trzech filmów:  ”Colectiv” (reż. Alexander Nanau), ”Wood” (reż. Michaela Kirst, Monica Lazuream-Gorgan, Ebba Sinzinger) i ”Visslarna” (reż. Corneliu Porumboiu) są wysiłki 4-ej władzy (media) w celu demaskacji korupcji, np. przy rabunkowym wycinaniu lasów na Syberii ,w Rumunii i Peru, dopiero pod koniec powodując inicjatywy władzy, policji, sądu. Wątpliwe jednak czy ktokolwiek poniesie odpowiedzialność.

Aleksander Kwiatkowski

Lämna ett svar