Moja Mama, a rok ów w naszym kraju był 1951 albo drugi, zbierała z jednym wytwornym panem na ulicach Gdyni, składki do puszki na Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy. Pan, gdy zoczył znajomych, podstawiał puszkę i pochylając konwencjonalnie głowę szeptał do ucha: Na sfołeczny fundusz Dobrodzieju! I to by było na tyle gwoli wstępu.
W naszej kochanej Ojczyźnie nadszedł czas, że zwycięscy zaczynają się bać zwyciężonych. Ci bowiem pożal się boże zwycięzcy, nerwy mają napięte jak postronki i gdyby się nie bali, tak jak boją, skutków, już strzelaliby po nocach nawet do cieni.
Nadszedł koniec roku a wraz nim narasta u nich obawa przed nadchodzącym niebytem. Spodziewają się miłosiernej śmierci publicznej, nie zdając sobie sprawy, że śmierć miłosierna jest straszna i nie umywa się do zwykłej (O znanej aktorce – której imienia nie wymienię, a która pierwsza pokazała w polskim filmie gołą pierś, oraz jej kochanku znanym pisarzu, mawiano kąśliwie – Oni się do siebie nie umywają).
Opanował ich strach (nie kochanków, zwycięzców), schwytał w swoje potężne szpony wszędzie i na każdym „posterunku” – tak nazywają swoje liczne lukratywne posady, i trzyma. A strach potrafi czynić ludzi, w szczególności ludzi miernych jakimi są, ekstremalnie bezlitosnymi.
Szerokie i coraz szersze kręgi zataczają informacje które donoszą, że więcej i więcej wśród nich wierzących agnostyków. Ta zręczna konstrukcja – wymyślona wcześniej i nie przez nich, pozwala im nie mieć hamulców z żadnej strony. Co czyni, że głośno wierząc w Boga i padając na kolana przed częstochowską Królową Polski , jednocześnie kłamią jak najęci o wszystkim ważnym i nieważnym, oraz równie intensywnie oddają się złodziejstwu.
Swoje śladowe – bo jak się zaraz okaże, miłosierny Bóg pozostawił im szansę – sumienia oczyszczają, opierając się na wskazaniach jedynej prawdziwej księgi chrześcijańskiej cywilizacji, mianowicie Biblii. Otóż – co żartem prima aprylisowym ani żadnym innym nie jest – oryginalny pra-zapis Biblii w języku aramejskim (nie greckim, hebrajskim, czy innych licznych tłumaczeniach), nie prosi pokornie o to, co niemożliwe – „I odpuść nam nasze winy”, tylko wyraża błogą nadzieję – „I odpuść nam nasze długi”.
Czego wszystkim PT wiernym i niewiernym, życzy na 2021 rok
Andrzej Szmilichowski