Gdy Państwo będziecie czytać ten tekst będzie już po pierwszej rundzie, po której do dalszej rozgrywki weszli panowie Duda i Trzaskowski.
W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku na popularną melodię Czarnego Kowala (Black Smith) w STS-ie (Studenckim Teatrze Satyrycznym) śpiewano balladę o dwunastu entuzjastach. Później plebs nadał jej formę pornograficzną.
Z prezydencką debatą telewizyjną z dnia 17 czerwca b.r. było podobnie… zabrakło dwunastego, który by coś rozsądnego powiedział. Obserwatorzy uważali, że w zasadzie nikomu nie znany pan Waldemar Witkowski wypowiadał się najbardziej składnie i rozsądnie. Tacy kandydaci, jaka prezydentura. Urząd Prezydenta RP udało nam się sprowadzić do ruiny.
Po pierwszej wojnie światowej była szansa utrzymania w Polsce monarchii. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski ponoć się nad tym zastanawiał i swoim córkom (następczyniom) nadał królewskie imiona – Wanda i Jadwiga. Wybraliśmy jednak Republikę, którą osłodziliśmy starodawną, polską nazwą – Rzeczpospolita.
Pierwszym polskim prezydentem był Gabriel Narutowicz pochodzący z dobrej szlachty, po jego zabójstwie prezydentem został Stanisław Wojciechowski ze szlachty zagrodowej, po zamachu majowym prezydentem został Ignacy Mościcki znowu z wielkiej szlachty. Prezydenci emigracyjni to też szlachta, a nawet dwóch z nich miało tytuły hrabiowskie.
Pierwszym prezydentem RP nie szlachcicem był Bolesław Bierut, drugim Lech Wałęsa. Aleksander Kwaśniewski to drobna szlachta, Lech Kaczyński to średnia. Bronisław Komorowski to arystokrata (hrabia) i trzeci nie szlachcic Andrzej Duda. Trzaskowscy to znowu dobra szlachta.
Ja nikomu nic nie sugeruje. Po prostu takie luźne moje uwagi.
Ludomir Garczyński Gąssowski