ZYGMUNT BARCZYK: Miasta odlotowe, miasta uwięzione

Dwa niezwykłe typy miast obrazują rozdźwięk cywilizacyjny właściwy naszym czasom. Jedno to Aerotropolis, drugie to współczesny obóz dla uchodźców. Pierwszy typ, to nieznany wcześniej model ogromnego lotniska-miasta, drugi, to siedlisko przymusowej migracji, które miało być przejściowym, a stało się permanentnym. Obozy uchodźców, istniejąc latami, stają się trwałymi strukturami o cechach miasta.

Lotnisko tworzy miasto. To nowość. Zapomnijmy w tym momencie o lotniskach, nawet tych największych, które dotąd znamionowały rozwój obrzeży wielkich miast. Mowa o mega lotniskach, które same z siebie wytwarzają przestrzeń miejską, tworząc nowe strefy biznesu, logistyki, usług i rozrywki. Dzieje się już tak na Bliskim Wschodzie i w Azji, przyjdzie czas na Europę. Zabawnym oznacznikiem tej tendencji jest przytoczony przez Paulinę Wilk w swoim artykule o aerotropolis, przykład lotniska w Dubaju, określanego jako „lotniska z doczepionym emiratem”.

Również Chiny zadziwią nas wkrótce rozmachem swoich mega lotnisk, czy raczej nowych miast typu aerotropolis. Jednym z największych ma być Daxing, oddalone od Pekinu o 50 km. Przewiduje się, że przyjmować będzie 200 mln pasażerów rocznie. Cudem urbanistycznym, i to na sztucznie utworzonym lądzie, jest koreański Incheon. Niby lotnisko, ale jakie, skoro jego serce stanowi kompletne miasto, oferujące połączenie zaledwie 3,5 godzinnym lotem z co trzecim mieszkańcem globu. Ekspresowe drogi, kolej magnetyczna, metro w terminalu, wszystko co potrzebne jest do dyspozycji, by móc błyskawicznie udać się do miasta, a i dalej. Z terminalu w Incheon biegnie nad powierzchnią morza 21 kilometrowy most, którym w kwadrans dociera się do Songdo, koreańskiego miasta przyszłości.

John Kasarda  twierdzi, że nowe megalotniska, jak i miasta budowane na ich bazie, będą dla naszego stulecia tym, czym w poprzednich wiekach były kolejno: porty morskie, dworce kolejowe i autostrady. Tym razem, poszczególne kręgi miasta, z przypisanymi im funkcjami, powstają wokół lotniczych terminali, bo to lotnisko jest dominantą w powstającej strukturze miasta.

Aerotropolis mogą stać  się celami podróży samymi w sobie. Takim już jest, uważany za najpiękniejszy kompleks tego typu: singapurskie lotnisko Changi uznane w prestiżowym rankingu Skytrax za najlepszy port lotniczy na świecie. W kwietniu 2019 roku udostępniono podróżnym nowy jego architektoniczny klejnot: Jewel. To nazwa nowej hali i centrum handlowego. Łączy trzy terminale lotniska, jest naszpikowana nowoczesnymi technologiami, oferuje dostęp do przyrody na wyciągnięcie ręki, a w jej sercu znajduje się 40-metrowy wodospad, wokół którego rozciągają się ogrody.

Celami turystycznymi nie staną się zapewne nowe obozy skupiające uchodźców. To skrajnie przeciwny przykład urbanizacji powstającej z myślą o ludziach, którzy tu „tylko przejazdem”. Doświadczenia współczesne wskazują na to, że obóz, tworzony ad hoc, w miarę upływu czasu, staje się permanentnym. Zważywszy to, wolontariusze, służby serwisowe, eksperci, pracujący dla organizacji międzynarodowych, zdołali wypracować modele stałego, a nie przejściowego siedliska, w którym warunki życia chciałoby się uczynić możliwie dogodnymi a organizację obozu możliwie funkcjonalną.

I tu pies pogrzebany. Humanitarne akcje pomocy, w sytuacjach nagłych, bo często powodowanych wojną bądź kataklizmem, udogodniły praxis polegającą na tym, że pomoc będzie efektywna jeśli przyjmie formę obozu. Obozu przejściowego w zamyśle, zanim ludzie znajdą inne rozwiązania, czyli będą mogli wrócić do swoich domów, bądź emigrować. Ważną przesłanką koncepcji obozu dla uchodźców było przekonanie, że to tylko coś prowizorycznego, zanim znajdą się inne stabilne rozwiązania. To myślenie pokutuje nadal i spotyka się z rosnącą krytyką, jako że z 10 milionów uchodźców przebywających w ponad 1000 obozów rozmieszczonych w 60 krajach, tylko niewielka cześć rotowana jest szybko. Reszta spędza tam całe lata.

Największym z nich jest obóz Dadaab, w północno wschodniej Kenii, pomieszczający prawie pół miliona uchodźców. Na jego przykładzie, i na wielu innych, można zilustrować tezę, że humanitaryzm wypiera elastyczność myślenia, jako że organizacja i układ przestrzenny obozu o wielkości sporego miasta, odciśnięte są relacją: „pomagający–ofiara”. W model takiego obozu wpisana jest pasywność, czy wręcz bezradność jego mieszkańców. Wyraźnie rozdzielone są funkcje dostarczyciela serwisu i jego beneficjenta.

Dominuje nadal, klasyczny dla obozów (nawet takich, jak obozy jenieckie czy niemieckie obozy koncentracyjne z czasów wojennych), prosty układ przestrzenny z barakami, namiotami, czy innego typu schronieniami, tworzącymi regularna siatkę prostokątów. To, co może różnić obozy między sobą, to sposób rozlokowania przybyłych. Trzeba zważać by właściwie łączyć i oddzielać od siebie grupy ludzi w z góry narzucony sposób. Najważniejsze są względy etniczne i religijne. Zygmunt Bauman mówi wręcz o antyhumanitarnej logice prowadzenia działalności humanitarnej, gdzie wywodzący się jeszcze z początków XX wieku model obozu twardo bazuje na pryncypiach funkcjonalnej donacji.

Wobec trwałości zjawiska niewydolności migracyjnej, pojawiają się nowe koncepcje obozu. Chodzi o to by zaczął przypominać autentyczne miasto.  Łatwo powiedzieć, trudno wykonać. Schody są wysokie. Przede wszystkim, status uchodźcy w kraju który udziela azylu, nie daje podstaw prawnych do funkcjonowania na prawach obywatela, a bycie „obywatelem miasta”, jakim staje się obóz, jest problematyczne. Z drugiej strony nadawanie praw miejskich użytkownikom infrastruktury obozowej, pozwoliłoby przełamać impas w relacji donator-ofiara, wzbudzić poczucie odpowiedzialności za swój los i chęć praktycznego uczestnictwa w codziennych pracach. Może to być zaczątek wykorzystywania kwalifikacji, które „pensjonariusze obozu” mogliby wnieść w jego funkcjonowanie. Palestyńskie i syryjskie obozy dla uchodźców w Libanie są już praktycznie takimi miastami, jako że logika suku i wymiany w oparciu o prace małych warsztatów, połączona z dostawami z zewnątrz, zwiększa szanse na funkcjonowanie siedliska w sposób przypominający styl życia w rodzimych wioskach i miastach.

Aspekt obozu jako miejsca, które powinno rozwijać cechy miasta, zyskuje na znaczeniu wraz z radykalnym wzrostem uchodźców z miast. Obraz dzisiejszy nie przypomina obrazu obozów sprzed wieku, gdzie grupy wiejskie miały stacjonować w przygotowanych obozowiskach, w których życie mogłoby płynąć możliwie podobnie jak przed wysiedleniem. Aktualne kryzysy migracyjne dotyczą ludzi nawykłych do życia w kulturze miejskiej i trudno im przywyknąć do funkcjonowania „w dotowanej wiosce”, w dodatku separowanej od otoczenia. Niektóre z obozów, ze względów bezpieczeństwa, są de facto obozami internowania.

Liczne obozy dla uchodźców nie posiadają regulacji niezbędnych do funkcjonowania autentycznego miasta. Trudno zatem przychodzi żyjącym tam „wytwarzać” przestrzeń po swojemu, i tę symboliczną i tę realną, napotyka to na mur formalnych wymagań obozowych. Potężna migracja ludzi uruchamia również potrzeby nowego spojrzenia na miejskość, która się rodzi w wyniku przesiedleńczych dramatów. Współczesne obozy dla uchodźców mogą być prymitywne i nowoczesne jednocześnie. Funkcjonuje w nich zwykle rozwinięta komunikacja internetowa, przy jednoczesnej zacofanej organizacji życia społecznego, dławionej formalnymi rygorami prowadzenia akcji humanitarnych i niejasnością relacji prawnego statusu uchodźców w systemie prawa kraju w którym stacjonują.

Przykłady obozów w Libanie i Turcji wskazują na znaczenie „rozwiązań mieszanych”, gdzie rygory obozowe kompletowane są inicjatywą o charakterze miejskim. Mimo że z definicji mają być „miastem przejściowym”, wydają się stabilnym konceptem siedliska, który może się okazać bardziej trwałym niż najnowsze modele „miast odlotowych”.

Zygmunt Barczyk

Wilk, P. „Odlotowe miasta”, Polityka nr 16, 15.04.2015
Kasarda:, J.,  Aerotropolis: The Way We Will Live Next”
Grbac, P., Civitas, polis and urbs. Remaining the refugee camp as the city.
Refugee Studies Centre, Oxford Department of International Development University of Oxford. Working Paper Series no.96 2013

Lämna ett svar