POLKA W SZWECJI: Jul

Tytuł wpisu jest nieprzypadkowy, słowo Jul oznacza święta Bożego Narodzenia, to także słowo – przedrostek do wszystkiego, co się z tymi świętami wiąże; słowo, które słyszymy tu przez cały grudzień.

Myślenie o Jul zaczyna się już w listopadzie, kiedy w sprzedaży pojawiają się bożonarodzeniowe dekoracje i światełka, a ślicznych przytulnych skrzatów zaczyna przybywać jak grzybów po deszczu. Czasami w tych małych grupach wyglądają, jakby knuły jakąś świąteczną zmowę!

Również jeszcze w listopadzie zaczynają pojawiać się w gazetach oferty restauracji na świąteczny stół (Julbord). Julbord to rodzaj takiego przyjęcia, poczęstunku organizowanego najczęściej przez pracodawców dla pracowników. Tradycja Julbord jest bardzo stara, ale dawniej urządzano przyjęcia tylko w gronie rodzinnym, a gospodyni miała wtedy niebywałą okazję się wykazać. Dziś jest trochę inaczej ale jakkolwiek nie jest to zorganizowane, myśl przewodnia jest prosta – wspólny posiłek, rozmowa i rozrywka oraz przedsmak świąt.

Cztery niedziele przed Wigilią zaczyna się adwent. Zauważyłam tutaj zamiłowanie (kobiet zwłaszcza) do robienia własnych świeczników adwentowych oraz do celebrowania adwentu, zapalania świec i odliczania tygodni do świąt. Przyjęłam tę tradycję, również robię własny świecznik, co roku inny i co niedzielę zapalam kolejną świecę. Dzisiaj zapalę trzecią – do świąt został nieco ponad tydzień!

Świeczniki adwentowe są również w wersji z lampkami elektrycznymi. Szwedzi stawiają je we wszystkich odsłoniętych oknach, tak jak lubią w nich wieszać lampki – gwiazdy (julstjarna). Im bliżej do świąt tym więcej tego oświetlenia w oknach, co daje wrażenie przytulności, jasności i ciepła. Nawet gdy człowiek wraca z pracy, głodny, zmęczony i skulony z zimna, to światła „wychodzące” z domów na ulicę sprawiają, że droga staje się przyjemniejsza.

Dla dzieci robi się lub kupuje kalendarze adwentowe, (julkalender). Ale tak jest chyba prawie na całym świecie. Prawie, bo niestety wciąż jeszcze są kraje, w których dzieci nie tylko nie mają radości obchodzenia Świąt ale również nie mają co jeść i pić. Serce boli. W okresie przedświątecznym obserwuję wzmożone akcje dobroczynne, w mniejszym lub większym wymiarze. Akcja niesienia radości i „podzielenia się” świętami (dela Julen) jest aktem dobroci tysięcy ludzkich serc i jedynym elementem przedświątecznego rozgardiaszu, który chciałabym, by trwał cały rok.

Popularny w Szwecji jest Julmarknad –  bożonarodzeniowy jarmark, na którym  można kupić różne tradycyjne regionalne smakołyki oraz rękodzieła. I to jest właśnie priorytetem, aby wyroby były od drobnych producentów, najchętniej domowej roboty i także oczywiście w świątecznym klimacie. Na takim targu można zaopatrzyć się w choinkę, wędzone udo renifera albo przytulny wełniany pled. Przedświąteczny radosny nastrój podniecenia oraz uśmiech na twarzy są na takim jarmarku najważniejsze!

Sklepy prześcigają się próbując przyciągnąć rozglądających się za prezentami klientów. Wystawy sklepowe zaopatrzone są chyba w specjalny magnes, bo nawet jak nie wejdzie się do środka, to chce się całą wystawę dokładnie obejrzeć. Szwecja słynie ze swojego design więc wystawy są czasem naprawdę ładne i przyciągające.

Monika Henriksson

O mnie, o blogu. Nazywam się Monika Henriksson. Jestem Polką żyjącą w Szwecji a swoje życie imigrantki ubieram w słowa i fotografie. Cieszę się życiem, a swoją radością oraz pasją odkrywania nowej ojczyzny chcę się z Wami podzielić w tym oto blogu. https://polkawszwecji.wordpress.com/

Lämna ett svar