W życiu wcale nierzadko zdarza się, że jakieś zajście, moment, błysk spostrzeżenia, powtarza kształt zdarzenia, które miało miejsce w przeszłości. Bywa częściej jak rzadziej, że nie jest to miłe wspomnienie gdyż tak jesteśmy skonstruowani, że lepiej zapamiętujemy zło niż dobro. Być może dlatego, że zło jest bardziej wyraziste.
Świat jest przepełniony złem, opisywanym często i niekiedy z wstrząsającą obojętnością. Gorzej nawet, bowiem obserwacje i doświadczenie mówią, że zło potrafi zastąpić dobro. Osaczyć je, oblać jadem, w końcu zatopić. Zło potrafi przetrwać w różnej formie, niby zacisza spokojnego życia rodzinnego, niby miłości do natury i zwierząt, niby przyjaźni, niby kościelnej doskonałości.
Jak w tak szerokim kontekście zła może przetrwać, w ogóle mieć sens wiara, iż nic nie jest ważniejsze od miłości, oraz że miłość i czas leczą rany? Mogę się zgodzić na miłość, ale z czasem to nieprawda, czas niczego nie leczy, ponieważ nic nie należy do przeszłości. Wszystko jest teraźniejszością i może łatwo stać się częścią niechcianej przyszłości, która również teraźniejszością jest!
Taka koncepcja może nie każdemu odpowiadać, ale podpowiada różne rozwiązania. Na przykład – Nie odkładaj planów! Nie odkładaj, zwłaszcza tych przyjemnych, albowiem szansa może się nie powtórzyć, może przepaść bezpowrotnie, a świat nie jest światem dobra! Nie jest? Nie jest! I więcej, myślenie wyłącznie kategoriami dobra jest wielce ryzykowne, a może stać się niebezpieczne!
A więc zło? Tak, zło jest i działa. Ale teorie o demonicznej sile zła to trochę legendy o żelaznym wilku, bowiem zło jest tak powszechne i zwyczajne, że stało się banalne. Zło to ekspozycja niezdolności do empatycznego myślenia, myślenia z pozycji innego człowieka. Kamień zaczyna się toczyć startując od zobojętnienia.
W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia na uniwersytecie w Yale USA przeprowadzono taki eksperyment. Grupie studentów kazano wierzyć, że będą razić prądem osoby w sąsiednim pomieszczeniu. Powiedziano im, że biorą udział w wyjątkowo ciężkim dla psychiki eksperymencie, dlatego mogą się w każdej chwili wycofać. Mimo to zdecydowana większość studentów wykonywała polecenie zwiększania napięcia impulsów nawet wtedy, gdy słyszeli jęki i okrzyki bólu, jakie wydawali zatrudnieni do eksperymentu aktorzy.
Zło uzyskuje przewagę tam, gdzie traci pole poczucie odpowiedzialności, a studenci go nie mieli. Przecież brali udział w naukowym eksperymencie i robili tylko to, co im kazano!
Gdzie podziali się, czy w ogóle kiedykolwiem istnieli, ludzie którzy zawsze biorą pełną odpowiedzialność za swoje działanie, szczególnie w sytuacji in extremis? Wydaje się, że ta kategoria jest w zaniku, króluje pasywność społeczna, szczególnie w obliczu zorganizowanego zła. Naszej Ziemi brak przywódców na miarę potrzeb.
Ludzie, zwyczajni, ty i ja, jesteśmy bezsilni i ulegamy. A gdy sytuacja się zmienia i możemy się na ciemiężcach odegrać, zemścić, nierzadko niechamy rewanżu albo działamy nieadekwatnie do czynów oprawców. Słabość to, czy przebijający się gen dobroci? Słabość! Byliśmy, jesteśmy i dalej będziemy słabi, to nasza ludzka wizytówka i właściwość od samego poczęcia. Co na to Bóg? Bóg nic na to! Lokalny Bóg, Bóg tej ziemi wie, że zemsta bywa niekiedy dobrem dla dusz ziemian.
Wyolbrzymiam znaczenie zła? Może trochę. Bardzo bym chciał wyolbrzymiać rzeczy naprawdę dobre, ale gdzie ich szukać w świecie dwudziestego pierwszego wieku, no gdzie? W sobie! W sobie poprzez nie myślenie tylko o sobie, egocetryzm niszczy empatię i wpędza w najgorsze. W powietrzu wibrują zasłyszane gdzieś słowa – Być głupcem jest przypadłością natury, być bezmyślnym to zbrodnia.
Zabrzmi banalnie, ale na zakończenie nic innego nie przychodzi mi do głowy – Żyj teraźniejszością, z szacunkiem dla przeszłości i nadzieją na przyszłość, ale po pierwsze miej odwagę być sobą.
Andrzej Szmilichowski