Podobno pod koniec XVII wieku w Szwecji pojawił się pomysł, aby kawalerzyści swe dzielne rumaki zamienili na… łosie. Pomysł przypisywany jest królowi Karolowi XI. Podobno… łosie w służbie armii wykorzystywały także oddziały dywersyjne i zwiadowcze wspierające towarzysza Żdanowa, a działo się to za przychylną aprobatą Stalina. Prawda to, czy fałsz? Jak to naprawdę było z łosiową kawalerią?
Na terenie niemal całej Szwecji (uwaga: poza Gotlandią!) żyje około 300 tysięcy łosi. Żyją one zresztą tylko w północnej części naszego globu, a więc na Alasce, w Kanadzie i północnych regionach Rosji. W Europie w Skandynawii, częściowo w Polsce i krajach bałtyckich. W Szwecji mają wyjątkowy status, uważane za swego rodzaju symbol narodowy.
Jednym z pierwszych badaczy życia łosi był żyjący w latach 1756-1834 Isak af Darelli, który w swoich studiach opisuje proces udomowienia łosi w Vängsjöberg (Upplandia). Zauważa on, że łosie hodowane przez człowieka można nawet osiodłać, ale tylko samce – samice nie są już tak posłuszne. Zauważa on, że praktyczną “wyższością” łosi nad koniami jest fakt ich budowy ciała – długie nogi umożliwiają pokonywanie wysokich przeszkód. W 1819 roku af Darelli pisał:
Jestem przekonany o tym, że nawet pojedyńcza eskadra łosiowej-kawalerii zmusiła by do ucieczki w pośpiechu i nieładzie całe pułki kawalerii konnej, a jedna bateria łosi może nawet decydować o zwycięstwie. Nie ulega wątpliwości, że mogą one być bardzo przydatne w terenie, gdyż mogą przepłynąć głębokie rzeki i większe zatoki z uzbrojonymi jeźdźcem na grzbiecie.
Zafascynowany łosiami był także Johan Fischerström, wykształcony w Lund ekonom, który w XVII wieku pisał, że w warunkach klimatycznych Szwecji trzeba sobie poradzić bez słoni i wielbłądów, ich rolę świetnie spełnią łosię. A byłoby jeszcze lepiej, gdyby udało się zrobić krzyżówkę łosia z osłem. Czy takie próby podejmowano – nie ma o tym wzmianki w źródłach histotycznych.
W internetowej ę-cyklopedi poświęconej życiu łosi czytamy:
Łosie oswajają się bardzo łatwo, można sobie wyobrazić, że pewnego dnia w tajdze syberyjskiej zastąpią konie. Są bardzo spokojne i łatwo przyzwyczajają się do hałasów w gospodarstwie, np. do pracy silnika traktora. Ich codzienne utrzymanie jest szczególnie tanie. Dla łosi nie trzeba gromadzić zapasów jedzenia na zimę, ponieważ żywią się same, ani przygotowywać ściółki do stajni, gdyż zwykle kładą się na śniegu. Łosie przyzwyczajają się także dobrze do życia w domu. Przechadzają się swobodnie po pokojach, a nawet wchodzą na schody. Niektóre oswojone zwierzęta są przyczyną powstania wielu anegdot. W Livonii inspektor leśny Harry Walter oswoił samca łosia i nazwał go Tschuk. Zwierzę z niewiarygodną zręcznością wchodziło do domu, kładło się w salonie i przeżuwało, a później wyskakiwało przez okno. W lecie łoś chodził ze swym właścicielem jak pies. Pozwalał się dosiadać, ale nie znosił być siodłany. To łagodne zwierzę miało jedną wadę – tak lubiło grzyby, że atakowało wszystkich spacerowiczów i opróżniało ich koszyki. W Finlandii dr Peter Krott zaczął wystawiać dwa młode łosie o imionach Pussi i Magnus, które sam wychował. Ani tłum zgromadzony by je obejrzeć, ani autobusy nie przeszkadzały im. Posłusznie szły za swym panem.
Prehistoryczne rysunki w jaskiniach syberyjskich przedstawiają łosie trzymane przez ludzi, lub ciągnące sanie. Zwierzęta te zostały później zastąpione przez konie i reny. To łagodne zwierzę łatwo oswaja się i w przeciwieństwie do jelenia, czy sarny, z chwilą osiągnięcia dojrzałości nie stają się złośliwe. Wykazały to różne doświadczenia. W 1938 roku w gospodarstwie eksperymentalnym w Serpochowsku w pobliżu Moskwy przeprowadzono próby udomowienia 13 łosi. Gospodarstwo to, zniszczone podczas okupacji niemieckiej, zostało zrekonstruowane po wojnie. Żeby odtworzyć hodowlę, odłowiono 2-3-dniowe łosie. Bez problemów były one żywione krowim mlekiem, stały się bardzo łagodne i przywiązane do człowieka. W wieku 2-3 miesięcy można uwiązać im rzemień wokół szyi, aby przyzwyczaić je do trzymania na uwięzi. Młode uwiązane ciele z łatwością podąża za swoim hodowcą, jak szłoby za matką, ale jest mniej uległe, kiedy nie ma opiekuna. W wieku 6 miesięcy łosie, które ważą około 130 kg, mogą nauczyć się noszenia ciężarów i ciągnięcia obciążonych sań. Nauka odbywa się bez problemów, najtrudniejsze jest, tak jak w przypadku źrebiąt, oddzielenie młodych łosi od reszty stada. W drugim roku można układać na saniach obciążenie do 100 kg, które łosie ciągną na dystansie 8-10 km z prędkością 8 km/h. Nauka zakończona zostaje w wieku trzech lat. Potrafią one wówczas transportować wieleset kilogramów z prędkością 15 km/h i pozwalają dosiadać się. Dorosłe łosie noszą na grzbicie ciężary do 200 kg, a więc 1/3 masy ciała. W latach sześćdziesiątych w Finlandii biolog, dr Peter Krott, przeprowadził inne doświadczenie z dwoma młodymi łosiami, które oswoił. Był zadziwiony, gdy stwierdził, że dwa prawie dojrzałe łosie, pozwalały się kiełznać i oprzęgać łatwiej niż młody koń. Uprzęże był specjalnie skonstruowane, miały kauczukowe wędzidła, gdyż żelazne byłyby zbyt zimne zimą.
Łosie nie przejmując się pustymi saniami, które ciągnęły za sobą, przechadzały się beztrosko, przechodziły przez strumienie o szerokości 2 m i przeskakiwały ogrodzenia wysokości 1 m. Łosie są z natury niezdyscyplinowane. Co dwadzieścia minut zwierzęta dr. Krotta zatrzymywały się, aby skubać krzewy, a po pół godzinie kładły się na środku drogi, aby odpocząć. Nie chciały słuchać rozkazów i nie pozwalały się kierować za pomocą wędzidła, ponieważ ich twarde pyski nie były wystarczająco czułe. Natomiast bez problemu szły za właścicielem. Doświadczenia dr. Krotta przyniosły interesujące obserwacje zachowania łosi w niewoli. Wiemy np., że mały samiec łosia odchowany na smoczku, łatwo oswaja się i nie staje się groźny niebezpieczny jak jelenionwate innych gatunków. Obserwowano inne przypadki udomowienia w krajach nadbałtyckich, w Szwecji i Rosji. Jednak mimo udanych doświadczeń, łoś – tak łagodny, ufny i silny – nie jest nadal zwierzęciem domowym w przeciwieństwie do renifera.
Istniejące zdjęcia potwierdzają, że próby oswojenia łosi były podejmowane i udawało się czasami wsiąść na nie lub zaprząc do sań. Ale to tylko pojedyncze przypadki. Marzenia króla Karola XI o łosiowej kawalerii pozostały tylko marzeniami. Te wielkie zwierzęta były zbyt płochliwe na gwałtowne dźwięki (np. strzały z karabinów) i zbyt duże poruszenie w terenie. O ile mogły przyzwyczaić się do jednego człowieka, to obcy budził w nich strach. Mówi się także, że dodatkowym problemem jest fakt, iż instynktownie łosi boją się także konie. To by uniemożliwiało tworzenie wspólnych szwadronów.
Wszystko wskazuje na to, że opowieści o łosiej kawalerii w Szwecji są jedynie wytworem fantazji. Podobnie zresztą jak te o łosiowych kawalerzystach Stalina. Jak ktoś przytomnie zauważył, wzmianki o tym ukazały się w Rosji sowieckiej w okolicach 1 kwietnia… (ngp)