Rozmawiamy z Romanem Zasowskim, laureatem Nagrody Artystycznej POLONIKI 2018
Debiutowałeś jako poeta w Polsce, w Szwecji wydałeś trzy tomiki poezji. Czujesz się jako poeta w jakimś stopniu spełniony?
Nie wiem na czym to spełnienie miało by polegać. Nie łaknę rozgłosu, obawiam się, że żyjąc z pisania, zapewne umarłbym do tej pory przy takim tempie mojej pracy. Przez okres 30-tu lat, wydałem 3 1/2 książki…
Jakiś czas temu pytałem się Ciebie, czy masz ambicje zaistnieć na szwedzkim rynku, odpowiedziałeś, że ambicje masz tylko nie wiesz jak to ugryźć. Dzisiaj już wiesz?
Nie wiem czy nadal mam ambicję zaistnienia na szwedzkim rynku. Mam pomysły, których nie potrafię zrealizować.
Jak Twój ostatni tomik “Skazę pępka” przyjęli czytelnicy? A skąd taki tytuł tomiku?
Tytuł tomiku „Skaza pępka” wydał mi się adekwatny do treści. Jest to poniekąd książeczka o moich relacjach z ojcem, a uważny czytelnik dostrzeże – mam nadzieję – zasadność takiego tytułu.
Czy poeta inaczej patrzy na otaczający go świat?
To dyskusyjne, czy poeci patrzą inaczej na świat? Ja chyba nie. Interpretuję go tylko na swój użytek.
Parę lat temu publikowaliśmy w NGP fragmenty powieści, którą pisałeś, “Jego Wysokość Sprzątacz”. Jaki jest jej los?
Powieść „Jego wysokość sprzątacz” znalazła miejsce w bibliotece książek widmowych. Jest nienapisana. Być może ją ukończę, ale nie teraz.
Mieszkasz już w Szwecji niemal 15 lat. Czy znalazłeś tutaj nowe inspiracje twórcze?
Perspektywa emigranta jest doskonałą pożywką dla literackiej twórczości. Zawsze jest o czym pisać, wystarczy pójść po pomidory… ale czy warto?
Czy możemy oczekiwać wkrótce jakiejś twojej nowej książki? Powieści? Tomiku wierszy?
Chciałbym napisać mądrą książkę, ale zbyt dużo mnie rozprasza obecnie.