Michał Missuna urodził się 22 października 1939 r. w Warszawie. W wczesnym dzieciństwie mieszkał z rodzicami w podwarszawskim Jaktorowie, którą to posiadłość zakupił i zagospodarzył Jego dziadek Otton Missuna.
Rozległa familia Missunów herbu Kotwica, co najmniej od XVI wieku pochodziła z dalekich kresów północno-wschodnich Polski, dzisiejszych okolic miasta Połock na Białorusi. Stąd, Michał był blisko spokrewniony z rodziną Koziełł Poklewskich, słynnym jasnowidzem Stefanem Ossowieckim czy przedwojennym generałem Janem Jacyną.
Rodziców Michała – Olgierda i Halinę z Szyszkowskich, początek wojny zastał w Warszawie, skąd ewakuowali się z Ministerstwem Sprawiedliwości na wschód, gdzie mieli nadzieję przeczekać wojnę, w posiadłości leśnej po dziadku Ottonie, którą rodzina posiadała na Wołyniu. Halina Missuna była w dziewiątym miesiącu ciąży i gdy się okazało, że Armia Czerwona wkroczyła od wschodu, Olgierd z żoną i kilkoma osobami towarzyszącymi zawrócili, by po licznych przygodach wrócić do Warszawy.
Jaktorowska willa „Ostoja” była zajęta przez sztab lotników niemieckich, którzy przydzielili rodzinie dwa pokoje i tamże, oczywiście z licznymi krewnymi, rodzina Missunów przeżyła wojnę i Powstanie.
Michał niejednokrotnie przywoływał z pamięci moment, gdy do domu w 1945 wpadli czerwonoarmiści gotowi strzelać do krwiopijców i rabować, babka Michała przywróciła porządek, zwracając się zdecydowanie do oficera nieskazitelnym rosyjskim, że tu nie mieszkają żadni krwiopijcy, jest małe dziecko, wydała ze spiżarni kilka butelek wina porzeczkowego i dla tego domu nastał spokój.
W roku 1945, Olgierd Missuna jako przedwojenny prokurator i adwokat, przenosi się z rodziną do Sopotu, gdzie Michał chodził do szkoły. Zamieszkali w okazałym mieszkaniu po niemieckim oficerze, który popełnił samobójstwo, gdy Rosjanie zajmowali miasto. Pod koniec lat pięćdziesiątych, rodzina wróciła do Warszawy, gdzie Michał w prowincjonalnym Jaktorowie i przemysłowym Żyrardowie kontynuował edukację. Następnie, przejawiając talent malarski dostał się do Liceum Plastycznego w warszawskich Łazienkach, planując jednocześnie karierę sportowca.
W stołecznym klubie sportowym „Lotnik” w pięcioboju nowoczesnym (biegi, pływanie, szermierka, jazda konna i strzelanie) uzyskiwał znakomite wyniki i zanosiło się na wyjazd na olimpiadę w Rzymie, w roku 1960. Pokusa była duża, lecz presja rodziny (Missunowie od kilku pokoleń byli akademikami) i zwykły rozsądek nakazał Michałowi zdawać na studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. W roku 1963 uciekł z Polski wyjeżdżając statkiem handlowym do Szwecji na zaproszenie znajomego rodziców. Nastąpiło to za ich namową i krewnych za granicą a i sam Michał w komunistycznej Polsce szans dla siebie nie widział.
W Szwecji dostał pracę, jak sam mówił „ mimo, że był cudzoziemcem”, zaczął układać swoja prywatność i był trzykrotnie żonaty. Drugi związek przyniósł mu dwóch synów, z których był bardzo dumny. Wybudował na przedmieściach Sztokholmu dom na gołej skale, bo działka była bardzo tania.
Olgierd, ojciec Michała, który napisał kilka książek prawniczych i był znakomitym mówcą, przysłał do Szwecji jedynakowi w latach siedemdziesiątych, obszerny, osobisty list, w którym opisał historię rodziny i swoje dzieje z zastrzeżeniem „… moich wspomnień nie przeznaczam w zasadzie do druku, a w każdym razie nie w całości i dopiero po mojej śmierci…”. Oboje rodzice zmarli w roku 1977, maszynopis przeleżał w szufladzie do roku 2009, kiedy Michał zdecydował się go wydać w Lublinie własnym nakładem.
Do historii swojej rodziny przykładał się, z opowiadań ojca i krewnych utrwalił legendy o pochodzeniu i miejscu – Zabołociu, niedaleko Połocka na Białorusi. Pojechał tam z kolegą, i była to podróż ważniejsza, niż wszystkie Paryże i Londyny w których bywał wielokrotnie.
„Wreszcie dotarłem do pramiejsca Missunów. Szukałem tego, od czterech pokoleń w rodzinie legendarnego miejsca. Znalazłem. To była podróż mojego życia” – powiedział po wyprawie. W Zabołociu, na miejscu dawnego skromnego, polskiego dworku, który spalił się w roku 1920, zastał duży kamień z tablicą po białorusku, że tu urodziła się Hanna Missuna (1868 – 1922), profesor geologii, obywatelka białoruska. W niedalekiej miejscowości Wietrzyn, przy ulicy im. Hanny Missuny znalazł podobny kamień z tablicą. To była stryjeczna prababka Michała, pierwsza w Europie kobieta geolog, o której oczywiście wiedział. Ale tablice były wielką niespodzianką i może nagrodą za pamięć o przeszłości.
Michał szukał krewnych, po jednym z zagubionym w historii pradziadku, który po studiach w Dorpacie został bodajże na Łotwie. Znalazł w roku 2018 nazwisko, mężczyznę, wysłał list po rosyjsku, ale tamten nie odpowiedział…
Do sztuki się garnął i w latach 80-tych, równolegle z pracą architekta założył galerię sztuki, gdzie promował i wystawiał nie tylko polskich artystów. W środowisku polskich architektów w Sztokholmie (a jest ich kilkunastu) był znany a w szwedzkich firmach architektonicznych cenionym fachowcem.
Na emeryturę przeszedł w wieku 72 lat.
Później zaczął chorować.
Zmarł 30 grudnia 2019 roku w Sztokholmie, niedługo po swoich 80 urodzinach. Zostawił dobrą pamięć po sobie. Będzie nam Go brakować!
PRZYJACIELE
Pogrzeb Michała Missuny 30 stycznia 2020 roku o godz. 13:45 na cmentarzu Skogskyrkogården w Sztokholmie