Tegoroczna miniwersja Kinoteki (2-8 października) ogarnęła w Sztokholmie trzy filmy pokazywane niemal gratisowo w Haninge Kulturhus oraz w kinie Klara w Kulturhuset (Sergel Torg).
Spuśćmy zasłonę dobrej pamięci na ”Podwójne życie Weroniki” (1991), pierwszy film Krzysztofa Kieślowskiego zrealizowany w koprodukcji z Francją, uznając go za obraz serii retro (w skali historii filmu). Dwa pozostałe to filmy dość nowe. ”Kobieta na dachu” Anny Jadowskiej, pokazywany wcześniej w kinie Zita, dowodzi sporej dojrzałości reżyserki. Ten film mógłby zrealizować (nieco innymi środkami) Michelangelo Antonioni, mówi bowiem o rozsypce ludzkich uczuć i międzyludzkich kontaktów nie wiedzionych jakimkolwiek zdrowym rozsądkiem czy wręcz instynktem samozachowawczym. Dorota Pomykała w roli tytułowej, nagrodzona w Tribeca i Gdyni, trafnie nadaje ton losowi położnej, nieopatrznie pożyczającej siostrze pieniądze, których nie ma i zadłużającej się, przy obojętności (większej) męża i (mniejszej) syna.
Więcej uwagi warto poświęcić dość swobodnej adaptacji powieści ”Filip”, zrealizowanej przez Michała Kwiecińskiego. Ten nierówny film można rozpatrywać dwojako i na ogół z punktu widzenia nieżyjącego od prawie 40 lat Leopolda Tyrmanda. Czy przewraca się on w grobie, gdy w całości pominięto w filmie ważny wątek powieści: fascynacja jazzem autora i protagonisty, umożliwiająca im kontakt z Niemcem, również akolitem tej muzyki? Muzyki zabronionej wtedy jako barbarzyńska i murzyńska. Chyba byłoby to ciekawsze (jako bunt) niż zbiorowe plucie do kawy podawanej szkopskiemu szefowi restauracji? Może jednak Tyrmand czułby się doceniony częstym podkreślaniem erotycznych przewag Filipa, w filmie postaci znacznie górującej wzrostem nad autorem powieści.
Inny wiodący temat filmu to instynkt samozachowawczy (bądź jego brak), tak istotny w sytuacji cudzoziemskich przymusowych pracowników, ratujących w oku cyklonu swe życie, zagrożonych nawet gdy nie są Żydami. I ten instynkt Filipa w końcu zawodzi, a mimo to bohater ocaleje. I wyjedzie do Paryża, gdzie wcale nie jest bezpieczniej, a okupacja potrwa tam jeszcze parę lat. A równie silne zagrożenie dotyczy jednostek dopuszczających zhańbienie rasy, zagrożenie działające w obu kierunkach. Tę problematykę znamy np. z dawnych filmów jak ”Kiedy miłość była zbrodnią” (1968 ) Jana Rybkowskiego czy ”Miłość w Niemczech (1983) Andrzeja Wajdy.
Widoczna jest również ambicja Kwiecińskiego, aby ukazać wielojęzyczne środowisko we Frankfurcie n/Menem, rekonstruując liczne dialogi w różnych językach poszczególnych postaci. Mówią one, bądź są dubbingowane w jidysz, francuskim, niemieckim, włoskim i … polskim.
Uniknięto zglajszachtowania popularną lingua franca, np. po angielsku czy polsku, zwalniając widza z wysiłku rozpoznawania narodowości według innych oznak. Prolog filmu rozgrywający się w warszawskim getcie w rozrywkowym lokalu Oaza trąci fałszem: ani Tyrmand ani jego powieściowy Filip nigdy tam nie byli. Ich losy wiodły od Wilna poprzez III Rzeszę aż po Stavanger w Norwegii.
Aleksander Kwiatkowski