Wielu z nas myli Zaduszki z dniem Wszystkich Świętych. A przecież to nie to samo. Nie ten dzień i nie te dusze. Tak się jednak złożyło, że te święta są blisko siebie.
W Polsce dzień Wszystkich Świętych jest dniem wolnym od pracy i został nim 1 listopada i dlatego właśnie Święto Zmarłych przesunięto na ten dzień. Dzień w Polsce traktowany jest bardzo poważnie, a nawet aż za bardzo. Robi się z tego coś monstrualnego zwanego popularnie „Akcją Znicz”. Zamyka się okoliczne ulice wokół cmentarzy, organizuje się specjalne parkingi. Policja prowadzi wzmożoną kontrolę pod hasłem „Piłeś nie jedź”, rozstawia się setki straganów, na których sprzedawane są znicze, kwiaty i wieńce, za niemalże kosmiczne sumy pieniędzy. Bo przecież popyt dyktuje ceny…
Ludzie jak w amoku biegają od grobu do grobu, bo przecież w tym dniu wszystkie trzeba odwiedzić. Należałoby jednak zaznaczyć bardzo wyraźnie, że grób, to tylko symbol, na którym kładziemy kwiatek i zapalamy światełko „do nieba”, a zmarli jakby „żyją” w nas – w naszych wspomnieniach, w naszych sercach i pamięci, dopóki o nich mówimy. Takie właśnie Zaduszki pamiętam z Polski.
Mieszkałem bardzo blisko Starego Cmentarza na Powązkach. Owszem, robiło to wrażenie, specjalnie wieczorem, kiedy była ładna pogoda i zapalano miliony świeczek i zniczy. Ten obraz mam w pamięci i uważam, że to piękna tradycja. Zwłaszcza na Powązkach, gdzie w ten Dzień Zaduszny wiele osób wraz z całymi rodzinami, jak na wycieczce po muzeum, spacerują i zatrzymują się przy mogiłach wybitnych Polaków, muzyków, artystów i aktorów. Ja zostawiłem w Polsce groby moich najbliższych. I ten ostatni – grób mojego ojca. Zabrałem za to ze sobą wspomnienia i miejsce w sercu dla tych, których kochałem. Ponieważ w Szwecji mieszkam od ponad 40 lat, nie jest możliwe, żeby jeździć do Polski co roku i celebrować ten dzień. Ale jest na to sposób.
Moją mamę zabraliśmy do siebie do Szwecji, żebyśmy mieli ją pod ręką i blisko. Jak na razie mama, która ma 94 lata, czuje się wspaniale, na cmentarz się nie wybiera, chociaż już ma upatrzone tam miejsce.
W Szwecji istnieją określenia na dwa dni związane z celebracją Wszystkich Świętych: „Allhelgonadagen” oraz „Alla Helgons Dag”. Pierwsze odnosi się do 1 listopada, a drugie do pierwszej soboty wypadającej po 31 października. W Szwecji cmentarze są zupełnie inne niż w Polsce. Skogskyrkogården i Norra Begravningsplatsen to największe cmentarze w Sztokholmie. Tam właśnie co roku wielu Polaków tradycyjnie się udaje, żeby zapalić symboliczny znicz. Ten cmentarz w Solnej to bardzo stary cmentarz protestancki. A na nim wyodrębniony cmentarz żydowski, jak również rzymsko-katolicki. Tereny tych cmentarzy są ogromne.
Norra Begravningsplats mam w zwyczaju odwiedzać bez powodu. Ale nie w Święto Zmarłych. Nie mam tam nikogo bliskiego. Jednak ta atmosfera i cisza, która panuje w tym miejscu, nastraja człowieka do pewnych wspomnień, przemyśleń, a nawet relaksu. Na tym cmentarzu pochowanych jest wielu sławnych Szwedów. Ich groby są jednak bardzo skromne, bez przepychu i zbędnego bogactwa (które często można spotkać na cmentarzach w Polsce). Także dni przed tym świętem też są zupełnie inne niż w Polsce. Nie widać tu tłumów ludzi biegających ze szczotkami i wiadrami z wodą i sprzątających groby, które z reguły są tablicami pamiątkowymi.
Wisława Szymborska napisała kiedyś bardzo piękne słowa, polecane do przemyślenia dla każdego przed Zaduszkami:
„UMARŁYCH WIECZNOŚĆ DOTĄD TRWA, DOKĄD PAMIECIĄ SIĘ IM PŁACI”.
Ale skąd się wzięły Zaduszki? To bardzo ciekawa historia, którą czytałem z zapartym tchem. W VIII wieku kościół rzymsko-katolicki wprowadził święto ku czci wszystkich świętych i męczenników. W tym dniu oddawano cześć świętym, którzy nie mieli osobnego, pamiętnego dnia w kalendarzu. Historia ta również wywodzi się z praktyk średniowiecznych mnichów. Odprawiali oni każdego roku nabożeństwa za swoich braci-mnichów, którzy już odeszli. Od IX wieku modlono się również za świeckich nieboszczyków. W 998 roku Odylon, opat klasztoru Benedyktynów położonego w Cluny we Francji, wyznaczył 2 listopada dniem obowiązkowych modlitw za dusze wszystkich zmarłych. Później zwyczaje te przejęły inne zakony i w roku 1311 Stolica Apostolska zdecydowała o wprowadzeniu do kalendarza liturgii rzymskiej Dnia Zadusznego. W polskiej historii pierwszą informację o Dniu Zadusznym odnotowano na początku XIV wieku w diecezji wrocławskiej. Ale Zaduszki sięgają czasów dużo wcześniejszych niż chrześcijańskich. Właśnie na początku listopada celebrowali cześć zmarłych Germanie, Celtowie i Słowianie.
Czyli oznacza to, że Pierwszego Listopada, wierzący modlą się za osoby, które zostały ogłoszone świętymi, którzy od nas odeszli, a ich dusze znajdują się w niebie. Nie chciano wyodrębniać poszczególnych dni dla każdej postaci. W XVI wieku, po reformie kościoła i ustanowieniu kościoła luterańskiego, duchowni w Szwecji przeciwstawiali się temu. Pomimo oporu Kościoła, dzień ten przyjął się wśród ludzi i z czasem oznaczono je jako „święto” w kalendarzu. W roku 1772 król Gustaw III przeniósł go na pierwszą niedzielę listopada.
Z kolei Zaduszki czyli „Alla helgons dag” to dzień, w którym modlimy się za wszystkich innych zmarłych, którzy w niebie jeszcze się nie znaleźli. Według zwyczajów ludowych, noc pomiędzy tymi dwoma świętami była momentem, kiedy dusze zmarłych powracają na ziemię. Jak głosiły legendy, to właśnie zbłąkane dusze, szukały pomocy i modlitwy, jak również ofiary. Mieszkańcy ziemi w noc zaduszkową bali się wychodzić z domów. A w szczególności unikano w tym dniu odwiedzin kościołów.
Dzisiaj w Szwecji święto to przebiega w zadumie i spokoju. Wspomina się bliskich, którzy odeszli, odwiedza się groby, paląc świece i znicze, oraz symbolicznie składa się skromne wianki uplecione z jodły. Ci, którzy nie mają w bliskiej okolicy grobów najbliższych, palą znicze na opuszczonych i nieznanych grobach. Na każdym cmentarzu znajduje się również wydzielony wspólny plac zadumy zwany „minneslund”, gdzie każdy może zapalić symboliczną świeczkę. Często przed cmentarną kaplicą odwiedzający częstowani są kawą i piernikami (pepparkakor).
A jak te święta obchodzi się w innych częściach świata? Różnie. We Francji, która ma najstarszą tradycję tego święta, obchodzi się ten dzień podobnie jak w Polsce. Francuzi nazywają to święto Fete des morts i odwiedzają groby bliskich. Na pomnikach zapalają świece i składają kwiaty. W protestanckich Niemczech obchodzi się Niedzielę Wieczności, czyli Ewigkeitssonntag. Przypada ono w ostatnią niedzielę przed Adwentem, jako „niedziela ku czci zmarłych”. W Bułgarii większość mieszkańców wyznaje prawosławie, toteż nie obchodzi się tam Dnia Zadusznego. Pamięć o zmarłych celebrują Bułgarzy jednak podczas Zaduszek Archanielskich (Archangelska Zadoushnitsa), które przypadają w sobotę poprzedzającą 8 listopada. Odwiedzają oni groby poległych za ojczyznę i spoczywających na cmentarzach wojskowych. Na Filipinach Zaduszki obchodzi się 1 listopada. Wielu Filipińczyków spędza przy grobach swych bliskich nie tylko cały dzień, ale też całą noc. Groby dekoruje się kwiatami, balonikami i innymi ozdobami. W Japonii Zaduszki O-bon lub Bon, obchodzone są od 13 do 16 sierpnia. Japończycy to głównie buddyści i na grobach składają owoce i ryż. Wierzą oni, że w tych dniach dusze zmarłych wracają na ziemię . Żeby ułatwić im drogę do bliskich, zapalają dla nich latarnie zwane mukaebi. W domach budują ołtarzyki. Na dziedzińcach świątyń odbywają się rytualne tańce zwane bon-odori. Gdy nadchodzi czas pożegnania zapalają ognie zwane okuribi i wierzą, że one odprowadzą duszę przy pomocy zapalonych i puszczanych na wodzie lampionów. W Indiach Zaduszki to Pitru Paksha. Tego dnia rodziny zmarłych spotykają się nad brzegiem rzeki, czy jeziora i dokonują rytualnych kąpieli, podczas których modlą się za zmarłych. Po kąpieli cała rodzina udaje się na ucztę. Jeszcze inaczej obchodzi się to święto w innych krajach.
Dla mnie to święto ma szczególną wymowę. I zawsze udaję się na cmentarz, malutki, ale jakoś mi bardzo bliski – na Salems Kyrka begravningsplats. Zapalam tam za was wszystkich światełko. W naszym ogródku, na jabłonce, wisi lampion, w którym zapalam zawsze świeczkę, kiedy o myślę o mojej rodzinie i bliskich – wiem, że gdzieś tam wysoko ją widzicie i dajecie mi niewidzialny znak. Wiecie, że dopóki to światełko zapalam, pamięć o was nigdy nie zaginie. Odpoczywajcie w spokoju.
Marek Lewandowski
Foto: Marek Lewandowski i Public Domain