Duszniki-Zdrój. Miasteczko, gdzie koncertował Fryderyk Chopin

Na przełomie X i XI wieku w rejonie obecnego miasteczka Duszniki, wzniesiono drewnianą warownię, siedzibę właścicieli okolicznych dóbr, rodu Panowiców. Później drewnianą budowlę zastąpiono murowanym zamkiem z wysoką wieżą. Pierwsze wzmianki o tym mieście pochodzą z 1324 roku. W 1346 roku, Duszniki otrzymały prawa miejskie w wyniku lokacji na prawie niemieckim. Zyski czerpało to miasteczko głównie z handlu i prawa składu towarów przewożonych szlakiem ciągnącym przez Polskę z Czech. W 1477 roku miasto zostało włączone w obręb hrabstwa kłodzkiego.

Osadnictwo celtyckie

Ziemia kłodzka była wówczas ważnym szlakiem tranzytowym. Przechodziły przez nią znane międzynarodowe szlaki komunikacyjne, takie jak największy z nich, zwany szlakiem bursztynowym. Łączyły one bezpośrednio Kotlinę Czeską z Dorzeczem Odry, a pośrednio kraje nadbałtyckie ze światem śródziemnomorskim. Sąsiednie do Kotliny Kłodzkiej tereny, były pod dominacją Celtów. Tutaj znakomicie było rozwinięte rolnictwo celtyckie oraz celtyckie rzemiosła typu hutnictwo i garncarstwo. Obszar dookoła Góry Ślęży, znany jest z celtyckiego osadnictwa. Niekiedy gdy Druidzi odprawiali swoje rytuały, bano się podchodzić w pobliże wspomnianej góry, gdyż uważano ją za przeklętą.

Zimny Zdrój

Z XV wieku pochodzą pierwsze wzmianki o istnieniu źródła leczniczego w tym miejscu, który nosi nazwę  „Zimny Zdrój”. W okresie wojen religijnych zamek dusznicki, został zajęty i utrzymany był przez protestanckich husytów. Opuszczony w 1560 roku, popadł w ruinę. Do dziś pozostały po nim resztki murów i fragment wieży.

Wiek szesnasty

W połowie XIV wieku w Dusznikach rozwinęło się hutnictwo żelaza, złoża rud wyczerpały się jednak dość szybko. Pod koniec XVI wieku gwałtownie rozwijał się dusznicki handel oraz przemysł: tkacki i papierniczy. Wzniesiono też tutaj murowany kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła. W 1584 roku, został wzniesiony ratusz, a w 1562 roku wybudowano budynek działającego do dzisiaj młyna papierniczego.

Wiek wojen

Odrodzenie miasteczka nastąpiło w drugiej połowie XVII wieku, kiedy miasto stało się ważnym ośrodkiem tkactwa, produkcji papieru i handlu suknem, a także uzdrowiskiem. Dnia 17 sierpnia 1669 roku, po abdykacji w drodze do Paryża, w Dusznikach zatrzymał się były król Polski Jan Kazimierz.

Pobyt Fryderyka Chopina

„Świeże powietrze i serwatka, którą pijam skwapliwie, tak mię postawiły na nogi, że jestem całkiem inny niż w Warszawie. Wspaniałe widoki, jakie roztacza Dolny Śląsk, czarują i zachwycają mnie”.

Tak w liście do swojego przyjaciela Józefa Elsnera pisał o Dusznikach-Zdroju Fryderyk Chopin. Fryderyk Chopin do tego miejsca trafił troszkę przez pomyłkę. Ale to tutaj właśnie po raz pierwszy koncertował publicznie. Pobyt Chopina w tym mieście był krótki. Trwał od 3 sierpnia do 8 września 1826 roku. Chopin miał wówczas 16 lat i przyjechał w towarzystwie matki i siostry. Przyjechał, by leczyć swoje suchoty. Wszystko zaczyna się w roku 1818, kiedy to na kuracji w Bad Reinerz (niemiecka nazwa miasta) przebywał znamienity muzyk i nauczyciel Fryderyka Chopina, Józef Elsner. To właśnie on młodemu Chopinowi opowiadał o leczniczych właściwościach dusznickich wód. Dlatego też osiem lat później do przepięknego miasteczka, położonego u stóp Gór Orlickich przyjechał wraz z matką młody polski muzyk. Co ciekawe dusznickie wody nie leczyły nigdy suchot, czyli choroby którą Chopin miał nadzieję wyleczyć, ale o tym dowiedziano się dopiero kilkadziesiąt lat później. Oprócz kuracji, polski pianista spacerował również po okolicy, a swój zachwyt nad urokami uzdrowiska opisywał w listach do przyjaciół.

„Dwa tygodnie już piję serwatkę i wody tutejsze; i niby, jak mówią, mam trochę lepiej wyglądać, mam niby tyć, a tym samym lenieć, czemu może przypiszesz tak długi spoczynek pióra mojego; lecz wierz mi, skoro się dowiesz o moim sposobie życia, przyznasz, iż trudno znaleźć chwilę do siedzenia w domu. Rano, najpóźniej o godzinie 6, już wszyscy chorzy przy źródle; tu dopiero kiepska dęta muzyka – z kilkunastu karykatur w rozmaitym guście złożona, na czele których fagocista, chudy, z osiodłanym, zatabaczonym nosem, przestrasza wszystkie damy, co się koni boją, przygrywa wolno spacerującym Kurgastom; tu dopiero gatunek reduty, a raczej maskarady, bo nie wszyscy w maskach, tych jednakże mała jest liczba, albowiem składa się tylko z tych, co dla kompanii dali się powiesić. Taka promenada po ślicznej alei […] trwa zazwyczaj do ósmej, stosownie do kubków, ile kto ma rano wypić, potem udają się (każdy do siebie) na śniadanie. Po śniadaniu idę zazwyczaj przejść się, chodzę do 12, o której obiad jeść trzeba dlatego, że znów po obiedzie idzie się do źródła. Po obiedzie zazwyczaj jeszcze większa maskarada niż rano, bo każdy wystrojony, każdy w innym niż rano pokazuje się kostiumie! Znów muzyka paskudzi, a tak chodzi się już do samego wieczora. Jak ja, ponieważ tylko dwie szklanki ciepłej wody zdrojowej piję po obiedzie, więc w czas idę do domu na kolację, po kolacji spać, więc kiedyż list pisać?”.

Ewa Michałowska-Walkiewicz

Lämna ett svar