To, co decyduje o jego historycznej randze, w dużej części dotyczy ”wioski” Kraków, niewielkiego terenu w obrębie Starego Miasta. Wszędzie blisko, dowolny adres jest do osiągnięcia na odległość spaceru. Łatwo potrącić a i zapoznać człowieka z tej czy innej ”bajki”, przemykającego właśnie wąskimi uliczkami. Jak mawiał Tomasz Holuj, malarz i artysta wizualny, współtwórca grupy Ossjan: Kotły, w których kotłowała się sztuka, były blisko siebie. Malarz z muzykiem jazzowym, rzeźbiarzem, proszę bardzo, mogli z łatwością o siebie zahaczyć, przyglądnąć się sobie, sprawdzić, co robią*.
Kraków wkracza w wiek XX, w obiegu zaczyna obowiązywać austriacka korona, robi się pogoda dla biorącego przykład z Zachodu mieszczaństwa. Utwierdzają się wartości pragmatyczne, nowe bożki pojawiają się na ołtarzykach ludzi sukcesu: efektywność i, napędzana żądzą wymiernych korzyści, użyteczność.
W wyniku połączenia siedmiu okolicznych gmin powstaje Wielkie Miasto Kraków. Austriacy opuszczają koszary na Wawelu, po mieście zaczynają jeździć elektryczne tramwaje. Prezydentem miasta zostaje profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Juliusz Leo. Inwestuje w edukacje, technikę ale i przebudowuje Teatr Stary. Jeszcze chwila i otworzą swoje podwoje pierwsze kina: „Wanda” i „Uciecha”, jeszcze jedna chwila i… z krakowskich Oleandrów wyruszy I Kampania Kadrowa. W okresie I Wojny Światowej, Kraków stanie się istotnym ośrodkiem politycznym Polski, siedzibą Naczelnego Komitetu Narodowego. Czasy przyspieszają, co oznacza wiele zmian.
Nie wszystkich one przekonują. Stanisław Witkiewicz pisze:
W Galicji jest zupełna swoboda, wolno grać i śpiewać “Jeszcze polka nie zginęła”! Swoboda ta wynikła stąd, że nikt nie wierzy iż ona nie zginęła, nikt nie dąży do jej odbudowy.
Z jednej strony apatia, brak patriotycznego ”wzmożenia”, z drugiej strony korzystanie ze względnej wolności, dzięki czemu miasto ożywa kulturalnie. Mało tego: zyskuje renomę ośrodka awangardowego. “I więcej, tym więcej” jak mawiał Friedrich Hölderlin. Pęd ku nowoczesności wzbudza ideowo wyostrzone protesty. Kawiarnie stają się platformą spotkań, wymiany idei, kluby gentlemanów zyskują na znaczeniu w utrwalaniu fermentu artystycznego i duchowego. Co prawda, jak zauważył Stanisław Witkiewicz, ulubionym zajęciem snobującej się społeczności Krakowa jest pokazywanie się na linii A-B, po której zwykle „przechadza się, zezując »Pod Barany«, opinia publiczna Krakowa, i gdzie spotyka się pięknie ubrane kobiety” [i], to jednak można mówić o nowej formule życie towarzyskiego. Ekstrawagancja znajduje w tym mieście świetną glebę. Tadeusz Boy-Żeleński był zdania, że emancypacja Krakowa odbyła się przede wszystkim w sferze sztuki. Bo też sztuka w Krakowie to była jedyna siła, która się mogła przeciwstawić “pałacom”. Zadziwiająca odnowa, jaka na przełomie wieku dokonała się tam w teatrze, literaturze, malarstwie — a dokonała się poza obrębem „dworskiego” Krakowa i zostawiając go na boku — była równocześnie wyzwoleniem miasta[ii]
Do głosu dochodzi nowe środowisko, aktywne i ambitne, zaowocuje to nowym nurtem literackim nazwanym później Młodą Polską. Kraków i Lwów a i Zakopane, stają się głównymi ośrodkami nowych idei. Krakowskie pismo ”Życie” skupia teraz artystów wolnomyślicieli, Stanisław Przybyszewski staje się guru nowych kręgów. Kult dzieła sztuki i jego twórcy stawiany jest wyżej niż walory zachodniej cywilizacji, która prowadzi świat ku nieuchronnej katastrofie. W ramach swojego nieprzekupnego dekadentyzmu ludzie Młodej Polski sprzeciwiają się postępującej technicyzacji życia, drwią z mieszczańskich obyczajów. Dziś wiemy, że świat literacki, w następstwie ich artystycznych fanaberii tego środowiska, musiał się nieźle natężyć, by z czasem pozbyć się nalotu ”przybyszewszczyzny”, jak nazwano ten prąd w kręgach mu niechętnych.
Póki co, życie krakowskiej cyganerii nabiera kolorów, świadoma swojego statusu, staje się bardziej opresywna wobec tych, których nie ceni. Z właściwą jej dezynwolturą okazuje pogardę filistrom. Zarazem dba o swoja odrębność. Również w wyglądzie. Akolici dekadencji noszą peleryny, ponoć często dziurawe, aby odróżniać się od szarego mieszczańskiego tłumu.
Młodzi twórcy, apostołowie Młodej Polski, nie stronili od artystycznej i towarzyskiej prowokacji. Urszula Kozakowska Zaucha pisze o szalonym życiu młodopolskiego Krakowa[iii]. Nocne życie się ubogaca, wianuszek zainteresowanych przenosi się z jednej kawiarni do drugiej. Podczas artystycznej dyskusji czas płynie szybko, trwają zatem one i do białego rana. ”Rosenstock”, lokal umiejscowiony na rogu Pawiej i Basztowej, był czynny całą dobę. Zawsze panował tam tłok, przelewano morze alkoholu, aczkolwiek nie była to kawiarnia stricte artystyczna. Również szklana altana kawiarni Schmidta, okupowana była przez nowych artystów i wolnomyślicieli. Tam bywali Wyspiański, Tetmajer, Rydel. Były i inne lokale, gorszego standardu, do których zaglądali też artyści: Mleczarnia Dobrzyńskiego na plantach naprzeciw pałacu biskupiego na rogu ulic Franciszkańskiej i Wiślnej, Kawiarnia Koziarska przy Placu Kleparskim, miejsce spotkań studentów ASP wraz ze swymi modelami. “Secesjana”, z muzyką i wystrojem w stylu wiedeńskim, przyciągała pierwsze emancypantki.
Życie cyganerii oscylowało pomiędzy kawiarniami, salonami towarzyskimi, Akademią, salami wystawowymi Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Intratnym miejscem spotkań stał się, prowadzony przez Przybyszewskich w ich mieszkaniu w Krakowie przy ul. Karmelickiej, a następnie przy ul. Siemiradzkiego – salon – uważany zresztą za najbardziej charakterystyczny dla krakowskiej bohemy. [iv]
Dwa miejsca odegrały szczególną rolę w towarzyskiej inicjacji nowej formacji artystycznej: Kawiarnia Teatralna (Paon) i i Jama Michalikowa (gdzie stacjonował Zielony Balonik). Przy ul. Szpitalnej 38 działała kawiarnia „Teatralna”, gromadząc artystyczną i kulturalną elitę miasta. W głównej sali znajdowało się wielkie płótno, na którym artyści (m.in. Wyspiański, Mehoffer, Tetmajer) wykonywali rysunki, malowidła, zapisywali sentencje, wiersze, stanowiące swoistą „księgę pamiątkową” epoki. W oddzielnej salce, nazwanej przez Stanisława Przybyszewskiego „Pod nonszalanckim Paonem” (potocznie zwanego Paonem) powstał klub artystów, w którym odbywały się codzienne spotkania i dyskusje krakowskiej bohemy. Na ścianach sali umieszczano portrety i karykatury, m.in. zespół rysunków i pasteli Wyspiańskiego, który, będąc bywalcem, sporo przy stoliku rysował. W 1901 r. właściciel zbankrutował; kawiarnia została zlikwidowana, prace artystów się rozproszyły. Bywalcy Paonu przenieśli się na ul. Floriańską 45 do kawiarni „Jama Michalikowa”.[v]
Cyganeria zorganizowała swój własny klub, którego efektowną witryną stal się kabaret „Zielony Balonik”. Ludzie z otoczenia Stanisława Przybyszewskiego nadali mu stosowny charakter. Chętnie bywali tutaj: Boy – Żeleński, K. Sichulski, K. Frycz, J. Mehoffer. Był to bardziej klub niż kabaret, wymagane były zaproszenia. Komu się nie podobały ich występy, tego już nie zapraszano. Każde przedstawienie było de facto premierą, dialog słowa z obrazem był tam zasadą. Rysunki satyryczne, towarzyszyły odpowiednio pod nie skrojonemu słowu. Za błaznowaniem stała żywa publicystyka, krytyka krakowskiego mieszczaństwa była paliwem dla występów.
Prześmiewcze numery kabaretowe, krytyka notabli, swobodna forma, świetne rysowanie tego co drażniło i śmieszyło twórców, dodawała ognia występom. Epatując swoim elitaryzmem, wystawiający się na różne plotki kabaret, zyskiwał na sławie. Pod ”Michalikiem” ustawiały się tłumy, choć wstęp dla wielu był nieosiągalny. Część kabaretowa spotkania kończyła się około trzeciej nad ranem, natomiast następująca po niej część towarzyska trwała zwykle do białego rana.[vi] Można sobie wyobrazić jak wyolbrzymiane były plotki o domniemanej orgiastycznej atmosferze spotkań. Nawet to, że Dagny Przybyszewska grała w bilarda z Boyem-Żeleńskim, musiało wydać się prowokacyjnym.
Łatwo się dziś pisze o fanaberiach kabaretu, ekspresyjności środowiska, hasłach: „sztuka dla sztuki”. W tle były zawirowania i idee czasu rewolucji 1905 roku. Najtrudniej pisze się o osobistych dramatach. Wyspiański miał 38 lat kiedy zmarł złożony nieuleczalną wtedy kiłą. Życie Stanisława Przybyszewskiego i jego żony Dagny naznaczyły tragedie. Przybyszewskiemu na nagrobku wykuto napis: Meteor Młodej Polski.
Zygmunt Barczyk
cdn
[i] U. Kozakowska–Zaucha, Szalone życie towarzyskie młodopolskiego Krakowa https://niezlasztuka.net/o-sztuce/zycie-towarzyskie-mlodopolski-krakow-1900/ 24.05 2020.
[ii] T. Boy Żeleński, Znasz-li ten kraj, w: Boy o Krakowie, Kraków 1974, s. 26.
[iii] Za U.Kozakowska–Zaucha
[iv] Za U. Kozakowska–Zaucha: S. Helsztyński, Przybyszewski, Warszawa 1973, s. 265, Gabryś, Salony krakowskie, Kraków 2007, s. 139
[v] https://www.krakow.pl/instcbi/15666,inst,84837,921,instcbi.html
[vi] https://www.polskieradio.pl/39/156/artykul/3047255,w-czasie-numerow-nalezy-wrzeszczec-kabaret-zielony-balonik-robi-rewolucje
Foto: © CC0 Public Domain