Jak ugryźć tegoroczną nagrodę Złotej Palmy w Cannes? Szósty pełnometrażowy film Justine Trier, ale pierwszy pokazywany w Szwecji, jest z pozoru konwencjonalnym dramatem sądowym. W tym gatunku nietrudno o utrzymanie napięcia na wysokim poziomie. Może też sprzyja temu wysokość nad poziomem morza, bo akcja kryminalna ma miejsce we francuskich Alpach, blisko Grenoble. Zagadkowy upadek śmiertelny, samobójstwo czy zabójstwo? Bez wyraźnego motywu, w afekcie?
Jest to jednak sprawa poszlakowa, zmierzająca do uniewinnienia, głównie dzięki zeznaniu świadka, syna oskarżonej, który z razu wydaje się skłonny ’zagrać’ rolę świadka oskarżenia, w końcu jednak jest świadkiem obrony, co przekonuje jury. Główny walor filmu to ostra walka prokuratora z adwokatem, ale zakończenie nieco rozczarowuje. Poza tym nikt na procesie nie zwrócił uwagi na głośne dźwięki fortepianu zagłuszające krzyki chłopca po znalezieniu zwłok ofiary.
Pierwsza, może jedyna asocjacja z odległą w czasie klasyką kina, to ”Świadek oskarżenia” (1957), głośny niegdyś film Billy Wildera w gwiazdorskiej obsadzie (Marlena Dietrich, Tyrone Power, Charles Laughton), z bardziej zaskakującym zakończeniem.
***
Reżyserski debiut Celine Song jest oryginalny, budząc zarazem pewne wątpliwości. To niewątpliwie dobry przykład wysokiego poziomu kinematografii Południowej Korei (filmy i seriale).
Ale czy mamy akceptować pomysł pokrewny reinkarnacji? Lub podział 36-letniego życia na trzy części (12, 24, 36)? Jak często nastoletnie sympatie powracają w dalszym życiu? Ale takie i podobne historie wymyślone przez scenarzyst(k)ę mają pozory oryginalności, bo różnią się od codziennego, przeciętnego życia.
Aleksander Kwiatkowski