Listy przez telefon

Coraz rzadziej dostajemy tradycyjne listy. Poczty krajów europejskich ekspediują mniej więcej tę samą ilość przesyłek, lecz jest to przeważnie korespondencja urzędowa, firmowa i reklamy. Prywatne listy to jedynie 10 procent zawartości toreb listonoszy. Z tego czwarta część, to kartki świąteczne. Ale mimo komputeryzacji i zaawansowanej telefonii listy żyją. Wysyłają je firmy do pracowników, urzędy do obywateli. Skłania to do pewnych refleksji, bo nie są to listy najmilsze.

Znana jest treść listu, jaki wysłał ok. roku 2400 p.n.e. egipski faraon Pepi II do podróżnika Hirhufa. Adresat wrócił z podróży po Afryce i przywiózł żywego Pigmeja. Faraon w liście gratulował powrotu i życzył sobie dostarczenia na dwór tego mieszkańca Afryki. Każdy pewnie chciał dostać osobisty list od faraona, więc podróżnik jeszcze za życia, kazał jego treść wyryć w kamieniu na swoim grobowcu.

W najdawniejszych czasach, wysyłało się kosztownego posłańca z ważną wiadomością na piśmie. Ludzie pisali listy na tabliczkach glinianych, drewnianych czy metalowych, ryli w wosku, pisali na skórze, płótnie, papirusie czy pergaminie. Tańsze od posłańca były gołębie pocztowe używane już 3 tys. lat temu, a w roku 1150 przenoszące w Bagdadzie regularną pocztę.

Doskonale zorganizowaną pocztę mieli Rzymianie, dzięki słynnym drogom rzymskim, łączącym prowincje cesarstwa. System stacji pocztowych gdzie posłańcy zmieniali konie, przetrwał upadek cesarstwa i był stosowany w Europie Zachodniej do IX wieku. Wtedy stacje nazywano po łacinie mansio posita (stacja ustanowiona) co jako posita a później posta dotrwało do naszych czasów.

Europejski system pocztowy, powstał w XIII wieku z potrzeby korespondujących handlowców. Rozwijał się przez doświadczenia m.in. Francji, gdzie w 1477 roku król Ludwik XI ustanowił Pocztę Królewską. W Polsce już w 1558 roku używano szlaku pocztowego między Krakowem a Wenecją. Poczta jest instytucją dochodową i prawdziwie służebną. W Szwecji, po niedawnym wdrożeniu modelu kanadyjskiego, który się skandalicznie nie sprawdził, nie ma środków na powrót do tradycyjnego modelu poczty.

Dzisiejszy adres, czyli ulica, numer domu i mieszkania ułatwia urzędnikom państwowym znalezienie obywatela uchylającego się od płacenia podatków. Ale adres jest właściwie pochodną rozwoju korespondencji i rozbudowy miast.

Pisanie listów stało się sztuką, zwaną epistolografią. Ponad cztery tysiące lat kontaktów listownych zaowocowało zbiorami korespondencji sławnych ludzi wydawanych w książkach, jak listy Cicerona, listy Jana III Sobieskiego do żony, czy w czasach najnowszych listy redaktora Giedroycia do licznych respondentów.

W starej polszczyźnie słowo ”list” oznaczało liść na drzewie, dopiero później wiadomość zapisaną i przekazaną na papierze nazwano listem, a ozdobę drzew liściem. W dawnej Polsce listem, nazywano również szereg dokumentów uprawniających do określonych przywilejów, jak np. list wdowi, chroniący wdowę przez rok od śmierci męża przed sądowymi roszczeniami innych spadkobierców. Był list bezpieczeństwa, czyli żelazny – gwarantujący nietykalność, list dobrego urodzaju, nie majacy jednak nic wspólnego ze żniwami, ale opisujący pochodzenie przybysza chcącego osiedlić się w mieście. Królowie listami wygnańczymi skazywali wysoko urodzonych przeciwników na banicję, a na południowej Rusi, wystawiano zmarłemu List do św. Piotra, jako świadectwo dobrego sprawowania za życia.

Do dzisiejszych czasów przetrwały nazwane zwyczajowo listy gończe, listy otwarte, listy pasterskie, apokryficzne, rekomendacyjne, polecające i w dyplomacji listy uwierzytelniające.

Gdy nastały czasy kontaktów telegraficznych i radiowych – listy jeszcze żyły. Można westchnąć – kiedyś to były czasy! Dostawało się listy od przyjaciół. Ale by je otrzymywać, należało samemu pisać. Dziś, przy względnie tanich telefonach, łatwiej zadzwonić niż skupiać się nad listem. Mieszając w garnku można uciąć pogawędkę z teściową w Polsce czy kolegą na drugiej półkuli.

Gdy nadeszła era telefonu, powoli zaczęła zanikać intymność listowego wyznania, ślad na papierze, który można było przechowywać. Wypowiedziane przez telefon słowa, choćby najmilsze, zostawiają nikły ślad. List był namacalnym dowodem pamięci, jak wpis do dziecięcego pamiętnika. Trwał. Dawniej dostawało się list z wiadomościami. Dziś dostaje się tylko wiadomości Internetem.

Dziś wysyłamy kartki świąteczne a z podróży widokówki jako znak, że byliśmy w Rzymie, Wenecji czy Kielcach. Niekiedy na widokówkę mówimy ”pocztówka”. Słowo to wymyślił Henryk Sienkiewicz w roku 1900 przy okazji warszawskiej Wystawy Kart Pocztowych, bo zbieractwo pocztówek jest stare niemal jak one same. Pierwszą widokówkę wygrawerowano w Norymberdze w 1872 roku a wydrukowano ją w Zurichu. Pierwszą pocztówkę fotograficzną wysłano również w Niemczech w roku 1889 a jej kolorową odmianę wysłano z Hamburga w 1904 r.

W liście pisało się niektóre wyrazy z dużej litery: Tobie, Pani, Kochanie Moje… Przez telefon traciły swą wyjątkowość, a wypowiedziane niedbale, gubiły się wśród treści. Rozmowa telefoniczna też może zawierać westchnienia, niedopowiedzenia czy piękne formuły. Bezwzględna dosłowność rozmowy, idąca w parze z szybkością obiegu informacji nie sprzyja delikatności wyznań. Mówi się szybko, nazywając zjawiska po imieniu. No chyba, że jest to plotkarska sesja dwóch przyjaciółek, kiedy moga obydwie tak długo owijać w bawełnę, aż wszystko będzie dostatecznie zrozumiałe. Treści rozmowy nie mogłyby jednak przełożyć na język listu.

Tadeusz Urbański

Tekst publikowany był w NGP w 2004 roku.

Lämna ett svar